Narciarstwo alpejskie. Czy Tina Maze zagrozi Lindsey Vonn w tym sezonie PŚ?

Choć sezon dopiero się zaczął, już w ten weekend możemy dowiedzieć się, czy u kobiet jest szansa na sensacyjne zakończenie. Wszystko zależy od tego, jak dużo Tina Maze straci do Lindsey Vonn w konkurencjach szybkościowych w Lake Louise. Jeśli będzie umiała wskoczyć na podium, szansa na detronizację Amerykanki w tym roku znacząco wzrośnie.

Vonn, 28-letnia amerykańska blond piękność z Minnesoty, najbardziej rozpoznawalna dziś na świecie twarz narciarstwa alpejskiego, chce zdobyć piątą Kryształową Kulę, a na dokładkę pobić kilka rekordów. Do najlepszego wyniku w historii - 62 zwycięstw w kobiecym PŚ należącym do Austriaczki Annemarie Moser-Proell, brakuje jej już tylko dziewięciu triumfów. Marzy jej się także pokonanie magicznej bariery ponad 2000 pkt wywalczonych w sezonie, co do tej pory udało się tylko raz Hermannowi Maierowi.

Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że wysoka i potężnie zbudowana Vonn, która na stokach dominuje od pięciu lat, nie będzie miała problemów z kolejnymi sukcesami. Konkurencję miała bowiem marną, swobodnie wygrywała po 10-12 zawodów na sezon. Austriaczki, Szwajcarki i Francuzki nie umiały zbliżyć się do niej w zjazdach i supergigantach, które są najsilniejszą stroną Amerykanki, a w technicznych dyscyplinach - slalomach i gigantach - w których Vonn jest słabsza, radziła sobie na tyle dobrze, że nie traciła zbyt wiele do najlepszych Niemek, Austriaczek, Szwedek i Francuzek. W efekcie PŚ zdobywała z miażdżącą przewagą.

Ten sezon zaczął się jednak dla Vonn źle. W otwierającym gigancie w Soelden nie dotarła do mety, w slalomie w Levi nie wystartowała, a potem poważnie się rozchorowała. Z infekcją jelitową wylądowała na kilka dni w szpitalu. - To było przerażające, lekarze podejrzewali u mnie chorobę Crohna [tak naprawdę Leśniowskiego-Crohna, ale na Zachodzie stosuje się uproszczone nazewnictwo - red.], co oznaczałoby koniec kariery. Na szczęście skończyło się na silnych antybiotykach - opowiadała Vonn "Denver Post". W gigancie w Aspen zajęła dopiero 21. miejsce, ale tłumaczyła się osłabieniem po chorobie. - Nie miałam siły chodzić, a co dopiero zjeżdżać na nartach - stwierdziła Vonn.

Ale słaby początek sezonu i niespodziewana choroba to wciąż nie jest największe zagrożenie dla kolejnego tytułu Amerykanki. Po raz pierwszy wydaje się, że wyrosła jej godna konkurentka - 29-letnia Tina Maze, która z 310 pkt prowadzi w PŚ. Słowenka, która na nartach uczyła się jeździć w cieniu Janicy Kostelić (w juniorskich zawodach na Bałkanach zawsze przegrywała z utytułowaną Chorwatką, czterokrotną mistrzynią olimpijską), a dziś jest największą sportową gwiazdą w swoim kraju, sprawia wrażenie doskonale przygotowanej do sezonu. Maze znokautowała rywalki w dwóch dotychczasowych gigantach, a w slalomie była trzecia.

Wydaje się, że Słowenka może być dla Vonn większym zagrożeniem niż np. Niemka Maria Hoefl-Riesch, bo jest bardziej wszechstronna. Maze wygrywała już w zjazdach, stawała na podium w supergigantach. Jeśli w kanadyjskim Lake Louise, gdzie zostaną rozegrane pierwsze w tym sezonie zawody w konkurencjach szybkościowych, okaże się, że Maze umie zachować niewielki dystans do Vonn, będzie to oznaczało, że końcowe zwycięstwo w PŚ Amerykanki jest zagrożone.

Maze rozwija się zresztą konsekwentnie. Trzy lata temu była czwarta w klasyfikacji generalnej, dwa - trzecia, rok temu - druga. Czas na zwycięstwo?

Zjazd w Lake Louise w piątek o 20.15, a kolejny w sobotę o 20.30. Supergigant w niedzielę o 18.45. Mężczyźni od piątku do niedzieli rywalizują w Beaver Creek. Wszystkie relacje w Eurosporcie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.