Wtedy wszystko się zaczęło! Historyczny nokaut. Czy Doleżal weźmie przykład z Horngachera?

Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki - to skład Polski na sobotni konkurs drużynowy w Klingenthal. Trzech z nich już tam wygrywało. To tam Stefan Horngacher osiągnął z naszą kadrą wynik, który uznał za najważniejszy. Czy na Vogtland Arenie Polacy znów się odbiją i przeskoczą problemy z pierwszych startów pod wodzą Michała Doleżala? Zawody w sobotę o godz. 16, relacja na żywo na Sport.pl
  • Kamil Stoch 22. i 26. Słabo, prawda?
  • Dawid Kubacki 16. i 14. Bez rewelacji.
  • Piotr Żyła 17. i 11 - to samo.
  • Stefan Hula 27. i 31., Aleksander Zniszczoł 41. i 33, Klemens Murańka 37. i 44 - nie ma o czym pisać.
  • Gdyby nie Maciej Kot, debiut Horngachera w roli pierwszego trenera wypadłby po prostu źle. Na szczęście pod koniec listopada 2016 roku w Kuusamo Kot był piąty i ósmy.

Historyczny nokaut

A tydzień później wszystko się zaczęło. W Klingenthal, 3 grudnia 2016 roku, Polska pierwszy raz w historii wygrała drużynowy konkurs skoków w Pucharze Świata. Żyła, Stoch, Kubacki i Kot byli rewelacyjni. Drudzy Niemcy stracili do nich aż 41,5 punktu.

W kolejnych miesiącach 2017, 2018 i 2019 roku pod wodzą Horngachera nasza drużyna zdobyła złoto mistrzostw świata, brąz igrzysk olimpijskich i brąz mistrzostw świata w lotach, wygrała jeszcze kilka konkursów PŚ i kilkanaście razy stanęła na podium, sięgnęła po dwa Puchary Narodów. Indywidualnie Stoch został mistrzem olimpijskim, wicemistrzem świata, zdobywcą Kryształowej Kuli za triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i dwukrotnym zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni. Kubacki zdobył mistrzostwo świata, Żyła brąz MŚ i zajął drugie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni, Kot wygrał pierwsze w karierze konkursy PŚ, był czwarty w Turnieju Czterech Skoczni i piąty w generalce PŚ. Imponujące. Mimo to pytany o najważniejsze osiągnięcie w swojej pracy z Polakami Horngacher wskazuje na wygrany konkurs w Klingenthal. Bo tam wszystko się zaczęło, bo tam wszyscy uwierzyli w swoje możliwości.

Poczet polskich zwycięzców: Małysz, Stoch, Biegun, Kot, Kubacki

Klingenthal to w ogóle dobre miejsce dla polskich skoków. Adam Małysz, który praktycznie wszędzie na świecie wskakiwał na podium, na Viogtland Arenie był trzeci i drugi. Stoch wygrał na niej swój drugi pucharowy konkurs w życiu, w 2011 roku, tuż po premierowym zwycięstwie w Zakopanem i tuż przed pożegnaniem Małysza zwycięstwem w Planicy. W 2013 roku sensację sprawił tam Krzysztof Biegun, wygrywając loteryjną, jednoseryjną inaugurację sezonu. Jeśli chcemy wydłużyć listę polskich dobrych skojarzeń ze skocznią w Saksonii, to pomocna będzie historia Letniego Grand Prix. Na igelicie konkursy najwyższej rangi w Klingenthal wygrywali Małysz, Stoch, Kot i Kubacki. Na podium wskakiwał Żyła. Kot raz, a Kubacki dwa razy odbierał tam trofeum dla zwycięzcy klasyfikacji generalnej. Teraz dobrze byłoby znów coś odebrać.

Dwa podia i dwa starty do zapomnienia

Za kadrą, na czele której Horngachera zmienił Doleżal, dopiero pięć konkursów Pucharu Świata. Ale niecierpliwość widać już i poza kadrą i wewnątrz niej. Zdradza ją mowa ciała Stocha, zdradza ją chęć przedobrzenia pojawiająca się u Żyły. A na zewnątrz? Dwa miejsca na podium (trzecie miejsce drużyny i trzecie miejsce Stocha w Wiśle) w pięciu konkursach wielu obserwatorów uznaje za wynik słaby. Bo za Horngachera Polacy na pudle stawali prawie zawsze. A dwa konkursy bez Polaka w Top 10 (w Kuusamo i drugi w Niżnym Tagile) - nieważne że w anormalnych warunkach pogodowych - są interpretowane jako wyraźna porażka. Dlatego, że z 76 konkursów za Horngachera z takimi wynikami skończyliśmy tylko cztery. Po piątkowych treningach i kwalifikacjach w Klingenthal wiemy, że polscy skoczkowie nie są w takiej formie, jaką błysnęli tam trzy lata temu. Ale mimo to

Doleżal może liczyć, że i on na Vogtland Arenie się odbije.

Więcej o:
Copyright © Agora SA