Pjongczang 2018. Mistrzowie świata chcą skoczyć po kolejny medal. Kot, Hula, Kubacki i Stoch mogą walczyć nawet o złoto

Nie ma równiejszej i częściej stającej na podium drużyny niż Polska, odkąd jej trenerem jest Stefan Horngacher. Mistrzowie świata z Lahti może nie błyszczą w Pjongczangu tak jak Norwegowie i nie są faworytami do złota, ale nie było na igrzyskach serii treningowej czy konkursowej, w której jako zespół nie mieliby noty dającej miejsce w "trójce". Walka o medale w poniedziałek od godz. 13.30, seria próbna o 12.15. Relacje na żywo w Sport.pl
Kamil Stoch, Stefan Hula, Maciej Kot i Dawid Kubacki po konkursie na dużej skoczni. XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018, 17 lutego 2018 Kamil Stoch, Stefan Hula, Maciej Kot i Dawid Kubacki po konkursie na dużej skoczni. XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018, 17 lutego 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Czy Norwegia odskoczyła?

1. Norwegia 1087,3 pkt
2. Niemcy 1065,3
3. Polska 1041,7

Takie wyniki miałby konkurs drużynowy, gdyby uwzględnione zostały noty zdobyte przez skoczków z poszczególnych krajów w sobotnich zawodach indywidualnych. Wtedy wygrał Kamil Stoch, zdobywając swoje trzecie olimpijskie złoto w karierze. Czy w poniedziałek ma szanse na czwarte, a pierwsze w drużynie?

Powyższa strata do najrówniejszych w tym sezonie Norwegów jest duża. Robert Johansson, Daniel Andre Tande, Johann Andre Forfang i Andreas Stjernen są bardzo mocni, w sobotę zajęli kolejno miejsca: trzecie, czwarte, piąte i ósme. Johansson zdobył już w Korei dwa brązowe medale, Forfang ma srebro ze skoczni normalnej, a jako drużyna norweska "czwórka" wygrała tej zimy cztery z pięciu konkursów - trzy w Pucharze Świata i ten na razie najważniejszy, na mistrzostwach świata w lotach.

Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Stefan Hula na podium - zwycięzcy konkursu drużynowego. Puchar Świata w Zakopanem, 27 stycznia 2018 Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Stefan Hula na podium - zwycięzcy konkursu drużynowego. Puchar Świata w Zakopanem, 27 stycznia 2018 Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl

Warunki jak w Zakopanem, oby skoki też

Norwegia nie wygrała tylko trzy tygodnie temu w Zakopanem, w ostatniej przedolimpijskiej próbie. Tam podopieczni Alexandra Stoeckla startowali bez chorego Tandego. Ale chyba i z nim w składzie mieliby problem, żeby zagrozić Polakom. Do drugich Niemców stracili niewiele - 12,1 pkt - ale do zwycięzców już naprawdę sporo - 36,8 pkt. Oczywiście w Zakopanem mieliśmy przewagi, których w Pjongczangu nie mamy - wsparcie kibiców, skocznię, którą dobrze znamy.

Ale na przykład warunki pogodowe były podobne. Tam lekko wiało z tyłu, w poniedziałek w Korei jest prawie bezwietrznie. Dobrze dla nas, gorzej dla Norwegów, którzy najmocniejsi są wtedy, kiedy wieje z przodu. Jednak skupić trzeba się nie na wszystkim, co skokom towarzyszy, tylko właśnie na samych skokach. Na Wielkiej Krokwi Polska była nie do pokonania, bo każdy jej zawodnik wykonał świetną pracę. Indywidualnie Stoch miał najlepszy wynik, Hula był trzeci, a Kubacki i Kot uzyskali ten sam rezultat i podzielili dziewiątą pozycję w takim nieoficjalnym zestawieniu. Czyli tam nasi skakali jeszcze lepiej niż Norwegowie skaczą w Pjongczangu.

