Aleksander Wierietielny, wielki gadu³a, który cztery lata temu sta³ siê wielkim milczkiem, nie spuszcza jej z oczu. Tu nie rozmawiaj, bo siê przeziêbisz. Teraz nie, bo trzeba siê regenerowaæ. Chod¼ szybciej. A ona idzie szybciej, nie rozmawia tu, gdzie nie trzeba i przeprasza: musi siê regenerowaæ. "To s± igrzyska. Masa¿, a potem ¶piê od 21".
To s± igrzyska. Jej czwarte. Ma ³±cznie piêæ olimpijskich medali. Jest najstarsza w polskiej biegowej reprezentacji. Ale to ona bêdzie jedyn± Polk± w królewskim biegu. Do mêskiego na 50 km te¿ nikt siê z Polski nie zg³osi³. Niektórzy zd±¿yli ju¿ nawet wróciæ do kraju.
Zaczynaj± o 7.15 polskiego czasu. Biegaczkom przypada w udziale sportowe zamkniêcie igrzysk. Nadzieje na medal, je¶li jakie¶ s±, sprowadzaj± siê do dwóch argumentów: to Justyna Kowalczyk. I: nigdy nic nie wiadomo. A oni dwoje chodz± przejêci, jakby znowu byli na pierwszych igrzyskach. Tych w Turynie, na które Kowalczyk przyjecha³a po zawieszeniu za deksametazon, startowa³a dopiero od po³owy olimpijskiego sezonu i czu³a, ¿e mo¿e w³a¶nie zaczyna siê jej czas.
Mogli byæ ju¿ w igrzyskach cztery lata wcze¶niej, w Salt Lake City. Justyna mia³a kwalifikacjê. Ale us³ysza³a od trenera: "Jeste¶ na to za m³oda, zaufaj mi". Gdy cztery lata pó¼niej koñczy³a igrzyska w Turynie, powiedzia³ jej: "Gdyby¶ siê nie obejrza³a przed finiszem, to by³aby¶ mistrzyni± olimpijsk±". Obejrza³a siê, rywalki ja dogoni³y i mia³a br±z. Piêkn± niespodziankê.
Przyjechali tam z sze¶cioma parami nart. Potem zdarza³o siê, ¿e i sto to by³o za ma³o. Trener wstawa³ w Turynie dwie godziny przed wszystkimi, ¿eby zrobiæ smarowanie. Potem dorobili siê ca³ego sztabu pracuj±cego na medale. W Turynie mierzyli w bieg w stylu klasycznym, odjechali z medalem w ³y¿wowym. W klasycznym w biegu na 10 km Justyna zemdla³a w lesie. Gdy j± zwie¼li skuterem w toboganie i operator TV zignorowa³ pro¶bê, by nie filmowaæ jej twarzy, trener bi³ go kijami narciarskimi po grzbiecie. Wszyscy my¶leli, ¿e to ju¿ po igrzyskach. Szef polskiej misji olimpijskiej Zbigniew Pacelt podsun±³ nawet doktorowi Robertowi ¦migielskiemu do podpisu pismo o wycofaniu Kowalczyk z 30 km.
- O co chodzi?
- O zdrowie. My nie mo¿emy jej wycofaæ, ale pan jako lekarz mo¿e.
- Ja jako lekarz nie widzê przeciwwskazañ. Wiêc je¶li chcecie j± wycofaæ, musicie znale¼æ innego lekarza.
Dzi¶ biegnie na 30 km po raz dziesi±ty w wielkiej imprezie. Z piêciu takich biegów ma medale. Trzydziestkami mog³aby odliczaæ wa¿ne momenty kariery. ¯aden bieg na 30 km nie by³ bez znaczenia. I ¿aden nie okaza³ siê sprawdzon± wró¿b± na przysz³o¶æ. Je¶li by³ sukces, to nied³ugo potem przychodzi³ dó³. Je¶li nic siê wcze¶niej nie udawa³o, to na trzydziestkê mo¿na by³o liczyæ.
