"Twoja słabość to żadna wymówka". Kontrowersje po sukcesie Nepalczyków na K2

Kacper Sosnowski
K2 (8611 m) wreszcie zostało zdobyte zimą. Są gratulacje, piszą o tym największe media na świecie, ale dla części środowiska zimowe wyzwanie tej góry nadal jest aktualne. Wszystko przez posiłkowanie się przez Nepalczyków tlenem (tylko jeden z nich wszedł bez tlenu). "Jeśli chcesz zdobywać wysokie góry, wznieś się na wysokość ich szczytu. Nie sprowadzaj go do swojego poziomu" - mówią górscy tradycjonaliści.

Zimą był niedostępny aż do soboty, 16 stycznia. Denerwował i wchodził na ambicje tak bardzo, że w grudniu zameldowały się pod nim 4 wyprawy. Przełożyły się na rekordowe kilkadziesiąt osób, choć cześć tej grupy była tam komercyjnie. Wśród 10 Szerpów, którzy weszli na szczyt K2, dziewięciu wyposażonych było w butle tlenowe. Nirmal Purja potwierdził natomiast, że zdobył szczyt bez tlenobutli. Ich wyczyn trzeba docenić, mocno pogratulować i to już cały świat uczynił.

Dla środowiska wytrawnych himalaistów pozostaje jedno "ale" - dodatkowy tlen. Nepalczycy od początku specjalnie się nim nie przejmowali, chcieli przejść do historii, walnąć pięścią w stół, a butle im zbytnio nie ciążyły, przynajmniej moralnie. Cel uświęcał środki. W sobotnie popołudnie (polskiego czasu) dopięli swego. Ale długich braw od części środowiska himalaistów raczej nie zbiorą. Najlepsi europejscy wspinacze od dawna w mniej lub bardziej wyraźny sposób apelowali czy wyrażali nadzieję: Jeśli ktoś zdobędzie K2 zimą, to niech będzie to wejście bez wspomagania. Niektórzy specjaliści wątpili, czy w ogóle można tego dokonać, ale o tym później. Dla jednych te butle tlenowe są zabezpieczeniem i czymś normalnym, dla innych wspomaganiem. "Wspinanie się na 8 tys. metrów z tlenem, jest jak jechanie na Tour de France na elektrycznym rowerze" - określił to kiedyś Adam Bielecki, pierwszy zimowy zdobywca Broad Peak. Po zdobyciu przez Szerpów K2 dyskusja o górskich zasadach, wspinaczkowym puryzmie i tradycji jest o wiele głośniejsza niż przed 16 stycznia.

Zobacz wideo Bielecki: Akcja na Nanga Parbat złagodziła krytykę po Broad Peaku

Nie jesteś w stanie zagrać jak Messi? "Twoja słabość to żadna wymówka"

Środowisko ma w niej swoje argumenty. "Może się okazać, że nie jesteś w stanie zagrać w piłkę na poziomie Messiego, czy być jak Nadal na tenisowym korcie. Twoja słabość to jednak żadna wymówka dla użycia tlenu - porównywał to rumuński wspinacz Mihnea Radulescu. - Jeśli chcesz zdobywać wysokie góry, wznieś się na wysokość szczytu. Nie sprowadzaj go do swojego poziomu" - obrazował. Z naukowego i medycznego punktu widzenia z tym "sprowadzeniem szczytu" do swojej wysokości to nie przenośnia. Używanie tlenu obniża odczucie poziomu wspinaczki o jakieś 1500 lub nawet 2000 metrów, w zależności od ustawienia jego przepływu. Himalaista nie traci czasu na aklimatyzację, a przez dostarczanie tlenu do organizmu, zdecydowanie lepiej funkcjonują nie tylko jego mięśnie, ale i głowa. Bardzo ciekawie opisywał to brytyjski himalaista i fotograf Jon Griffith.

