PŚ w Zakopanem. Czy Kamil Stoch faktycznie pobił rekord Wielkiej Krokwi? Po konkursie pojawiły się kontrowersje. Właśnie tak mierzy się skoki narciarskie

Tuż po konkursie drużynowym w Zakopanem, w którym Kamil Stoch pobił rekord obiektu, niektórzy kibice zaczęli się zastanawiać, czy jury dobrze zmierzyło odległość Polaka. Według nich Stoch poleciał krócej niż 141,5 metra, a system pomiaru znowu zawiódł. Sprawdzamy, czy Stoch faktycznie pobił rekord Wielkiej Krokwi. Dodatkowo pokazujemy, jak wygląda system pomiaru długości skoku na zawodach Pucharu Świata.

Rekord starej Wielkiej Krokwi o HS wynoszącym 134 metry należał do Simona Ammanna i wynosił 140,5 metra. Na nowym obiekcie (HS 140 m) najdalej do soboty poleciał Norweg Marius Lindvik (141,5 metra na treningu przed Pucharem Świata). Rekord nie mógł być uznany za oficjalny, bo nie była to oceniana seria PŚ.

Do drugiej serii konkursu drużynowego oficjalnym rekordzistą Wielkiej Krokwi nadal był zatem Simon Ammann co potwierdzają pliki pdf na oficjalnej stronie FIS-u.

Kamil Stoch rekord Wielkiej Krokwi Kamil Stoch rekord Wielkiej Krokwi Screen TVP

Stoch bije rekord, pojawiają się pytania

W ostatniej próbie konkursu Kamil Stoch doczekaliśmy się jednak nowego rekordu skoczni, bo grafiki pokazały, że wylądował na odległości wynoszącej 141,5 metra, czym pobił osiągnięcie Simona Ammanna.

Od razu pojawiło się jednak kilka znaków zapytania, czy faktycznie Polak osiągnął rekordową odległość, bo jego narty stykały się z linią HS w momencie lądowania. 

Przepisy FIS-u, które mówią, że lądowanie to miejsce, w którym obie stopy dotykają zeskoku. Przy lądowaniu z telemarkiem miejscem lądowania jest połowa odległości między obiema stopami. 

Zdjęcia pokazują, że Stoch wylądował w miejscu, które widzimy na zdjęciu powyżej. Żeby ocenić, czy faktycznie było to 141,5 metra, trzeba zwrócić uwagę, że jego lewa narta dotyka linii HS (140 metrów), a punktem pomiaru jest mniej więcej przód buta jego lewej deski.

Wydział Sędziowski Wydział Sędziowski PZN.pl

Jaka odległość od końca narty, do punktu pomiaru?

Aby sprawdzić, jaka jest odległość od końca narty do początku buta, wystarczy zajrzeć do przepisów mówiących o długości nart. Mówią one, że skoczek mający 173 centymetry (niektóre źródła mówią, że Stoch ma 172 cm). Stoch może mieć narty o maksymalnej długości 251 centymetrów.

Przednie wiązanie musi zostać zamontowane na narcie w taki sposób, aby maksymalnie 57% całkowitej długości narty znajdowało się przed wiązaniem (przednia część narty).  Oznacza to mniej więcej tyle, że od początku buta do końca narty Stocha zostaje maksymalnie 107 cm.

Rekord był, ale czy było 141,5 metra?

Podsumowując, Kamil Stoch na pewno pobił rekord skoczni, bo poleciał 141 metrów. Wiele wskazuje jednak na to, że faktyczny punkt lądowania Stocha był jednak na 141 metrze i mniej więcej 10. centymetrze.

Trzeba jednak pamiętać, że w skokach zaokrągla się wyniki do pół metra. Dlatego wylądowanie na 141,5 metrze zaczyna się de facto już na 141,26 cm, czyli granica błędu wynosiła około 15 cm. Przy obecnej technice mierzenia skoków praktycznie nie ma możliwości jej wyeliminowania. Nie wiadomo również, jak zostały wyznaczone wirtualne linie.

Wynik 141,5 metra można zatem przyjąć za całkiem sprawiedliwy, choć wiadomo, że gdyby dotyczyło to innego skoczka i w znacznie ważniejszym konkursie, to FIS mógłby się znów mierzyć z dużą falą krytyki.

Urządzenie do pomiaru długości skoków Urządzenie do pomiaru długości skoków FIS SKI

Jak mierzy się skoki?

Pomiaru odległości w skokach dokonuje się za pomocą czterech kamer o wysokiej rozdzielczości, które są umieszczone na wieży sędziowskiej. Kamery pozwalają nałożyć na zeskok wirtualne linie, a system przypisuje im odpowiednie wartości. Osobą decydującą o wyniku jest jednak sędzia, który na żywo wybiera odpowiednią klatkę. 

Po wyborze miejsca, w którym narty leżą płasko na zeskoku, najeżdża się kursorem na punkt lądowania, a ten wskazuje odpowiednią odległość. Ten proces trwa około siedmiu sekund.

I dopóki FIS nie wprowadzi automatycznego pomiaru poprzez czujniki w butach fotokomórki, to takie dywagację zawsze będą się pojawiać. 

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.