Na 30 km w mistrzostwach ¶wiata w Oberstdorfie wbieg³a w 2005 do czo³ówki: na czwarte miejsce za plecami wielkiej Marit Bjoergen, przy krzykach stadionowego spikera, ¿e dzieje siê co¶ wielkiego. Potem by³a dyskwalifikacja za wziêcie zakazanej substancji. Wymazano równie¿ w wynik z Oberstdorfu. Po dyskwalifikacji przyszed³ medal w Turynie. A potem znowu dó³ i przep³akane mistrzostwa ¶wiata 2007 w Sapporo. Ona chcia³a tam zdobywaæ z³ote medale, a rozchorowa³a siê i biegu na 30 km nawet nie dokoñczy³a.
Dwa lata pó¼niej w Libercu zosta³a najlepsz± narciark± ¶wiata, zdobywaj±c na 30 km drugie z³oto tamtych M¦. Rodzinny dom okr±¿yli paparazzi, telefon rodziców dzwoni³ bez przerwy, ona poczu³a przymus ci±g³ego wygrywania. Ale rok pó¼niej w Vancouver to Marit Bjoergen by³a kolekcjonerk± z³ota. A¿ do biegu na 30 km, ze zwyciêstwem Kowalczyk wyrwanym na finiszu. Z mo¿e najcenniejszym zwyciêstwem w karierze. Rok pó¼niej by³y mistrzostwa ¶wiata bez z³ota, w Oslo. Tam na 30 km uda³o siê zdobyæ br±z. A w 2013 - srebro w Val di Fiemme. Medal na pocieszenie na koniec pechowych mistrzostw (medal w sprincie uciek³ wtedy po starciu ze Stin± Nilsson), ale ani trener ani ona cieszyæ siê nie zamierzali. Trener wzdycha³ wtedy, ¿e on umy³ samochód na dzieñ z³ota, a Justyna siê upar³a na swoj± taktykê i jest tylko srebro. Ona zapowiada³a, ¿e przychodz± czasy, gdy jedno srebro bêdzie uwa¿ane za sukces, a nie rozczarowanie.
Od tamtej pory nie sta³a na podium ¿adnej trzydziestki. Fina³owego biegu igrzysk w Soczi nie dokoñczy³a, zesz³a z trasy jeszcze przed pó³metkiem. Z bólem stopy po starciu z Aino Kais± Saarinen na pocz±tku biegu. Ale te¿ z ulg±, ¿e to ju¿ za ni±. Mia³a z³oto na 10 km, to mia³y byæ ostatnie igrzyska, odchodzi³a bez ¿alu. Ona koñczy³a karierê, trener wybra³ medialn± ciszê. Trener wytrwa³ w postanowieniu. Ona nie. Biegi okaza³y siê ratunkiem w z³y czas.
W niedzielê startuje w biegu, w którym jej mia³o nie byæ. Mia³o nie byæ tych igrzysk, ani kolejnych wa¿nych trzydziestek. Trzy lata temu w mistrzostwach ¶wiata w Falun nastawi³a siê na sprint i na 30 km pobieg³a ju¿ tylko z rozpêdu. Rok temu w M¦ w Lahti do trzydziestki siê nie zg³osi³a. Ale tê olimpijsk± w Pjongczang mia³a upatrzon±.
Nie mówi, ¿e to ostatnia. Ani ¿e ostatni sezon. W ogóle nie chce przed koñcem igrzysk rozmawiaæ o przesz³o¶ci ani przysz³o¶ci. O samym biegu te¿ nie za wiele. Pó³s³ówkami. Kiedy¶ to by³ znak, ¿e czuje siê mocna i nie chce nic powiedzieæ nieopatrznie. Ale w tej drugiej czê¶ci kariery ma³o która z dawnych regu³ siê sprawdza. Cia³o i g³owa ju¿ reaguj± inaczej. - Przeczucia? Ja siê czujê jak kiedy¶, pracujê jak kiedy¶. Tylko potem patrzê w czasy i jestem wolniejsza - mówi³a niedawno. Ale co do jednego przeczucie jej na pewno nie myli³o: szybko przysz³y czasy, gdy jakikolwiek medal w biegach smakowa³by wyj±tkowo.
Sport.pl