"Używałem tlenu na Evereście i nie mogłem uwierzyć, jaką robi różnicę. Przeszedłem od faktu, że jestem na 7500 metrów (było mi zimno, trochę słabo, byłem oszołomiony) do uczucia, że latem biegam po Alpach. Nie chodzi tylko o dodatkowe paliwo, które tlen dostarcza twoim mięśniom. On utrzymuje także zdolność poznawczą i sprawia, że robi się ciepło. We wspinaczce nie chodzi jednak tylko o to, aby piąć się w górę. Chodzi również o to, aby wiedzieć, kiedy zawrócić. Używając O2, to nie ma znaczenia, po prostu zawracasz, kiedy chcesz. Ale bez O2 jesteś na tykającej bombie: musisz wiedzieć, kiedy się cofnąć, aby zejść wystarczająco nisko, zanim twoje ciało i mózg się wyłączy. Jak na chwilę zdjąłem maskę na szczycie Everestu, szybko zacząłem czuć się jak g***o. Pomyślałem sobie, czy gdybym wtedy, nie mając tlenu, zaczął wracać i zjeżdżać po linach, zszedłbym wystarczająco?"

 

Przeciwnicy masek tlenowych dość często poruszają ten ostatni argument: Jeśli sam doszedłeś do 8 tys. metrów, to twój organizm jest do nich przyzwyczajony. Jeśli dochodzisz tam na tlenie, co stanie się, gdy sprzęt zawiedzie lub tlen się skończy? To nie jest abstrakcyjna sytuacja. W maju 2018 roku, podczas jednej z wypraw na Mount Everest, przestało działać 10 z 39 aparatów tlenowych. Stało się to na wysokości ponad 8 tys. metrów. Była to liczna wyprawa komercyjna, więc przewodnicy i Szerpowie przekazali swój sprzęt i zawrócili pechową grupę wspinaczy. Większych problemów uniknięto.

Wejście z tlenem? "Człowiek udowodni raczej swoją słabość, a nie siłę"

Ważną sprawą przy wejściach bez tlenu, była też dla niektórych sprawa tradycji, szacunku do wyczynu czy puryzmu górskiego. Dość powiedzieć, że wszystkie dotychczasowe zimowe próby wejścia na K2 odbywały się bez korzystania z tlenu z butli. Dlaczego zatem Nepalczycy się tym nie przejmowali?

- Myślę, że ich niezrozumienie wynika z różnic kulturowych - mówił Adam Bielecki w niedawnej rozmowie z Dominikiem Szczepańskim (Jedziemydalej.com). - Z szacunku dla tradycji nie powinniśmy pogarszać stylu. Jeśli wyprawa Andrzeja Zawady w zimie 1987/88 nie używała na K2 tlenu, to trzymajmy się tego. Nepalczycy, mają gdzieś europejską historię wspinaczki. Nie obchodzi ich to, co działo się w zimie na K2 wcześniej. Chcą zaznaczyć swoje miejsce. Z mojej perspektywy to barbarzyństwo - komentował ubiegłoroczne starania ich wejścia na szczyt. Przyznał, że pisał nawet do nich w tej sprawie. - Człowiek, który wejdzie w zimie na K2 z tlenem, udowodni raczej swoją słabość, a nie siłę. Pokaże słabość całego naszego sportu, że nie daliśmy rady - tłumaczył wówczas jeden z najlepszych polskich himalaistów. Swych poglądów nie zmienił. - Mam poczucie, że ten sukces, choć wymowny, jest triumfem w innej grze - mówił, gdy rozmawialiśmy z nim już po sobotnim wyczynie Nepalczyków.

W podobnym tonie o dodatkowym tlenie wypowiadali się choćby Simone Moro (pierwszy zimowy zdobywca czterech ośmiotysięczników) czy Denis Urubko (zdobywca Korony Himalajów i Karakorum).

- Tlen to ogromny doping. Przykro mi, że we wspinaczce tak różnie do korzystania z niego podchodzi opinia publiczna. W przypadku, gdy sportowiec w boksie, bieganiu, kolarstwie i innych dyscyplinach stosuje doping - dostaje totalną pogardę, wszyscy reagują obrzydzeniem. Sportowców stosujących doping, spotykają też kary. Ale w alpinistyce ludzie, którzy używają dopingu, stają się bohaterami. Jestem zaskoczony tymi różnymi podejściami - mówił Urubko w grudniowej rozmowie z "La Gazzetta dello Sport".

