Gdyby nie upadek, Kowalczyk awansowałaby do finału sprintu otwierającego sezon 2014/15. Pech dopadł Polkę tuż przed metą, po tym jak w najtrudniejszej części trasy wysunęła się na prowadzenie, dystansując m.in. Marit Bjoergen, która później wygrała finał.
Po kwalifikacjach, w których Kowalczyk zajęła dopiero 26., a jej największa rywalka - trzecie miejsce, ten półfinał mimo wszystko uspokoił kibiców Polki. Uspokoił też Szymona Krasickiego, pod którego okiem nasza zawodniczka zapracowała niedawno na tytuł doktora.
- Na pewno ćwierćfinał i półfinał wskazały, że Justyna jest dobrze przygotowana do sezonu. Natomiast zgubił ją sposób pokonywania podbiegów - twierdzi profesor krakowskiej AWF. - Wspinając się, Justyna nakłada nartę na śnieg, i w takich warunkach jak w Kuusamo, czyli przy temperaturze wynoszącej 0 st. C i smarach klistrach, istnieje niebezpieczeństwo, że niewielka ilość śniegu przyklei się do narty. Tak się stało w przypadku kilku zawodniczek, w tym właśnie Polki. Niestety, śnieg, który się przyklei do narty na podbiegu, po jego pokonaniu nie pozwoli się tej narcie ślizgać. Justyna zrobiła dwa mocne kroki, żeby uderzyć nartą i odkleić od niej śnieg. Ale warstwa okazała się zbyt gruba, stąd zgubienie rytmu i upadek. Trudno, ważniejsze, że już wiemy, jak Kowalczyk jest przygotowana do sezonu. A jest przygotowana bardzo dobrze, jest mocna - tłumaczy Krasicki.
Czy według byłego trenera półfinałowy upadek Kowalczyk mógł być spowodowany niewłaściwym przygotowaniem nart? W sobotę w obozie naszej mistrzyni zabrakło Peepa Koidu, którego zatrzymały sprawy osobiste. Estończyk w Kuusamo ma się zjawić dopiero na niedzielny bieg.
- Nie wiemy, co się stało w eliminacjach, w których Justyna zajęła dopiero 26. miejsce, tracąc aż ponad 13 sekund do zwyciężczyni [Ingvild Flugstad Oestberg]. Może gorzej były przygotowane jej narty, może tego klistru było odrobinę za dużo - zastanawia się Krasicki. - Choć w ćwierćfinale i półfinale narty jechały naprawdę nieźle. To, co robimy, jest zastanawianiem się ludzi siedzących przed telewizorem. Całe szczęście, że Koidu wraca na niedzielę i narty na pewno będą przygotowane optymalnie. Natomiast Justyna ewidentnie jest w formie, która pozwala nam być bardzo dobrej myśli - kończy Krasicki.