Apoloniusz Tajner: Adam bał się dyskwalifikacji

Adam w sobotę mógł zawrócić z belki. I pewnie sędziowie uznaliby jego racje, pozwoliliby mu zmienić gogle i dopiero wtedy skakać. Zobaczył jednak zielone światło i zadziałał instynktownie, bojąc się dyskwalifikacji - powiedział po zawodach trener Apoloniusz Tajner.

Dla "Gazety"

Apoloniusz Tajner

Adam w sobotę mógł zawrócić z belki. I pewnie sędziowie uznaliby jego racje, pozwoliliby mu zmienić gogle i dopiero wtedy skakać. Zobaczył jednak zielone światło i zadziałał instynktownie, bojąc się dyskwalifikacji. To, że zdecydował się skakać z pękniętym paskiem od gogli, świadczy o tym, jaki jest mocny. Z drugiej strony potrzeba mu skoków, by dojść do formy, osiągnąć stabilizację. Bo na razie skacze nierówno. W sobotę oddał aż pięć skoków i to jest dobra wiadomość. Dzięki temu jego forma będzie rosnąć. A reszta naszych skoczków? Im jeszcze bardziej niż Adamowi brakuje skoków treningowych. Bachleda upadł podobnie jak Morgenstern w Kuusamo, tylko nie zrobił salta. Już skok treningowy miał zły i cudem uniknął upadku. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało.

Skakanie byłoby w niedzielę niebezpieczne, więc decyzja sędziów była słuszna. Może mieć to dla Adama dobry wpływ, bo dla niego ważniejszy jest teraz trening dla stabilizujący formę niż konkursy w trudnych warunkach. W zasadzie w Kuusamo przy drugich miejscach miał szczęście do wiatru. Tutaj tego szczęścia nie było. Dziewiąte miejsce to dzięki klasie Adama, który zachował się jak kozak. Niemiłą niespodzianką jest pozycja reszty.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.