Biegi narciarskie. Znów problem w juniorskiej kadrze Norwegii

Znów głośno o lekach na astmę w Norwegii. Leki na astmę mimo braku choroby brali w norweskiej kadrze nie tylko dorośli. Młodzi biegacze używali nebulizatorów z lekarstwami podczas ostatnich mistrzostw świata juniorów w Rumunii - dowiedziała się telewizja NRK. Lekarz kadry tłumaczy: - Były trudne warunki.

To kolejne rewelacje dotyczące powszechnego podawania leków na astmę w norweskiej kadrze. Nie tylko chorym, ale i zdrowym. W 2016 wyszło na jaw, że najlepszy z Norwegów Martin Johnsrud Sundby przedawkował w 2015 lek Ventolin i zapłacił za to stratą niektórych tytułów i dwumiesięczną dyskwalifikacją, że leki zdrowym narciarzom nie tylko podawano, ale wręcz ich do korzystania z nebulizatorów z lekami zachęcano, że dotyczyło to głównie sprinterów, którzy przed wyścigami zażywali leki na piętrze norweskiego tira serwisowego (więcej TUTAJ ). W tej sprawie działa już komisja śledcza, która ma orzec, czy norweski związek narciarski działał w tej sprawie legalnie i etycznie. Norweska opinia publiczna jest przeciw związkowi (więcej TUTAJ ), a informacji przybywa.

Telewizja NRK ustaliła, że leki podawano zdrowym również podczas ostatnich mistrzostw świata juniorów w rumuńskim Rasnov, w lutym 2016. To nie znaczy, że podawano je niepełnoletnim, bo w MŚJ biegacze rywalizują w dwóch kategoriach: do lat 20 i do lat 23. Informacje potwierdził lekarz norweskiej ekipy w tamtych MŚ Petter Olberg, od października również nowy lekarz główny norweskich biegów narciarskich (lekarz kadry biegaczy stracił w 2016 pracę po wpadce Sundbyego, a lekarz kadry biegaczek - po wykryciu clostebolu u Therese Johaug). Co ciekawe, Olberg podał inne uzasadnienie stosowania tych leków niż biegacze i szefowie dorosłej kadry. Oni mówią przede wszystkim o prewencji. - Wiem, że jest i taka intencja, ale nasza była inna. Chodziło o złagodzenie objawów przypominających astmę: kaszlu, duszności, podrażnienia dróg oddechowych. Sytuacja podczas mistrzostw w Rumunii była specyficzna, powietrze było zanieczyszczone tlenkiem węgla z instalacji grzewczych i dochodziło do podrażnień. Od trzeciego dnia zawodów to się nasiliło. Niektórym przechodziło samo, inni potrzebowali leków - mówi Olberg. Nie chce zdradzić, ile osób leczyło się w ten sposób. - Znaczna część kadry, nie wszyscy. To nie ma zresztą aż tak wielkiego znaczenia. To że nie wszyscy mają zdiagnozowaną astmę nie oznacza, że podawaliśmy leki zdrowym. Podawaliśmy je sportowcom, o których pojawiły się utrudnienia oddychania przypominające astmę - tłumaczy lekarz. Światowa Agencja Antydopingowa w komunikacie wydanym po wcześniejszych rewelacjach z norweskiego związku narciarskiego stwierdziła, że podawanie chorym leków na astmę które nie znajdują się na liście zabronionych nie łamie wprawdzie przepisów, ale nie należy tego robić.

Olberg wyjaśnia, że biegaczom z problemami podawał albo Pulmicort (zawiera budezonid, który jest dozwolony przez WADA, ale tylko w formie wziewnej) albo Atrovent (nie ma w nim substancji z listy zabronionych), z nebulizatorów można było korzystać w jego pokoju i że robili to tylko ci, którzy poprosili go o pomoc. Lekarz szwedzkiej kadry Per Anderson mówi NRK, że Szwedzi mimo tych trudnych warunków w Rasnovie nie stosowali żadnych szczególnych procedur. Chorzy na astmę dostawali lekarstwa, ale w normalny sposób, z inhalatorów, a nie nebulizatorów. Leki podane nebulizatorem działają skuteczniej, ta metoda nie jest zakazana, ale jej nadużywanie budzi kontrowersje (to źle dobrana dawka w nebulizatorze doprowadziła do wpadki Sundby'ego). - Moim zdaniem nebulizatory nie pasują do świata wyczynowego sportu. Tylko do świata prawdziwych chorób układu oddechowego. Jeśli podajesz lek w nebulizatorze komuś bez takiej choroby, musisz się zastanowić nad etyczną i moralną oceną tego co robisz - mówi Anderson.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.