Forma na brąz i potencjał na więcej

Ale i na igrzyskach nasza czwórka na medal pokazuje, że ma potencjał nawet na złoto. Weźmy pierwszą serię sobotniego konkursu. Stoch po niej prowadził, Kubacki był piąty i tracił tylko 1,4 pkt do podium, Hula zajmował 12., a Kot 17. miejsce. Łącznie nasza "czwórka" zgromadziła wtedy 536,6 pkt i była najlepsza - o 2,6 pkt lepsza od Norwegów i o 8,1 pkt od Niemców. Jeśli już w Pjongczangu ktokolwiek przeskakuje drużynowo Norwegów, to robią to Polacy. Skakanie na dużym obiekcie zaczęło się w środę. W sumie zebrało się osiem takich serii, w których wystartowali wszyscy najlepsi zawodnicy. Oto wyniki:

Środa, I trening:
1. Polska 238 pkt
2. Niemcy 215,7
3. Norwegia 215,3

Środa, II trening:
1. Norwegia 271
2. Niemcy 254,5
3. Polska 239,6

Środa, III trening:
1. Norwegia 306,2
2. Słowenia 287,7
3. Polska 286,3

Piątek, seria próbna przed kwalifikacjami:
1. Norwegia 283,7
2. Niemcy 246,4
3. Polska 245,7

Piątek, kwalifikacje:
1. Norwegia 497,3
2. Niemcy 485,2
3. Polska 475,5

Sobota, seria próbna przed konkursem:
1. Norwegia 347,3
2. Niemcy 319,6
3. Polska 318,3

Sobota, I seria konkursowa:
1. Polska 536,6
2. Norwegia 534
3. Niemcy 528,5

Sobota, II seria konkursowa:
1. Norwegia 553,3
2. Niemcy 536,8
3. Polska 505,1

Wnioski? Głównym kandydatem do złota muszą być Norwegowie, którzy wygrali sześć serii, a po jednej kończyli na drugim i trzecim miejscu. Polsce i Niemcom nikt nie powinien przeszkodzić w walce o srebro, skoro nasi skoczkowie wygrali dwie serie, a sześć skończyli na trzeciej pozycji, natomiast zawodnicy Wernera Schuestera sześć razy byli drudzy, raz trzeci i raz nie zmieścili się w "trójce", wpuszczając do niej Słoweńców.

Gdyby nie kombinezon Żyły, byłoby 12 podiów na 12 startów

Stabilne warunki wietrzne, forma również stabilna, a do tego już duże doświadczenie, umiejętność radzenia sobie ze stresem w jednak specyficznej rywalizacji drużynowej - to wszystko "skazuje" Polskę na medal. A na ten olimpijski krążek podopieczni Horngachera zasługują jak nikt inny.

Od grudnia 2016 roku, czyli w ciągu zaledwie 15 miesięcy, oni stanęli na podium aż 11 z 12 rozegranych "drużynówek". Liczymy konkursy pucharowe i z imprez mistrzowskich, czyli ubiegłorocznych MŚ w Lahti i tegorocznych MŚ w lotach w Oberstdorfie. Liczby imponowałyby jeszcze bardziej, gdyby nie pech z Kuusamo. Pod koniec listopada Polacy zajęli tam dopiero szóste miejsce, bo na ich notę złożyły się punkty tylko za siedem skoków. Stało się tak, ponieważ do startu w pierwszej serii nie został dopuszczony Piotr Żyła, którego kombinezon uznano za nieprzepisowy.

Polska dwa medale, Norwegia dwa medale, Niemcy zero

Polska 4-4-3, w tym złoto MŚ i brąz MŚ w lotach

Norwegia 6-1-1, w tym srebro MŚ i złoto MŚ w lotach

Niemcy 1-5-2, na imprezach mistrzowskich bez medali

Tak przedstawia się dorobek najlepszych obecnie drużyn w dwóch ostatnich sezonach. Bierzemy pod uwagę tylko dwa ostatnie sezony, bo Polska dopiero od tego czasu zalicza się do najlepszych. Przed przyjściem Horngachera nigdy nie wygraliśmy konkursu drużynowego. I nigdy nie zdobyliśmy olimpijskiego medalu w takiej rywalizacji. Pora na pierwszy, oby z jak najcenniejszego kruszcu.

Piotr Majchrzak, Paweł Wilkowicz i Łukasz Jachimiak Piotr Majchrzak, Paweł Wilkowicz i Łukasz Jachimiak .

    

Copyright © Agora SA