PŚ w biegach. Budny: szklanka Johaug jest już wypełniona po brzegi, szklanka Kowalczyk pełna do połowy

- Szklanka Johaug, jeśli tak powiemy o jej formie, jest już wypełniona po brzegi. Nic się nie da dolać. A szklanka Kowalczyk jest pełna do połowy. I ona na pewno jeszcze doleje. Lepiej to będzie wyglądało już w następnym starcie, 1 stycznia - mówi Edward Budny po niedzielnym biegu na 10 km stylem klasycznym w Toblach. Justyna Kowalczyk zajęła ósme miejsce, tracąc do najlepszej Theresy Johaug minutę i 13 sekund.

Łukasz Jachimiak: Dwa tygodnie temu Justyna Kowalczyk zajęła 32. miejsce w biegu łączonym w Lillehammer, a pan przekonywał, że po powrocie do Pucharu Świata w biegu na 10 km "klasykiem" w Toblach Polka będzie rywalizować z Theresą Johaug o zwycięstwo. Niestety, mylił się pan.

Edward Budny, trener pod wodzą którego medale MŚ zdobywali Józef Łuszczek i Jan Staszel: Nie twierdziłem, że Justyna z Johaug wygra. Spodziewałem się, że będzie druga, że wyprzedzi całą resztę, a z Norweżką powalczy. Do Johaug wszystkie straciły dużo poza Finką Kristą Parmakoski, która zajęła drugie miejsce [28,2 s straty do zwyciężczyni]. A różnica między czwartą, a Justyna była już niewielka.

Chyba jednak spora, bo czwarta Heidi Weng straciła do Johaug 45,2 s, a ósma Kowalczyk - 1:13,0.

- W porządku, powiedzmy, że jest dobrze, ale to na pewno jeszcze nie jest takie bieganie, na jakie Justynę stać. Pamiętajmy, że to początek sezonu, z czasem będzie lepiej. Już by było, gdyby w Kuusamo Kowalczyk nie biegła z chorobą. I gdyby przed sezonem spokojniej postępowała z kolanem. Wiosną poddała się operacji, moim zdaniem trzeba było ostrożniej wchodzić w trening, przejść pełną rehabilitację, nie rzucać się do treningu. Justyna to zrobiła, bo była zdenerwowana poprzednim, słabym sezonem. Mimo to uważam, że ta zima będzie dla niej przyzwoita.

Z miejscami na podium? Przed sezonem Justyna obiecała to kibicom, którzy na taki jej sukces w Pucharze Świata czekają od stycznia 2014 roku, gdy wygrała w Szklarskiej Porębie bieg na 10 km "klasykiem".

- Od złotego biegu w Soczi ona nie miała żadnego biegu na miarę swojego talentu i swoich możliwości. Możemy się pocieszać, że Rosja czy Niemcy są w jeszcze gorszej sytuacji, że nie mają zawodniczki nawet w takiej formie, w jakiej jest obecnie Justyna. Ale też pocieszać się nie musimy. Przerwa świąteczna będzie dla Kowalczyk korzystna. Jak ją znam, to świetnie ten czas przepracuje, wykorzysta go do maksimum. Nie mówię, że już na Tour de Ski będzie robiła niesamowite rzeczy, ale trzeba zauważyć, że szklanka Johaug, jeśli tak powiemy o jej formie, jest już wypełniona po brzegi. Nic się nie da dolać. A szklanka Kowalczyk jest pełna do połowy. I ona na pewno jeszcze doleje. Lepiej to będzie wyglądało już w następnym starcie, 1 stycznia.

Ale chyba już pan nie powie, że Kowalczyk szybko dogoni Johaug?

- Nie, nie. Johaug jest na takim topie, że jeszcze długo trudno będzie z nią wygrać. Ale w sporcie nie liczy się tylko zwycięstwo.

Myśląc dzisiaj o Tour de Ski czego spodziewa się pan po Justynie?

- Przed startem sezonu mówiła o miejscu w "piątce", a nawet na podium klasyfikacji generalnej Tour de Ski. Myślę, że nie ma na to szans, bo zdecydowanie za dużo traci w stylu dowolnym. A poza tym w "klasyku" też traci, podczas gdy zawsze walcząc o wysokie pozycje w Tour de Ski w biegach tym stylem zyskiwała przewagę, uciekała rywalkom. Celem może być walka o miejsce w "dziesiątce". Ale nie twierdzę, że uda się je zająć.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Czy to sportowiec, czy postać ze "Star Wars"? [QUIZ]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.