Polak testuje granice ludzkich mo¿liwo¶ci. 8 godzin rowerem w temperaturze poni¿ej minus 100 stopni

Najwiêkszym wrogiem w starciu z mrozem jest ciep³o. Absurd? Dla nas mo¿e tak, ale dwaj Polacy Piotr Marczewski i Valerjan Romanovski wiedz± o czym mówi±. Kiedy przy minus 50 stopniach organizm zaczyna siê przegrzewaæ, pot zamienia siê w lód, a cia³o wych³adza o 80 proc. szybciej. Nie mo¿na do tego dopu¶ciæ, kiedy do pokonania jest 1000 km w Jakucji. I to o w³asnych si³ach, bez zewnêtrznego ¼ród³a ciep³a.

Czy Ty się kąpiesz w zimnej wodzie? - zapytałem Valerjana. Gdzie tam. To nie ma sensu. Zimna woda z prysznica ma 10-14 stopni. To nic nie daje, poza tym, że robi się nieprzyjemnie. Wolę wskoczyć do przerębla - śmieje się Valerjan Romanovski, człowiek, który od lat sprawdza zachowanie organizmu w niskich temperaturach. Nie chodzi o bicie rekordów, choć tych mu nie brakuje. Bardziej chodzi o poznanie ludzkich możliwości, w sytuacjach, których nikt wcześniej nie sprawdzał. - Kiedy wyszedłem z kriokomory po 8 godzinach jazdy na rowerze w temperaturze od minus 100 do minus 163 stopni Celsjusza, okazało się że mam lepsze wyniki testów psychologicznych niż przed wejściem. Bardzo mnie to zaskoczyło - przyznaje. To właśnie wtedy pobił jeden z rekordów Guinessa, 8 godzin jazdy na rowerze w temperaturze poniżej -100 stopni.

Najgorszy moment w historii konkursów w Zakopanem. Kibice myśleli, że nie żyje

Zobacz wideo

Valerjan wytrzymał, komora nie

Co godzinę obniżano temperaturę o 10 kresek, zaczynając od minus 100. Gdy termometr wskazywał minus 163 komora zaczęła trzeszczeć, opona w rowerze pękła, a tworzywa sztuczne zaczęły się kruszyć. Test przerwano, chociaż Valerjan nie pękał. W specjalnej odzieży i butach z drewnianą podeszwą mógłby pedałować dalej. Na drewnie zna się jak mało kto, bo to jego pasja i praca. Jest cenionym ekspertem w tej dziedzinie, doktorantem warszawskiej SGGW w Zakładzie Ochrony Drewna. Ale zimno fascynuje go jeszcze bardziej niż drewno. Kiedy organizm jest wychłodzony zaczyna inaczej reagować, zaczyna się bronić i wprowadza w stan podwyższonej gotowości. Wtedy stać go znacznie więcej niż nam się wydaje. Czyli na ile? To Valerjan sprawdza cały czas, bo "Oswaja mróz". Tak nazywa się akcja, której przewodzi.

Najzimniejsze miejsce na świecie

Właśnie poleciał do Jakucji, do miejscowości Ojmiakon, najzimniejszego miejsca na świecie, w jakim żyją ludzie. W zeszłym roku odnotowano tam minus 62 stopnie Celsjusza. Na targu kupuje się mleko w kostkach, bo i tak zamarzłoby w drodze do domu. A kiedy ktoś odpali przed zimą samochód, trzyma go na chodzie, aż do wiosny. Valerjan zamierza pokonać tam 1000 km na rowerze, nocując pod gołym niebem, nie korzystając z żadnych, zewnętrznych źródeł ciepła. Towarzyszyć mu będzie ekipa medyczno-ratunkowa oraz Piotr Marczewski, instruktor surwiwalu, który zamierza pokonać część tej trasy, tyle że pieszo. - Skończy się pewnie na ok. 300 km - tłumaczy. Będzie ciągnąć za sobą sanki ze sprzętem i wystartuje nieco wcześniej. Kiedy Valerjan go dogoni chcą morsować przy minus 50 stopniach Celsjusza. Na morsowaniu znają się świetnie, bo pobili rekord Guinessa, siedząc na zmianę w wodzie o temp. 0,14 stopnia przez 24 godziny. 5 osób zmieniało się co 12 minut.

W butach pilota bombowca

Czego najbardziej obawiają się w Jakucji? Przede wszystkim ciepła. Kiedy zaczną się pocić, krople potu natychmiast zamienią się w lód, organizm zacznie się wychładzać i grozi im hipotermia. Piotrowi będzie łatwiej. Człapiąc po śniegu w przetestowanych wcześniej butach amerykańskich pilotów bombowców B-52, bez problemu powinien kontrolować temperaturę ciała. Kiedy zacznie rosnąć, Piotr zwolni. Gorzej z Valerjanem, który musi pedałować, wspinając się po stromych podjazdach Gór Wierchojańskich. Na szczęście wie już, jak poradzić sobie z rosnącą temperaturą. Wystarczy zdjąć rękawiczki, bo najwięcej ciepła organizm oddaje przez głowę i ręce. Kiedy sytuacja się uspokoi, założy rękawice z powrotem. Obawiali się także dzikich zwierząt, głównie wilków, ale zrezygnowali z zabierania broni. Ekipa towarzysząca ma być w zasięgu wzroku i w razie czego zareaguje.

Pokarm w kostkach

Długo zastanawiali się nad tym, co jeść. Wiedzieli jedynie, że w grê wchodzą tylko zamrożone pokarmy. Kiedy człowiek spożywa ciepły posiłek, organizm uznaje że sytuacja zagrożenia minęła i przechodzi w inny tryb. A oni nie mogą sobie na to pozwolić. Będą więc kroić w kostkę zamrożoną, suszoną wołowinę, słoninę, miód i czekoladę. Ze względu na intensywność wysiłku Valerjan musi spożywać więcej węglowodanów, a Piotr postawi na tłuszcze, które wolniej uwalniają energię. Z piciem jest mniejszy problem, choć też wymaga pewnego zachodu. Trzeba roztopić go przy ciele, a później dodać tabletki mineralizujące. Przez całą podróż Valerjan i Piotr zamierzają spać pod gołym niebem. Mają w tym spore doświadczenie, bo robili to nie raz. W ramach przygotowań spędzili 100 godzin w kriokomorze.

Przyjdzie czas na ciepło

Obaj jesteśmy świetnie przygotowani. Przez lata zajmujemy się oswajaniem zimna. Radzimy się lekarzy, fizjoterapeutów, czy dietetyków. Czasami są równie zaskoczeni wynikami eksperymentów, jak my. Nie mam wątpliwości, że sobie poradzimy. Jedyne czego się obawiam to sprzęt, bo na to nie mamy żadnego wpływu - martwi się Valerjan. Powoli zaczyna już myśleć o znacznie trudniejszym przeciwniku, o cieple. Na początek chciałby w 24 godzin zmienić temperaturę otoczenia o 240 stopni. Z minus 140 do plus 100 stopni Celsjusza. Dla organizmu to może być potężne wyzwanie. Na razie jednak skupia się na zimnie w Ojmiakonie.

Piotr Marczewski i Valerjan RomanovskiPiotr Marczewski i Valerjan Romanovski Piotr Marczewski i Valerjan Romanovski

Valerjan RomanovskiValerjan Romanovski Valerjan Romanovski

Piotr Marczewski i Valerjan RomanovskiPiotr Marczewski i Valerjan Romanovski Piotr Marczewski i Valerjan Romanovski

Wiêcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.