Sztorm nad skocznią w Trondheim

Czerwone światło na szczycie skoczni w Trondheim paliło się w czwartek cały dzień. Deszcz, a przede wszystkim bardzo silny wiatr sprawiły, że na obiekcie K-120, gdzie w weekend odbędą się dwa konkursy Pucharu Świata, nie pojawił się ani jeden zawodnik

Duża skocznia w Trondheim to jedyne miejsce w okolicach miasta, gdzie można zobaczyć śnieg. Rzecz jasna poza górami, nad którymi przelatuje się samolotem. Na K-120, na której już w piątek mają się odbyć treningi i kwalifikacje, a w sobotę pierwszy z dwóch konkursów PŚ, utrzymywana jest dość grupa warstwa śniegu. Tuż obok na K-90 śniegu nie ma nawet grama, a okoliczne lasy wyglądają jak właściwa sceneria do skakania na igelicie w czasie letniego Grand Prix. Dwadzieścia metrów od trybun w małym zbiorniku pływała sobie w najlepsze kacza rodzina przyzwyczajona widocznie do zgiełku samochodów, traktorów, maszyn pracujących pod skocznią i na trasach biegowych.

Ale to nie wysoka temperatura była zmorą skoczków, nawet nie deszcz zalewający północną Norwegię, tylko sztormowy wiatr. Silne podmuchy sprawiały, że na dole pod skocznią ludzie z ekip telewizyjnych przygotowujących się do pucharowego weekendu w Norwegii z trudem utrzymywali się na nogach. Zwłaszcza że wokół skoczni ziemia jest oblodzona dzięki urządzeniom utrzymującym niską temperaturę na obiekcie.

Temperatura w Trondheim sięgała w czwartek nawet 5 stopni powyżej zera, a cieszący się nietypową jak na grudzień pogodą Norwegowie chodzili ubrani jak wiosną albo nawet latem. Niektórym wystarczył sweter, innym tylko płaszcz przeciwdeszczowy.

Adam Małysz i jego koledzy z reprezentacji Polski mieszkający w Quality Hotel Panorama - 10 min jazdy od obiektów narciarskich w Trondheim - o treningu na skoczni mogli tylko pomarzyć. Rano ćwiczyli w sali gimnastycznej, grając m.in. w siatkówkę, po południu poszli na zakupy.

W piątek w Trondheim wciąż ma padać, ale deszcz nie powinien uniemożliwić skakania. Nadzieje organizatorów budzą lepsze prognozy, jeśli chodzi o wiatr. Jeśli on nie będzie zagrażał zawodnikom, na skoczni pojawi się wreszcie zielone światło i będzie można rozegrać dwie serie treningowe i kwalifikacje do sobotniego konkursu tak, jak zaplanowano. Jeśli wiatr będzie za duży, kwalifikacje zostaną odwołane. Po tym, co stało się na inaugurację PŚ w Kuusamo, kiedy kazano zawodnikom skakać przy wietrze 5 m/s, co doprowadziło do dramatycznie wyglądającego upadku Thomasa Morgensterna, sędziowie i organizatorzy nie odważą się ryzykować kolejny raz.

Copyright © Agora SA