Apoloniusz Tajner: Dobrych skoków coraz więcej

Adam skacze z niższego o dwie belki rozbiegu niż pozostali skoczkowie. Ląduje w tym samym miejscu albo nawet dalej - mówi ?Gazecie? trener polskich skoczków Apoloniusz Tajner

Od pięciu dni kadra skoczków przebywa w szwedzkim Gallivare.

Robert Błoński: Jak wygląda zgrupowanie w Szwecji?

Apoloniusz Tajner: Wszystko układa się lepiej, niż można to sobie wyobrazić. Jest cisza, prószy śnieżek. Warunki są idealne, temperatura od minus ośmiu do minus dziesięciu stopni.

Wyjeżdżając tu, miałem spore obawy o pogodę. Bałem się wiatru. Bo ważne jest, by zawodnicy oswoili się ze skokami w dobrych warunkach. Jeśli pogoda sprzyja, skoczek szybko "wejdzie" w skakanie na wysokim poziomie. To świetne przetarcie przed walką z różnymi przeciwnościami - np. padającym śniegiem, deszczem czy wiatrem - które czekają podczas sezonu.

Jak wygląda Wasz dzień?

- Wstajemy o 7.30. Jemy śniadanie i około 9 jedziemy na skocznię. Mieszkamy 800 m od niej. Wszystko jest już przygotowane, a my jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że trenujemy sami. Po skoku zawodnicy nie muszą nawet odpinać nart, na wyciągu orczykowym wjeżdżają na samą górę, oszczędzając dzięki temu siły. Kiedy skaczą, ja jestem przy progu, obok mnie stoi Piotrek Fijas i wszystko filmuje. Psycholog Janek Blecharz ogląda skoki z wieży sędziowskiej, notuje prędkości na progu i odległości.

Na skoczni jesteśmy około dwóch godzin. Potem wracamy do hotelu. Obiad, odpoczynek i albo korzystamy z siłowni, albo wracamy na skocznię. Jeśli skaczemy po południu, około 15, na obiekcie są włączone światła. Zawodnicy przyzwyczajają się i do takich warunków, bowiem w nadchodzącym sezonie wiele zawodów odbędzie się wieczorem.

Po obiedzie jest też czas na trening psychologiczny. Doktor Blecharz rozmawia indywidualnie z zawodnikami, poza tym wykonują oni różne ćwiczenia, o których za dużo mówić nie chcę. Wieczorem, po kolacji, jest czas na saunę, basen. Oglądamy i analizujemy skoki oddane kilka godzin wcześniej.

Po czterech dniach intensywnych zajęć, kiedy wszyscy oddali po około 50 skoków, w środę dałem zawodnikom wolne. Przyszedł czas na regenerację, chwilę oddechu. To był jedyny dzień bez skakania.. Spodziewam się, że w czwartek skoki będą lepsze, zawodnicy nabiorą świeżości, przyjdzie głód skakania.

Jak skacze Adam Małysz?

- Z niższego o dwie belki rozbiegu niż pozostali skoczkowie. Ale na skoczni K-90 ląduje w tym samym miejscu albo nawet dalej... Oczywiście to nie jest jeszcze jego "szczyt" formy, stać go na więcej. Mnie najbardziej cieszy to, że tych dobrych, jak ja to nazywam "zaliczonych" skoków, jest więcej. Kiedy przyjechaliśmy, początkowo było ich 30-40 proc. Teraz już 70. A to spora skuteczność, jak na ten etap przygotowań. Czekają nas jeszcze trzy treningi w Szwecji. Zawodnicy skoczą jeszcze po 20-25 razy.

Czy treningi w tunelu aerodynamicznym pomogły Adamowi Małyszowi? Co z jego prędkością dojazdową na progu. Zwykle była jedną z najsłabszych...

- Za wcześnie coś mówić, jak mówiłem Adam zjeżdża z innej belki. Ale wszystko się stabilizuje.

Czy ktoś wie, że w Gallivare trenuje Adam Małysz?

- Nie. Nikogo tu nie interesujemy. Jesteśmy zupełnie sami w hotelu. Nikt nas nie odwiedza, nie przeszkadza.

Gdyby dziś miał Pan zdecydować, kogo wziąć na Puchar Świata, kto - obok Adama Małysza - pojechałby do Kuusamo?

- Ja już wiem, kto będzie startował. Ale nazwisk, na razie, nie podam. Cała grupa skacze równo. Na plus pochwaliłbym Marcina Bechledę, a od grupy odstaje trochę Grzegorz Śliwka.

Czy zawodnicy mają ze sobą kombinezony, na których skakać będą zimą?

- Wzięli po jednym, nowym, startowym ubraniu. Adam w tym roku ma skakać w szaro-stalowym kombinezonie z czerwonymi rękawami albo czerwonym z białymi pasami. Oprócz reklam są na rękawach i nogawkach trzy pasy, symbolizujące firmę adidas, z którą współpracuje menedżer, Edi Federer. W nowych kombinezonach zawodnicy skaczą raz-dwa razy dziennie. Poza tym mają ze sobą ubiory z poprzedniego sezonu lub lata.

Czy spotkaliście się z Niemcami, którzy także trenowali w Gallivare?

- Trenowaliśmy razem w sobotę, ale jakiekolwiek porównania są nie na miejscu. Oni ćwiczyli po raz piąty, my po raz pierwszy. Z trenerem Hessem rozmawiałem krótko, obaj byliśmy zajęci swoją pracą, a później - w hotelu - już się nie spotkaliśmy. W niedzielę Niemcy mieli sprawdzian i wyjechali, my ćwiczyliśmy po nich. Zamieniłem kilka słów ze Svenem Hannawaldem. Mówił, że jest zdrowy, że się dobrze czuje, a po urazie kolana nie ma śladu.

Co po powrocie do Polski?

- Jeszcze przynajmniej cztery dni będziemy chcieli potrenować, poskakać. Nie wiem gdzie? Może w Austrii, może w Szczyrbskim Plesie? Najchętniej chciałbym na zasypanej do połowy sztucznym śniegiem Wielkiej Krokwi, ale nie wiem czy w Zakopanem nie jest za ciepło. Wielka Krokiew jest nieczynna, skakać można na Średniej. Co dalej, zobaczymy po powrocie.

Licznik Małysza

15

Tyle dni zostało do rozpoczęcia tegorocznego sezonu skoków narciarskich (29 listopada w fińskim Kuusamo)