Decyzja o zakończeniu wyprawy przez Dona Bowiego ma związek z chorobą płuc, która nawróciła u Kanadyjczyka kilka dni temu podczas próby ataku szczytowego. Urubko towarzyszył mu podczas zejścia, choć jak napisał w mediach społecznościowych, pogoda była wtedy znakomita i zachęcała do wejścia na szczyt. Teraz Rosjanin z polskim paszportem został na Broad Peaku sam, bo razem z Bowie'm do Skardu przetransportowana śmigłowcem została także Lotta Hintsa.
Hintsa to była miss Finlandii. Góry to jej wielka pasja, której oddaje się bez reszty. - Niestety, nie byłam wystarczająco zdrowa, aby podjąć próbę ataku szczytowego. Kaszel, ból w klatce piersiowej, bóle pleców, krwawienie z nosa. Do tego złe prognozy pogody i przewidywany wiatr o sile 150 km/h prawie do końca naszej wyprawy. To wszystko zaważyło, że wróciłam do Skardu - tłumaczy 30-latka.
- Denis został sam, ale jest doświadczony, obeznany w tym terenie, był już na siedmiu tysiącach metrów, więc powinno mu się udać. Jedyne co go może zatrzymać to pogoda - mówi Krzysztof Wielicki. - Nie sądzę jednak, by zdążył wejść tej zimy na K2 (8 611 m n.p.m.), a też miał takie plany. Gdyby nawet po Broad Peaku zdążył tam dotrzeć, to nie skorzysta już z pomocy nepalskiej wyprawy, która zakończyła się tydzień temu. Ale na Broad Peak wejdzie, tak myślę - dodaje legendarny polski himalaista.
W 2013 roku polska zimowa wyprawa zdobyła Broad Peak. Zespół w składzie Tomasz Kowalski, Adam Bielecki, Artur Małek i Maciej Berbeka stanął na szycie 5 marca. Było to pierwsze zimowe wejście na ten szczyt. Wyprawa zakończyła się wówczas tragicznie dla Berbeki i Kowalskiego, którzy zginęli podczas zejścia. Urubko tego wejścia jednak nie uznaje, bo jego zdaniem zima w górach zaczyna się pierwszego grudnia, a kończy ostatniego dnia lutego. - No cóż, ten typ tak ma - mówi Wielcki o Urubce, któremu zostało 18 dni na dokonanie ataku szczytowego.