W ten weekend zawody PŚ w narciarstwie alpejskim odbyły się w Levi (Finlandia), gdzie za zwycięstwo dostaje się... renifera.
Alpejczycy pewnie swoich nowych zwierząt ze sobą nie zabiorą, ale mogli nadać im imiona. Słowenka Tina Maze nazwała swojego renifera Victor.
Wśród panów, slalom w Levi wygrał Henrik Kristoffersen. Pozwolił jednak przywitać się z Larsem - tak ochrzcił renifera - Marcelowi Hirscherowi (drugie miejsce, z lewej) i Feliksowi Neureutherowi (trzecie miejsce, z prawej).
Kristoffersen wyprzedził o 0,12 s Hirschera, który prowadził po pierwszym przejeździe. Trzeci na podium Neureuther stracił do zwycięzcy 1,31 s. Polacy nie startowali.
Rywalizacja o zwycięstwo była bardzo wyrównana. Na półmetku Hirscher wyprzedzał Kristoffersena tylko o sześć setnych sekundy, ale w drugiej próbie głośno dopingowany Norweg był szybszy o 0,18 s.
- Levi leży blisko Norwegii i dlatego miałem za sobą bardzo wielu kibiców,czułem ich wsparcie. Było fantastycznie - cieszył się Kristoffersen.
Hirscher powiedział, że jest zaskoczony, ponieważ wydawało mu się, że w drugim przejeździe, pokonanym bezbłędnie, przypieczętuje swój sukces.
Maze prowadziła po pierwszym przejeździe, mając 0,39 s przewagi nad Hansdotter. Złota medalistka olimpijska i mistrzyni świata w slalomie, Amerykanka Mikaela Shiffrin, która wraz z Austriaczką Anną Fenninger wygrała 25 października pierwszy w sezonie slalom gigant w Soelden, była 14. po pierwszym przejeździe. Ostatecznie uplasowała się na 11. pozycji. Maze dwa tygodnie temu była 22.