- W sporcie da się zmienić bardzo dużo w zasadzie z dnia na dzień. Szczerze mówiąc, dopiero od piątku uczę się skakać <śmiech>. Od Zakopanego zmieniło się wszystko. Przede wszystkim moje podejście. Pomogła spokojna rozmowa z trenerem Horngacherem. Powiedział mi, że teraz już muszę go słuchać <śmiech>... - zdradził Żyła.
Drużynowy mistrz świata z Lahti trafił z formą w idealnym momencie. Już za tydzień rozpoczną się igrzyska olimpijskie w Pjongczangu, a Żyła cały czas walczy o miejsce w drużynie. Horngacher będzie musiał zrezygnować z jednego skoczka - musi wybierać między Kamilem Stochem, Dawidem Kubackim, Stefanem Hulą, Maciejem Kotem oraz właśnie Żyłą.
- Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi nie były dla mnie łatwe i nie chcę do tego wracać. Dziś jestem starszym i bardziej doświadczonym zawodnikiem, więc nie skupiam się na rezultatach. Tak zrobiłem cztery lata temu i trochę mnie to wszystko przerosło. Nie liczę na super wyniki. Raduje mnie fakt powołania i to, że będę częścią tak dużego wydarzenia.
- Niezależnie od tego czy znajdę się w składzie na zawody, czy nie, będę wspierał kolegów z reprezentacji. Jesteśmy jednym zespołem i każdy walczy o sukces drużyny. Takie podejście jest najważniejsze. Ważne, kiedy jest się częścią całości, a nie zostaje się samemu.