MŚ w lotach. Alexander Stoeckl krytykuje jury

Norwedzy są wściekli na jury po pierwszych dwóch seriach mistrzostw świata w lotach narciarskich. Ich zdaniem poszkodowany został Andreas Stjernen.

Podczas piątkowego konkursu wiatr był bardzo zmienny, przez co sędziowie często zmieniali belkę startową - łącznie aż 12 razy.

W jednej z takich sytuacji poszkodowany miał zostać Stjernen. Norweg chciał walczyć o medal, ale skoczył zaledwie 193 m. Miał bardzo mocny wiatr w plecy (dodano mu 12,2 pkt), ale mimo to został puszczony z niskiej 14. belki. Dla porównania Richard Freitag dostał 1,7 pkt rekompensaty za wiatr, a mimo to skakał z belki wyższej aż o trzy pozycje.

- To fatalne warunki. Nie rozumiem jak jury mogło go puścić w takich warunkach - powiedział ekspert NRK Johan Remen Evensen, były skoczek.

Jeszcze ostrzej wypowiedział się komentator NRK Christian Nilssen. - Musimy o to zapytać: czy jury puściłoby Freitaga w takich samych warunkach?

Dyrektor kadry Clas Brede Brathen jest przekonany, że jury popełniło błąd. - Powinni to zrobić inaczej. Stjernen dostał 13,6 pkt i miał niską prędkość. Rywalizował ze skoczkami, którzy mieli wyższą prędkość i odjęte 5, 6 pkt za wiatr. To bardzo, bardzo trudna sytuacja.

Dyrektor FIS Walter Hofer broni jury mówiąc, że "warunki były trudne, wiał wiatr i padał śnieg. Sytuacja zmieniała się cały czas".

Stjernen w drugiej serii spisał się lepiej. Skoczył 203 metry i awansował z 10. na 6. miejsce. Do prowadzącego Daniela Andre Tande traci jednak aż 44.9 pkt. Do trzeciego Kamila Stocha traci aż 27.1 pkt.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.