Marit Bjoergen: Niewiarygodne uczucie. Miałam sporo problemów po powrocie, ale ostatnie miesiące treningów były znakomite. A trenuję z najlepszymi dziewczynami na świecie więc mniej więcej wiem czego się potem spodziewać w zawodach. Wiedziałam, że mogę być w Kuusamo na podium. Ale wygrać... Wspaniale.
Pytałam męża po sobotnim sprincie i powiedział, że Marius (w Boże Narodzenie skończy rok - red) się uśmiechnął, gdy się pojawiłam w transmisji ale po dwóch sekundach chciał już robić coś innego. Za tydzień w Lillehammer będę już z rodziną. Zapowiada się wyczepujący weekend: trzy biegi i Marius przy mnie.
Bywało trudno, do sierpnia. Powrót zabrał więcej czasu niż się spodziewałam, były kontuzję. Ale za to od sierpnia wszystko było ponad oczekiwania.
Ludzie są po naszej stronie. W Lillehammer będzie dobra atmosfera.
Starzeję się, namalowali młodsze dziewczyny.
Medal. Nieważne jaki.
Na 30 km, na 10 km klasykiem, w biegu łączonym. Z tymi biegami wiążę nadzieję.
W tych biegach chcę powalczyć. Pobiegnę też na pewno ze sztafetą.