Spór dotyczył finału sprintu. Johaug awansowała do niego pierwszy raz w karierze, dzięki temu straciła na trasie w Oberstdorfie bardzo mało sekund do prowadzącej w Tourze Ingvild Flugstad Oestberg (była trzecia) i zrobiła duży krok w stronę końcowego zwycięstwa w Tour de Ski. Ale niewiele brakowało, by zapłaciła za to żółtą kartką, już drugą w sezonie. A to oznaczałoby trzy karne minuty doliczone do jej wyniku w Tourze. Traciłaby wtedy do Oestberg już 3,5 minuty. Bardzo dużo, nawet dla Johaug, królowej finałowego podbiegu na Alpe Cermis.
Sędziom nie spodobała się technika Johaug na starcie finału. Dopatrzyli się tam kroku stylem łyżwowym i po biegu wezwali zawodniczkę do obejrzenia zapisu wideo i złożenia wyjaśnień. - Po wysłuchaniu jej uznaliśmy, że nie było tu złamania przepisów. Nie mogę zdradzić, co Johaug powiedziała, jury tak nie robi, musicie pytać ją. Ja mogę zdradzić, że była dyskusja, co postanowić. W głosowaniu większość w jury była za odstąpieniem od karania - mówi w rozmowie z dziennikiem "VG" szef jury Andre Sandvold, jedyny Norweg w jury. Johaug nie chciała komentować tej sytuacji.
Szczęście Norweżki polegało na tym, że do zdarzenia doszło w finale i jury miało czas na wysłuchanie jej przed werdyktem. Takiego przywileju nie mieli trzej ukarani w Oberstdorfie sprinterzy. Oni przewinili w ćwierćfinale, gdy jury ma mało czasu i nie dostali okazji do wytłumaczenia się ani obejrzenia zapisu wideo. Dostali kary za łyżwowanie: Maurice Manificat i Maksim Wylegżanin żółte kartki, a Niklas Dyrhaug został dodatkowo karnie przesunięty na ostatnie miejsce w ćwierćfinale.
- No nie było to nic śmiesznego: siedzieć w pokoju jury i oglądać wideo pokazujące, że Therese naprawdę była na granicy złamania przepisów. Więc się cieszymy z decyzji sędziów - mówi szef norweskiej kadry Vidar Lofshus. - Jury miało prawo podejrzewać, że tam był krok łyżwowy. A Norwegia popierała niedawne zaostrzenie przepisów dotyczących stylu klasycznego, więc teraz musimy się zgodzić z tym że jury na to reaguje. Rozmawiałem o tym z Therese, zrozumiała o co chodzi. Doszło do tego w ogniu walki, był tam długi fragment bez torów, a wtedy łatwo stracić koncentrację i źle ustawić nartę. Jeszcze niedawno nikt by na coś takiego nie zwrócił uwagi, ale teraz pilnujemy czystości stylu. To jak w piłce: czasem taki sam faul jest odgwizdany, czasem nie. To coś nowego w biegach - mówi Lofshus.
Jury najprawdopodobniej uznało, że w przypadku Therese przewinienie nie było umyślne i nie dało jej żadnych korzyści ani też nie zaszkodziło żadnej z rywalek (o zasadach oceniania przewinień przez jury - tutaj ). Moment łyżwowania był bardzo krótki, Johaug nie wyprzedziła dzięki temu nikogo. Zajęła w finale przedostatnie miejsce tylko dzięki temu że ostatnia Stina Nilsson się przewróciła.