Biatlon. Król Bjoerndalen się nie poddaje

- W tym sporcie wszystko jest możliwe i ja jestem tego dowodem - powiedział w niedzielę Ole Einar Björndalen. W Kontiolahti 39-letni Norweg wygrał zawody Pucharu Świata po raz 93. w karierze, ale ponad rok od ostatniego triumfu.

Weekendowe starty w Kontiolahti były ostatnim ważnym sprawdzianem przed mistrzostwami świata, które od 1 marca rozpoczną się w niemieckim Ruhpolding. Przy kilkunastostopniowym mrozie Björndalen zajął czwarte miejsce w sprincie oraz wygrał bieg na dochodzenie.

- W lecie po kontuzjach byłem w bardzo słabej formie, ale zmobilizowałem się do walki. Kocham ten sport i nie poddam się. To ważna wygrana dla zaufania we własne siły przed mistrzostwami - mówił Björndalen po niedzielnej wygranej.

To pierwszy triumf Norwega od piętnastu miesięcy. Poprzednio najlepszy był w tej samej konkurencji w szwedzkim Östersund na początku grudnia 2010 roku. Björndalen startuje regularnie, ale nie ma już tej szybkości, jaką dysponował jeszcze kilka lat temu, częściej niż kiedyś sukces zależy od skuteczności na strzelnicy. Ubiegły sezon zakończył na 10. miejscu w klasyfikacji generalnej, w tym zajmuje tą samą pozycję.

Rywale darzą utytułowanego rywala niebywałym szacunkiem. - Jestem dumny, że byłem dziś tuż za Królem Biatlonu - powiedział w niedzielę drugi na mecie Martin Fourcade, lider klasyfikacji generalnej PŚ.

Björndalen wciąż powiększa rekord zimowych wygranych w Pucharze Świata. Niedzielna była jego 93. w biatlonowej karierze, ma też jedno zwycięstwo w biegach. Alpejczyka Ingemara Stenmarka, gwiazdę lat 70. i 80., wyprzedził w 2009 roku. W niedzielę został najstarszym zawodnikiem, który kiedykolwiek wygrał zawody biatlonowego Pucharu Świata.

Specjalny dział Sport.pl - wszystko o biathlonie ?

World Press Photo 2012 - Polak wśród nagrodzonych za zdjęcia sportowe ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.