IO2018. Po pierwszej serii w niebie, po drugiej w piekle. Wellinger mistrzem. My bez medalu

Zapowiadało się fenomenalnie, ale Polacy skończyli konkurs tuż za podium. Mistrzem olimpijskim został Andreas Wellinger, który popisał się fenomenalnym lotem na 113,5 metra i awansował z piątego na pierwsze miejsce. Srebro trafiło do Johanna Andre Forfanga, a brąz do Roberta Johanssona.

Niestety, Kamil Stoch zajął czwarte, a Stefan Hula był piąty. Biało-czerwoni stracili do podium kolejno 0,4 i 0,9 pkt. 

To był prawdziwy rollecoaster emocji. Niestety, z fatalnym dla nas zakończeniem. Po pierwszej serii było fenomenalnie, bo Stefan Hula prowadził, a Kamil Stoch był drugi. Wszystko wyglądało znakomicie, ale  niestety w drugiej serii wydarzyło się coś absolutnie niesamowitego.

Trzygodzinny konkurs

Cały konkurs rozgrywał się w fatalnych i niesprawiedliwych warunkach, ale to co działo się w rundzie finałowej przejdzie do historii igrzysk. Simon Ammann kilka razy schodził z belki, a organizatorzy okładali go kocami i starali się go rozgrzać... Wiatr szalał na skoczni, ale organizatorzy za wszelką cenę chcieli go doprowadzić do końca. 

Po pierwszej serii byliśmy w niebie, ale druga seria to dla nas totalny koszmar. Iście mistrzowskim skokiem popisał się Andreas Wellinger, który pofrunął 113,5 metra i zrobił to w fenomenalnym stylu. 

Co ciekawe, Robert Johansson, który po pierwszej serii zajmował 10. miejsce, w finale skoczył rekordowe 113,5 metra i wskoczył na trzecie miejsce. Drugie miejsce przypadło Johannowi Andre Forfangowi, który po pierwszej serii zajmował miejsce ex aequo z Kamilem Stochem.

Dramat naszych, pół metra do podium. 

Niestety Kamil Stoch w drugiej serii trafił na bardzo złe warunki, bo miał zdecydowanie mniej odjętych punktów od innych skoczków - tylko 10,8. Dla porównania  cała najlepsza trójka miała odejmowane po około 17 pkt. Mimo to Stoch i tak dał radę pofrunąć 105,5 metra, a do podium stracił zaledwie 0,4 pkt. 

Niestety Stefan Hula nie poradził sobie prawdopodobnie z presja, bo skoczył dokładnie tyle samo co Stoch, ale zrobił to w zdecydowanie lepszych warunkach, przez co system odjął mu 18,2 pkt. Niestety, okazało się, że wystarczyło to zaledwie na piąte miejsce. A hula stracił do podium 0,9 pkt, czyli mniej niż pół metra. 

Maciej Kot zajął 19. miejsce po skokach na 99 i 102 metry. Niestety, z fatalnymi warunkami w pierwszej serii nie poradził sobie Dawid Kubacki, który miał zdecydowanie najgorszy wiatr i zakończył udział w konkursie na pierwszej serii (35. miejsce).

W sobotę, 17 lutego konkurs na dużej skoczni. Konkurs drużynowy w poniedziałek 19 lutego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.