MŚ w lotach. Stoch wygrał z Tandem o 21,5 metra! Norweg był lepszy w innych aspektach

Daniel Andre Tande okazał się najlepszym skoczkiem MŚ w lotach. Drugie miejsca zajął Kamil Stoch. Jeśli jednak rozbierzemy te wyniki na czynniki pierwsze, to okaże się, że Stoch wygrał z Norwegiem aż o 21,5 metra. Tande był jednak lepszy we wszystkich innych aspektach, i to zdecydowało o jego zwycięstwie.
Kamil Stoch podczas drugiego dnia Mistrzostw Świata w Lotach. Oberstdorf, Niemcy, 20 stycznia 2017 Kamil Stoch podczas drugiego dnia Mistrzostw Świata w Lotach. Oberstdorf, Niemcy, 20 stycznia 2017 Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl

Stoch wygrał z Tandem o 21,5 metra

Daniel Andre Tande został nowym mistrzem świata w lotach narciarskich. Norweski skoczek wygrał z Kamilem Stochem dokładnie o 13,3 punktu. Warto jednak zwrócić uwagę, że to Polak dalej latał w czasie konkursu indywidualnego

W sumie w Obserstdorfie rozegrano trzy serię skoków, w których Kamil Stoch poleciał w sumie 660,5 metra, z kolei Daniel Andre Tande był słabszy, bo udało mu się przelecieć "zaledwie" 639 metrów. O wygranej zdecydowały jednak bonusy za warunki atmosferyczne  i punkty za obniżany rozbieg


Norweg był lepszy na innych polach

Trzeba pamiętać, że w 2010 roku FIS wprowadził przeliczniki za wiatr i bonifikatę punktową za obniżanie/podwyższanie rozbiegu i właśnie to bardzo pomogło Danielowi Andre Tandemu.

Norweg miał znacznie więcej doliczanych punktów z tytułu gorszych warunków. W sumie Tande zarobił 24,4 pkt w trzech seriach. Dla porównania Kamil Stoch uzyskał rekompensatę w wysokości zaledwie 5,6 pkt. Co oznacza, że Polak skakał przy teoretycznie lepszym wietrze. Norweg zdobył także więcej bonusów z tytułu obniżanych rozbiegów, bo w sumie zyskał 56,7 pkt, a Stoch 40,4 pkt.  

Daniel Andre Tande zyskał także więcej na ocenach za styl, bo w sumie 164 pkt. Stoch miał o cztery "oczka" mniej. 

W całym weekendzie lepszy Tande

W Oberstdorfie skoczkowie oddali dotąd siedem skoków i trzeba przyznać, że Daniel Andre Tande jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem tego weekendu. Gdybyśmy podliczyli wszystkie próby, to Tande zgromadziłby 1205,8 pkt, a Kamil Stoch 1175,6 pkt. Co ciekawe, trzecie miejsce zajął nie Freitag, a Andreas Stjernen, który wyprzedził Niemca o 0,3 pkt (1133,3).

Czy system rekompensat jest sprawiedliwy?

Pierwszym testem dla nowego systemu były zawody Letniego Grand Prix w 2009 roku. Próby kompensacji wpływu wiatru na skoki okazały się na tyle pozytywne, że FIS postanowił rozwijać nowy system, który na dobre zagościł w skokach tuż po Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver. Warunki mierzone są dla każdego zawodnika osobno i w rzeczywistym czasie oddawania skoku. Na dużych obiektach dokonuje się siedmiu pomiarów rozstawionych naprzemiennie po obu stronach zeskoku. Skoczek, który wychodzi z progu uruchamia fotokomórkę, która włącza czujniki. Te robią około 150 pomiarów, z których wyciągana jest średnia.

Bardzo ważną kwestią jest również to, że system automatycznie wyłapuje osiągniętą odległość przez zawodnika. Można więc uniknąć sytuacji, w której skoczek miał niezwykle słaby wiatr na początku i nie doleciał do miejsca, gdzie ruch powietrza był bardzo korzystny. Dostaje wówczas tylko punkty za złe warunki atmosferyczne.

Kamil Stoch Wicemistrzem Swiata  w Lotach Narciarskich Kamil Stoch Wicemistrzem Swiata w Lotach Narciarskich MAREK PODMOKŁY

Zamiana wiatru w liczby

O ile Międzynarodowa Federacja Narciarska dokonała pewnych zmian w przepisach związanych z wiatrem w plecy, to kwestia bocznych podmuchów nadal pozostaje nie do końca rozwiązana, a Walter Hofer zawsze szuka wymijających odpowiedzi. Wielu ekspertów twierdzi również, że tych czujników jest po prostu za mało, a uśrednione pomiary nie oddają rzeczywistości. Włodarze FIS-u ciągle muszą też się zmagać z pytaniami o wpływ tylnego wiatru, który powoduje większe problemy, niż wiatr pod narty o tej samej sile

Punkty nie oddają 100 procent rzeczywistości

W 2013 roku FIS postanowił wprowadzić korektę w przepisach, która o 21 procent zwiększyła kompensację punktową za podmuchy w plecy. Inicjatorem tych zmian był Miran Tepes, który przez cały sezon 2012/2013 skrupulatnie notował wszystkie skoki łącznie z siłą wiatru, a podczas posezonowej konferencji przedstawił swoje wnioski. 

Dziś mówi się o tym, że system oddaje skoczkowi około 70% punktów. Walter Hofer przyznaje, że ma to pomóc w zachowaniu elementu losowości warunków, wszakże skoki od zawsze uzależnione były od pogody. 

Copyright © Agora SA