Co dalej z polskimi biegami narciarskimi? Justyna Kowalczyk kończy z Pucharem Świata. Ale biegów nie zostawia. A Aleksander Wierietielny będzie trenował inne Polki

Zaczyna się nowe rozdanie w polskich biegach? - Nie pobiegnę już w Pucharze Świata. Mistrzostw świata nie wykluczam, ale tylko jeśli będę potrzebna naszej sztafecie. Ale od wiosny będę w biegach w nowej roli. Opowie o niej prezes Apoloniusz Tajner, gdy już przyjdzie czas - mówi Sport.pl Justyna Kowalczyk
Justyna Kowalczyk Justyna Kowalczyk FOT. KUBA ATYS

W piątek Justyna Kowalczyk zdobyła na Polanie Jakuszyckiej mistrzostwo Polski na 15 km stylem klasycznym. Mistrzostwa potrwają do niedzieli i symbolicznie zamkną pewien czas w polskich biegach. To już na pewno był ostatni sezon z Justyną Kowalczyk w roli liderki polskiej kadry w igrzyskach, mistrzostwach świata, Pucharze Świata. Ale też ostatni sezon takiej Polany Jakuszyckiej: w kwietniu zaczyna się wyburzanie budynków na Polanie pod wielką modernizację. Ma tu powstać supernowoczesny ośrodek narciarstwa biegowego i biathlonu, taki na którym będzie można rozgrywać Puchary Świata w obu tych sportach. Ośrodek dla zawodowców i amatorów, z bazą noclegową i restauracyjną, z przebudowanymi trasami.

Aleksander Wierietielny nie kończy pracy

To był też, wszystko na to wskazuje, ostatni sezon Aleksandra Wierietielnego w roli trenera samej Justyny Kowalczyk. Teraz weźmie też pod opiekę inne polskie zawodniczki (ostatnią, którą trenował, była w sezonie 2014/2015 Sylwia Jaśkowiec), tak przynajmniej wynika ze słów Justyny Kowalczyk, która zapowiada, że nie będzie już więcej startować w Pucharze Świata, ale trener nadal będzie na PŚ jeździć. I to być może najważniejsza wiadomość dla polskich biegów na zakończenie tego sezonu.  

- Tak, Aleksander Wierietielny pozostanie w polskich biegach - mówiła Justyna Kowalczyk o swoim trenerze, który po dekoracji medalistek w Jakuszycach siedział przy mecie na skuterze śnieżnym, z psem Marianem na kolanach, otoczony wianuszkiem dzieci, które robiły sobie z nim zdjęcia. - Aleksander Wierietielny jest największą skarbnicą wiedzy i doświadczenia w polskich biegach. Ma ciągle kontakt z bieganiem na najwyższym poziomie. I chce mieć nadal z tym kontakt, to jest najważniejsze. Można to już ogłosić, że będzie jeździł nadal na Puchary Świata. On słynie z mocnej ręki i ta mocna ręka bardzo się jeszcze przyda naszym biegom - mówiła Justyna Kowalczyk.  

O planach trenera mówiła chętnie, o swoich - mniej, bo dała słowo prezesowi Apoloniuszowi Tajnerowi, że wszystko zostanie ogłoszone dopiero po uzgodnieniu wszystkich szczegółów.

Koniec z Pucharem Świata. Mistrzostwa świata? "Tylko jeśli sztafeta wezwie"

- Będę miała nową rolę, ale chce się też jeszcze długo czuć biegaczką. Dlatego na pewno nie powiem, że to były moje ostatnie mistrzostwa Polski, bo w nich pewnie mogę pobiec i za dziesięć lat. Jeśli klub będzie mnie potrzebował do sztafety, chętnie pomogę. Ale chciałabym, jeśli moje plany się ułożą tak jak trzeba, za trzy czy pięć lat już nie wygrywać z polskimi dziewczynami. Chciałabym, żeby już były dla mnie za mocne. Na pewno koniec ze startami w Pucharze Świata. Gdy biegłam przed igrzyskami w PŚ w Planicy, wiedziałam już że to mój ostatni PŚ w życiu. I nie sądzę, żeby to się zmieniło. Drogi do mistrzostw świata jeszcze sobie nie zamykam, bo może będzie trzeba pomóc dziewczynom w sztafecie? Chcę też nadal biegać maratony narciarskie. Tyle, że te maratony nie będą mogły przeszkadzać mojej nowej pracy. A jaka to będzie praca? Proszę jeszcze o trochę cierpliwości. Ja oczywiście znam już swoje plany bardzo dobrze. Ale zostałam poproszona przez prezesa Tajnera, żebym się nimi jeszcze nie dzieliła. Na razie jest weekend skoków w Planicy, wszyscy są zajęci sprawami skoków, dajmy sobie jeszcze trochę czasu. Kwiecień to jest ten czas, gdy wszystko w naszych biegowych sprawach trafi na papier i stanie się pewne. Ja mam jeszcze dwa maratony, w Norwegii i Finlandii, zjadę do Polski na dobre w połowie kwietnia. I przed weekendem majowym wszystko powinno być jasne - mówi Kowalczyk.

"Głupio patrzeć, jak to wszystko umiera. Prezes Tajner obiecał, że o pieniądze na biegi nie musimy się martwić"

- Myślę, że to rozwiązanie będzie dobre dla polskich biegów, że może spodoba się opinii publicznej. Chcemy coś zrobić dla naszego narciarstwa. Gdzieś nam umknęło jedno pokolenie biegaczek. Mamy młode dziewczyny takie jak Eliza Rucka czy Monika Skinder, ale nie mamy nieco starszych zawodniczek na poziomie Pucharu Świata. Były utalentowane dziewczyny, ale nie udało się tego wykorzystać. Trzeba to poukładać po nowemu. Za dwa lata mamy mistrzostwa świata juniorów w Szczyrku. Nie chcemy miejsc pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Ja znalazłam się kiedyś w kadrze dlatego, że były mistrzostwa świata juniorów tutaj, w Jakuszycach. Byłam najmłodsza w tej kadrze, ale dzięki temu że się tam znalazłam, już zostałam i nikt mnie nie wykopał do dziś. Chcemy, żeby taką szansę miało następne pokolenie. Żeby było przyzwoicie, bo głupio patrzeć, jak to wszystko umiera - mówi Justyna. - Zdradzę na razie tylko tyle, że prezes Tajner powiedział, żebyśmy się o pieniądze na polskie biegi nie martwili.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.