Skoki narciarskie zagościły na igrzyskach olimpijskich już w 1924 i są jedną z sześciu dyscyplin, które od początku towarzyszą olimpijskim zmaganiom. Warto jednak zaznaczyć, że do igrzysk w 1960 roku rozgrywanych w Sqaw Valley odbywał się tylko jeden konkurs skoków narciarskich. Dopiero od 1964 roku zdecydowano się na rozgrywanie dwóch konkursów. Od tamtego czasu, odbyło się czternaście zimowych igrzysk olimpijskich, a zwycięzca pierwszych zawodów w skokach czterokrotnie sięgał także po złoto w drugim konkursie. Historyczne statystyki pokazują również, że medalista z mniejszego obiektu w znacznej większości przypadków zdobywał medal na większej skoczni.
Tylko jednemu zawodnikowi w historii udało się ustrzelić prawdziwego hattricka, czyli zdobyć trzy złote medale na jednych igrzyskach. Tym szczęśliwcem jest oczywiście Matti Nykanen, który w 1988 roku okazał się najlepszy nie tylko na średniej i dużej skoczni, ale także sięgnął po złoto w konkursie drużynowym. Co interesujące, Nykanen jest jedynym zawodnikiem, który zgromadził de facto cztery olimpijskie złota z rzędu, bo w 1984 roku okazał się najlepszym skoczkiem drugiego konkursu na igrzyskach olimpijskich w Sarajewie, a cztery lata potem wygrał przecież wszystko na igrzyskach w Calgary.
W historii igrzysk olimpijskich, na których rozgrywano dwa konkursy indywidualne, cztery razy zdarzyło się, by jeden zawodnik sięgał po dwa złota na jednej imprezie. Pierwszy skoczkiem, był co oczywiste Matti Nykanen, ale na kolejne takie osiągnięcie trzeba było czekać do 2002 roku, gdy Simon Ammann zadziwił cały świat i wygrał dwa złota na igrzyskach w Salt Lake City. Szwajcar powtórzył to osiągnięcie osiem lat później w Vancouver, a Kamil Stoch w Soczi. Oznacza to, że XXI wieku podwójnego mistrza wyłoniono w trzech z czterech rywalizacji olimpijskich.
Z drugiej strony, w czasie ostatnich czternastu igrzysk, na których rozgrywano dwa konkursy indywidualne, tylko cztery razy zdarzyło się, że zwycięzca z mniejszej skoczni nie sięgał po medal na większym obiekcie. Ostatnim takim przypadkiem były igrzyska z 1992 roku w Arbertville, a pechowcem można było nazwać Ernsta Vettoriego, który wygrał złoto na mniejszym obiekcie, ale na dużej skoczni był dopiero piętnasty. Wszyscy kolejni mistrzowie zawsze sięgali po medal w drugim konkursie.
W całej historii skoków na igrzyskach mistrzowie z pierwszego konkurs cztery razy zdobywali złoto, pięć razy srebro, a raz brązowy medal, co ciekawe wywalczony przez najbardziej sensacyjnego mistrza na normalnej skoczni, czyli Larsa Bystoela w 2006 roku. Jak pokazuje statystyka, medal dla Andreasa Wellingera na skoczni dużej jest więc bardzo możliwy
Zawód po czwartym i piątym miejscu polskich skoczków był ogromny. Wszyscy liczyli, że biało-czerwonym uda się zdobyć przynajmniej jeden medal, bo nasi skoczkowie prezentowali bardzo dobrą formę. W związku z tym smutek był chyba jeszcze większy niż w 2007 roku, gdy Adam Małysz jechał do Sapporo jako główny kandydat do wygrania podwójnego złota mistrzostw świata, ale w pierwszym konkursie był dopiero czwarty.
Wówczas także lawina krytyki spadła na polskiego sędziego Marka Siderka, który w pierwszej serii dał Małyszowi zaledwie 17,5 pkt, a gdyby dał pół punktu więcej (jak dwóch innych sędziów), to Małysz kończyłby rywalizację w ostatniej trójce, która skakała w znacznie lepszych warunkach. Tak się jednak nie stało, a Małysz zakończył konkurs tuż za podium. W mediach pojawiały się informacje, że pretensje do polskiego sędziego miał mieć nawet ówczesny minister sportu - Tomasz Lipiec! W drugim konkursie Małysz pokazał jednak klasę i po prostu rozniósł rywali, wygrywając na normalnej skoczni z przewagą ponad 20 punktów.
Jak zresztą wyliczył statystyk Mateusz Leleń z TVP, w XXI wieku pięć razy zdarzyło się, by zawodnik, który w pierwszym konkursie wielkiej imprezy był poza podium, sięgał w drugich zawodach po zwycięstwo. Cztery razy miało to miejsce na mistrzostwach świata. Tutaj znakomitymi powrotami popisywali się dwaj Polacy.
Skoczkowie, którzy wygrali drugi konkurs wielkiej imprezy, choć w pierwszym nie znaleźli się na podium (XXI w.)
- Mateusz Leleń (@LelenMat) 13 lutego 2018
MŚ 2013 Stoch (8)
MŚ 2011 Schlierenzauer (8)
MŚ 2009 Kuettel (6)
MŚ 2007 Małysz (4)
IO 2006 Morgenstern (9)#skokitvp #igrzyska18 #skijumpingfamily
Niezwykły skok jakościowy względem pierwszych zawodów zaliczył Kamil Stoch, który Val di Fiemme był dopiero ósmy. Polski zawodnik podkreślał, że bardzo liczył na medal, ale po prostu nie wytrzymał presji. U Polaka pojawiły się wówczas łzy smutku, które były jednak bardzo potrzebne. Na dużej skoczni Stoch był już nie do zatrzymania i sięgnął po pierwszy ważny medal w swojej kolekcji.
Sport.pl