Pjongczang 2018. Polki siódme w sprincie drużynowym. - Jesteśmy zadowolone, i inni chyba też - mówiła Sylwia Jaśkowiec. - No, nie bądź pewna - odpowiadała Justyna Kowalczyk

Od tego odwykliśmy: od cieszenia się, że Polki są w biegach w czołowej ósemce. - Fajnie, że był finał i że się udało powalczyć - mówiła Justyna Kowalczyk po siódmym miejscu w sprincie drużynowym.

Był finał, było miejsce w czołowej ósemce, nagradzane stypendium, co szczególnie ważne dla wracającej po kontuzjach Sylwii Jaśkowiec. Był nawet, w jakimś sensie, wynik ponad oczekiwania, bo za metą Jaśkowiec mówiła, że po chłodnej analizie szans swoich i rywalek uważały, że w zasięgu jest co najwyżej ósme miejsce.

Było  siódme, po wygranym finiszu z Francuzkami. Wcześniej udało się też wyprzedzić świetną sztafetę rosyjską, po tym jak Natalia Nepriajewa złamała kijek. To, na dwa biegi przed końcem igrzysk, jedyne polskie miejsce w ósemce na trasie biegowej. Po trzech z rzędu igrzyskach, które kończyły się co najmniej jednym medalem w biegach. – Jesteśmy zadowolone i mam nadzieję, że inni też – mówiła Jaśkowiec. – No, nie bądź pewna – odpowiadała Kowalczyk. Ale wreszcie była za metą w dobrym humorze.

Kowalczyk i Jaśkowiec to brązowe medalistki sprintu drużynowego stylem łyżwowym sprzed trzech lat. Tym razem szans na medal nie było. Wygrały niespodziewanie Amerykanki, przed Szwedkami i Norweżkami. Czołowa trójka uciekła reszcie bardzo daleko.

- Cieszę się, że tak wypracowałaś łyżwę, bo to była radość patrzeć na podbiegach – mówiła Jaśkowiec do Kowalczyk. - Siódme miejsce chyba trochę przeszło nasze oczekiwania. Fajnie się tę konkurencję ogląda z trybun, a na trasie jest pełna adrenalina. Rywalizacja udziela się wszystkim. To jest jedna z moich ulubionych konkurencji. Takich nam trzeba, żeby popularyzować narciarstwo. Dzięki sprzętowi od Justyny mam bardzo udane igrzyska w łyżwie – mówiła Jaśkowiec, która w wyścigach stylem dowolnym korzysta w Pjongczangu i ze sprzętu i z serwisu Justyny, bo z nart którymi dysponuje kadra nie była zadowolona.

- Dam ci jeszcze sprzęt do klasyka. – mówiła Justyna, która namawia Sylwię na start w kończącej igrzyska niedzielnej trzydziestce. Sama na pytania o ten start odpowiada wymijająco. – Ja jestem bojowo nastawiona od początku igrzysk. A trzydziestka to będzie inna historia niż sprint. Zobaczymy.

Pjongczang 2018. Czy Horngacher pozostanie trenerem polskich skoczków? "Cała nadzieja w Małyszu"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.