Apoloniusz Tajner: Tak. Celem głównym naszej grupy są mistrzostwa świata. Bardzo poważnie wszyscy traktujemy także Turniej Czterech Skoczni. Ale ten trzeci cel, walka o Puchar Świata, należy do Adama. Na pewno podejmie próbę. I ma na to realną szansę.
- Bo Adam ominął wszystkie rafy związane z podwójnym triumfem w PŚ. Za tym idzie sława, pieniądze, reklamy, szum medialny. Niektórzy wielcy skoczkowie tego nie znieśli, gdzieś tam dryfowali na manowce. To nic, że potem wracali, ale trzeci sezon mieli słabszy. Adama ominęły te zagrożenia, jest solidnie przygotowany, dobrze, uczciwie trenował. U niego żadne komplikacje nie wystąpiły. Dlatego nie wiem, czy zdobędzie Puchar po raz trzeci, niczego nie gwarantuję ani nie obiecuję, ale on ma szansę tego dokonać.
- Dwa lata temu Adam wręcz deklasował rywali. Odskakiwał im daleko. Teraz nie uważam, by był w o wiele gorszej formie. Po prostu ustabilizował ją, może na trochę niższym poziomie, ale wciąż może wygrywać. I to w podobnym stylu, choć pozostali także trochę "podciągnęli" do Adama. Na pewno jednak będzie wiele trudniej o tak przekonujące zwycięstwa, niż było. Ale nie znaczy to, że ich nie będzie.
- Teraz jest przygotowany nie gorzej niż rok temu. Poziom prezentuje podobny, ale martwię się o niego. Nie wiem, jak na niego wpłynie ta kilkutygodniowa przerwa spowodowana kontuzją. Ona jest w stanie zaszkodzić, szczególnie na początku, kiedy może mu brakować stabilizacji skoków. Nie liczę, że ta kontuzja w czymś mu pomoże, choć nie jest to wykluczone. Chciałbym tylko, by nie przeszkodziła. Na razie nic nie wskazuje na jakiekolwiek zaburzenia.
- Ani się cieszę, ani martwię. Wiedzieliśmy, kiedy są pierwsze konkursy. Wszystko jest gotowe. Przestraszony jestem tylko tak ogromnym zainteresowaniem naszych mediów. Skaczemy pod kołem polarnym, a tu tylu polskich dziennikarzy (śmiech).
- W ostatnich latach podczas przygotowań skakali z progów o trzy, nawet cztery belki wyższych niż Adam. I lądowali w tych samych miejscach. Teraz skaczą z progów wyższych o dwie belki. Czyli postęp jest. Nie ma zdecydowanego numeru 2 w ekipie. Był - przez moment - Marcin Bachleda, ale pozostali go dogonili. Tomek Pochwała miał problemy po kontuzji... Robert Mateja nie powiedział ostatniego słowa, a Tonio ma możliwości, może skakać daleko.
- Pierwszy raz ją widzę. Ale wiem, że można na niej skakać daleko. Choć jest K-120, to swobodnie można wylądować na 145. metrze. Najdalej na obiekcie K-120 skoczył Adam. W Willingen uzyskał 151,5 m. Tu, w Kuusamo, zawodnik leci nisko nad zeskokiem. To dobrze, bo wtedy wiatr tak nim nie miota. Jest bezpiecznie, nawet kiedy wieje.
- Powiem szczerze, że nie mam żadnego rozeznania. Od kilku tygodni wiele skoczni w Skandynawii było przygotowanych do trenowania. Porozjeżdżały się ekipy po całej Europie i nie wiem, kogo i na co stać. Widzę, że Hannawald mocno się do skoków przykłada, mocni wydają się Finowie... Ale nie chcę spekulować, więcej powiem po pierwszych konkursach.
- Zmiany na początku wprowadzają ożywienie, zawodnicy mają nową motywację. Ale potem wszystko powszednieje, a i tak wygrywają najlepsi.
- Mnie to było obojętne, jak będą oceniać sędziowie. Ale to, co działo się latem, to kompromitacja. Tamten system się nie sprawdził.