Kolejne problemy z telewizyjną realizacją Turnieju Czterech Skoczni. Tym razem przeszkodził deszcz

66. Turniej Czterech Skoczni był zapowiadany jako wydarzenie, które wpłynie na sposób transmitowania skoków narciarskich. Miały być nowe kamery, nowinki techniczne i zupełnie inny poziom realizacji... Okazało się, że realizacja faktycznie jest szeroko komentowana na całym świecie, ale w bardzo negatywnym kontekście. Po fatalnych ocenach transmisji z Oberstdorfu, tym razem nie popisali się Austriacy. Okazuje się jednak, że w Innsbrucku zawiódł sprzęt, który został zalany przez ulewny deszcz.
Tak kibice musieli oglądać skoki w czasie pierwszej serii. Innsbruck Tak kibice musieli oglądać skoki w czasie pierwszej serii. Innsbruck Eurosport

Szkoda, że państwo znów tego nie widzą

Transmisja z trzeciego konkursu Turnieju Czterech Skoczni znów pozostawiła wiele do życzenia. W czasie pierwszej serii konkursowej realizator nagle zdecydował się na przełączenie kamery na tą z dołu skoczni. W tym niecodziennym kadrze trzeba było oglądać skoki przez kilka dobrych minut. Wąski plan i widok en face skutecznie uniemożliwiał jednak ocenę wyniku osiągniętego przez skoczka.

Kamera sprawiała także wiele problemów dla komentatorów, którzy w Innsbrucku mają stanowiska usytuowane w górnej części zeskoku i po prostu muszą korzystać z telewizorów, bo większość z nich nie widzi strefy lądowania. 

Niecodzienna kamera od razu rozwścieczyła kibiców, którzy doskonale pamiętają wyczyny realizatora zawodów Oberstdorfie. Poniżej można przeczytać tylko niektóre z tysięcy wypowiedzi zamieszczonych w mediach społecznościowych.

Kibice nie przebierali w słowach

Winna była pogoda

Okazuje się jednak, że niecodzienny widok na skocznię nie był szaloną inwencją twórczą realizatora transmisji z ORF, a wynikiem zalania głównej kamery.

Jak piszą Austriacy, sprzęt został zainstalowany na skoczni Bergisel już dwa dni temu i przez cały czas narażony był na obfite opady deszczu. Mimo że kamery były doskonale zabezpieczone, to i tak woda dostała się do środka.

Już w czasie pierwszych skoków było widać, że podstawowy obraz jest zniekształcony i zmienia kolor. Właśnie dlatego wóz transmisyjny podjął szybką decyzję o awaryjnym podłączeniu nowego sprzętu. Cała operacja trwała jednak około 10 minut. 

Chaos w Oberstdorfie

66. Turniej Czterech Skoczni miał przynieść wielką rewolucję w sposobie pokazywania skoków narciarskich. Niemiecka federacja DSV, która posiada specjalną komórkę odpowiedzialną za produkowanie sygnału telewizyjnego, zdecydowała się na wprowadzenie kilku gadżetów, które miały urozmaicić przekaz z niemieckiej części Turnieju Czterech Skoczni.

Dużą nowinką miał być superszybki HyperCam, czyli sprzęt zamocowany na specjalnej linie i podążający za skoczkiem w czasie lotu, i właśnie zbyt częste i nieumiejętne używanie tej kamery rozwścieczyło kibiców. Operator właściwie nie nadążał za skoczkiem, zawodnicy uciekali z kadru, a perspektywa zdjęć praktycznie uniemożliwiała dokonanie oceny tego, gdzie wylądował skoczek.

Zawody Pucharu Świata w Wiśle Zawody Pucharu Świata w Wiśle GRZEGORZ CELEJEWSKI

Co na to FIS?

Możemy się domyślać, że z takiego obrotu spraw nie jest zadowolony Walter Hofer. Austriak od lat dba właśnie o jakość transmisji telewizyjnej, o czym w 2013 roku przekonała się Wisła i Telewizja Polska. Polacy byli wówczas mocno ganieni za fatalną jakość transmisji, zbyt małą liczbę kamer oraz złe ich rozmieszczenie. 

Z drugiej strony, wiele razy przekonywaliśmy się, że w skokach są równi i równiejsi. W czasie, gdy Wisła musiała zamontować lodowe tory najazdowe pod groźbą odebrania zawodów, w Ga-Pa i Innsbrucku nadal nie ma sztucznego oświetlenia i zawody muszą być rozgrywane w ciągu dnia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.