Portal explorersweb.com podnosi w związku z tlenem jeszcze jedną ciekawą kwestię. Jak spojrzeć na sobotnie wejście Purji (potwierdził, że wspinał się bez dodatkowego tlenu) w sytuacji, gdy obok niego byli koledzy, którzy ten tlen zawsze byli gotowi mu podać. Co ważniejsze Purja korzystał też z lin wcześniej przymocowanych przez zespół Szerpów działających na tlenie. "Puryści górscy mogą argumentować, że wspinacz bez dodatkowego tlenu nigdy nie dotarłby zimą w górne rejony K2, gdyby nie praca osób na wspomaganiu" - zaznacza dziennikarz portalu. Ciekawym aspektem jest też sprawa tlenu z punktu widzenia psychologii. Jeśli butla tlenowa jest w wyższym obozie lub razem z himalaistą, ten podejmie większe ryzyko i pójdzie wyżej, niż gdyby ten potencjalnie ratujący życie środek nie był tak łatwo dostępny.

"Zaryzykowałem i szedłem bez dodatkowego tlenu" - komentował potem Purja na Facebooku. "Moja pewność siebie, znajomość siły i możliwości mojego ciała oraz doświadczenie zdobyte podczas wspinaczki na ośmiotysięcznik pozwoliły mi nadążyć za resztą członków zespołu" - dodał, choć przyznawał, że miał obawy czy dotrzyma im tempa. 

Czy tam w ogóle da się wejść, czyli szklany sufit K2

Osobną sprawą pozostaje wciąż kwestia, czy na K2 da się wejść zimą bez jakiegokolwiek wspomagania tlenem i pomocy osób, które go używają. Pytanie brzmi czy w takich warunkach (również przez dłuższą aklimatyzację i wolniejsze tempo wspinaczki) szczyt nie okaże się zbyt ubogi w tlen dla skazanego na siebie i zmęczonego ludzkiego organizmu?

K2 jest najbardziej wysuniętym na północ ośmiotysięcznikiem i człowiek może mieć spore problemy z jego szczególnym mikroklimatem. Wpływa na to szerokość geograficzna, lokalne stany fizyczne atmosfery, bliskość tropopauzy i zdolności osmotyczne organizmu.

Zmarły w grudniu 2020 roku Michał Pyka, Jet Stream Manager narodowej wyprawy na K2, stworzył na tej podstawie teorię szklanego sufitu. Niewidzialnej bariery, którą trudno jest przekroczyć.

"Myślę, że zimą nad szklanym sufitem radykalnie rośnie znaczenie dysproporcji tego, co jest nad głową (biodostępność tlenu z powietrza), w relacji do tego co tradycyjnie mierzymy jako n.p.m. Wydaje mi się, że zimowa ostrość tej dysproporcji jest na K2 największa na całym globie" - pisał na swym blogu. Z kolei Robert Szymczak, doktor nauk medycznych w zakresie medycyny wysokogórskiej, który zabezpieczał ostatnią Zimową Narodową wyprawę na K2, zwracał uwagę na wysokość barometryczną tego szczytu. To wartość związana z ciśnieniem na wierzchołku. Zimą określił ją na 9150 metrów, porównywalną z wysokością barometryczną najwyższej góry świata Mont Everestu.

Te wszystkie dyskusje o tlenie, specyficzne warunki na górze sprawiają, że z dużą uwagą wyczekiwane są dalsze informacje od Purji. Jak się czuł, jak przebiegała jego krótka aklimatyzacja, jakie miał zadania? To wszystko będą ważne tematy dla tych, dla których 16 stycznia nie skończyło się zimowe wyzwanie K2. Bo przecież zawsze chodzi o to, aby zawieszać poprzeczkę wyżej i być bliżej niemożliwego, czyli w tym przypadku zorganizować wyprawę, która z K2 w całości rozprawi się bez butli. 

Skład zespołu, który zdobył K2:

Nirmal Purja, Gelje Sherpa, Mingma David Sherpa, Mingma G, Sona Sherpa, Mingma Tenzi Sherpa, Pem Chhiri Sherpa, Dawa Temba Sherpa, Kili Pemba Sherpa, Dawa Tenjing Sherpa.

Więcej o:
Copyright © Agora SA