Biegi narciarskie. Marit Bjoergen o dopingu Johaug: Jestem przygotowana na najgorsze

- Jeśli chodzi o karę dla Therese, to jestem przygotowana na najgorsze - mówi Marit Bjoergen, która w sobotę w Pucharze FIS w Beitostoelen ma wrócić na trasy po urlopie macierzyńskim. Bjoergen trenuje od czasu do czasu z zawieszoną do czasu wyjaśnienia sprawy dopingowej Johaug. - Jest z nią raz lepiej, raz gorzej - mówi.

Co ma na myśli Bjoergen mówiąc "najgorsze"? - dopytywali dziennikarze w Beitostoelen. - Stratę całego obecnego sezonu - odpowiadała Bjoergen. Johaug, u której we wrześniu wykryto zakazany steryd anaboliczny clostebol, czeka na werdykt w sprawie dopingowej. Sprawa jest ciągle w norweskiej agencji antydopingowej, to ona ma przekazać propozycję werdyktu Norweskiemu Komitetowi Olimpijskiemu, a on podejmie decyzje. Jeśli werdykt uwzględni argumentację Johaug, że clostebol wzięła nieświadomie, smarując poparzone usta kremem Trofodermin, Norweżce grozi do dwóch lat zawieszenia. Jeśli nie uwzględni - do czterech lat kary.

"Trudno będzie Therese patrzeć na to z boku"

- Therese ma zmienny nastrój, raz jest lepiej, raz gorzej - mówi Bjoergen. Obie z Johaug mieszkają w Oslo, niedaleko tras na Holmenkollen i w ostatni piątek były razem na nartach. Na zgrupowaniu kadry nie mogłyby ćwiczyć razem, bo Johaug oprócz zakazu startów ma też zakaz uczestniczenia w zorganizowanych grupach treningowych pod opieką reprezentacyjnych trenerów. - Trudno będzie Therese patrzeć tak z boku, jak my startujemy. Rywalizacja bez niej to nie to samo - mówi Bjoergen.

Dla niej rozpoczęte w piątek zawody Pucharu FIS w Beitostoelen to mają być pierwsze starty po urlopie macierzyńskim, czyli pierwsze od półtora roku. Cały poprzedni sezon Bjoergen odpuściła. Powrót komplikuje przeziębienie: Marit zaraziła się od syna, Mariusa i zrezygnowała z piątkowego biegu na 10 km klasykiem (wygrała Ingvild Flugstad Oestberg przed Heidi Weng i Astrid Jacobsen). Bjorgen i tak skupiała się od początku na sobotnim biegu na 10 km łyżwą, ale teraz i przy tym starcie jest znak zapytania. W niedzielę ostatnia konkurencja Pucharu FIS, sprint łyżwowy. W ten sam weekend swoje otwarcie sezonu na śniegu mają Szwedzi, w Bruksvallarnie.

Już w sobotę Puchar Świata w Kuusamo

Tydzień wcześniej wystartowali Finowie, a z nimi Justyna Kowalczyk, która wygrała oba biegi Pucharu FIS w Muonio. Ale to wszystko tylko przetarcie przed zbliżającą się inauguracją Pucharu Świata. W sobotę i niedzielę 26 i 27 listopada w Kuusamo dwa starty stylem klasycznym: pierwszego dnia sprint, drugiego bieg na 10 km.

Wariant o którym mówiła Bjoergen wcale nie jest tym najgorszym dla Johaug. Ona, jak wynika ze słów jej menedżera i adwokata, już pogodziła się ze stratą obecnego sezonu. Trudno przypuszczać, że nawet przy korzystnym dla niej wyroku mogłaby zdążyć wystartować w mistrzostwach świata w Lahti, na przełomie lutego i marca 2017, skoro nie ma jeszcze nawet rekomendacji norweskiej agencji antydopingowej w sprawie wyroku. Od decyzji podjętej w sprawie Johaug przez Norwegów prawo odwołania będzie miała biegaczka, ale też Międzynarodowa Federacja Narciarska oraz Światowa Agencja Antydopingowa. Szef FIS Gian Franco Kasper zapowiedział już w wywiadzie udzielonym niedługo po ujawnieniu pozytywnego wyniku testu, że jego federacja odwoła się, jeśli będzie mieć podejrzenia, że Norwegowie wymierzyli zbyt łagodną karę. A adwokat Johaug zapowiedział z kolei, że biegaczka odwoła się jeśli kara będzie wyższa niż rok. Wówczas sprawa trafi do Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu w Lozannie. Johaug miała prawo skorzystać z krótszej ścieżki: przekazać sprawę z norweskiej komisji antydopingowej od razu do TAS. Nie zdecydowała się jednak na taki krok: przyspieszający sprawę, ale praktycznie zamykający drogę do kolejnych odwołań.

Ogłoszono nominacje do zagrania roku WTA. Radwańska znowu pozamiatała! [ZOBACZ]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.