Dysproporcja w nakładach finansowych na hokej kobiet między Europą a Ameryką Północną jest ogromna. W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie reprezentacje są wspierane przez krajową federację - odpowiednio USA Hockey oraz Hockey Canada. Te dwa państwa są zresztą hegemonem kobiecego hokeja - od kiedy w 1990 roku rozpoczęły się mistrzostwa świata, Amerykanki i Kanadyjki dzielą między sobą złote i srebrne medale. Podobnie jest, odkąd hokej na lodzie kobiet znalazł się w programie zimowych igrzysk olimpijskich.
Wiele hokeistek z Europy o takim wsparciu jak Kanadyjki i Amerykanki może tylko pomarzyć. Na co dzień grają bowiem w ligach amatorskich i - żeby się utrzymać - dodatkowo pracują. Treningi muszą często łączyć z pracą zawodową. Hokej to dla nich odskocznia, pasja i okazja do reprezentowania drużyny narodowej. Ale bycie członkiem teamu olimpijskiego wcale nie wiąże się z poważnym zastrzykiem finansowym. Wręcz przeciwnie. Dla nich jedyną szansą na zarabianie pieniędzy jest rywalizacja z mężczyznami lub gra w kobiecym odpowiedniku NHL. Tyle tylko, że takiej ligi jeszcze nie ma. Są natomiast ligi w USA i Kanadzie, no i rozgrywki uniwersyteckie, w których poziom znacznie przewyższa amatorskie ligi w Europie. Tak jest w przypadku Finlandii czy Szwecji.
O problemie kobiecego hokeja na lodzie głośno mówi Noora Räty. Bramkarka fińskiej reprezentacji po igrzyskach w Soczi zamierza zakończyć karierę i rozpocząć pracę zawodową.
"Już przed sezonem zapowiedziałam, że po Soczi zawieszam "buty na kołku". To jasne, że skoro nie mamy możliwości gry w poważnej lidze, trzeba myśleć o innym sposobie zarobkowania" - pisze Räty.
"Jestem 24-letnią singielką, po studiach, a pieniądze nie rosną na drzewach" - ironizuje reprezentantka Finlandii. Jej reprezentacja odpadła w ćwierćfinale, przegrywając 2:4 ze Szwecją. W meczu o piąte miejsce drużyna ze Skandynawii rozprawiła się z Rosjankami.
"Nie jestem jedyną zawodniczą, która boryka się z tym problemem. Dotyczy to większości hokeistek" - podkreśla Finka i dodaje: - "Tak naprawdę nie widzę możliwości rozwoju naszej dyscypliny w przyszłości. Nie będzie lepiej, jeśli USA i Kanada nie utworzą profesjonalnej ligi".
Räty w mocnym oświadczeniu skierowanym do kibiców tłumaczy przyczyny swojej decyzji. Można w nim przeczytać też m.in. o tym, dlaczego kobiecy hokej na lodzie traktowany jest marginalnie.
"To kolejny krytyczny punkt rzutujący na to, jak jesteśmy traktowane. Nasz sport nigdy nie będzie poważnie postrzegany. Proszenie zawodniczki o pracę w pełnym wymiarze czasowym, a następnie wymagajanie pełnego zaangażowania w treningi, jak przystało na profesjonalistę, jest bardzo nie fair" - apeluje Finka.
"Zasadniczo jeśli jakakolwiek hokeistka chce traktować hokej jako pracę, to ma na to dużo większe szanse, grając w męskiej drużynie, niż czekać do emerytury, aż ktoś stworzy profesjonalną ligę" - podkreśla Räty.
Na Twitterze Finka odniosła się także do zarzutów o tym, że powinna czuć dumę z reprezentowania swojego kraju na igrzyskach.