PŚ w biegach. Kowalczyk 11. w Kuusamo. Łuszczek: nie wiemy nic

Justyna Kowalczyk osiągnęła ósmy czas netto w biegu pościgowym na 10 km stylem klasycznym w Kuusamo i w klasyfikacji generalnej otwierającego sezon Ruka Triple awansowała z 24. na 11. miejsce. - Sporo się przesunęła, ale też do najszybszej Theresy Johaug straciła aż 53,5 sekundy w swojej ulubionej konkurencji. To za dużo - komentuje Józef Łuszczek. - Na razie o formie Justyny tak naprawdę nie wiemy nic. Odpowiedź dostaniemy dopiero 20 grudnia - dodaje mistrz świata z 1978 roku.

Na trasę pościgowych 10 km "klasykiem" Kowalczyk wyruszyła jako 24., bo takie miejsce zajmowała po dwóch pierwszych konkurencjach trzydniowego cyklu. W piątkowym sprincie "klasykiem" i w sobotnim starcie na 5 km "łyżwą" zajmowała 29. pozycje. Przed ostatnią konkurencją kibice Polki mieli nadzieję na jej dużo lepszy występ, ale też wszyscy pamiętaliśmy, że w Kuusamo Kowalczyk biega osłabiona wirusem, który zaatakował ją w ostatnich dniach przygotowań do startu.

Podopieczna Aleksandra Wierietielnego spisała się dobrze. Już po 1,4 km z miejsca 24. awansowała na 17., w połowie dystansu była 12., a na 2,5 km przed metą przesunęła się na 11. pozycję, którą ostatecznie zajęła. Licząc wyłącznie niedzielny start miała ósmy wynik.

- Niezłe miejsce jak na tę porę roku dla Justyny, która zawsze potrzebuje czasu, żeby się rozpędzić. Dobrze też, że sporo się przesunęła w ogólnej klasyfikacji. Ale do Johaug straciła za dużo - mówi Łuszczek.

Kowalczyk ruszyła na trasę 55,2 s po rozpoczynającej niedzielną rywalizację Norweżce, a na metę dotarła 1.48,7 po niej. - Uczciwie trzeba powiedzieć, że różnica doszłaby nawet do dwóch minut, gdyby Johaug do końca pobiegła na maksa. A odpuściła, mając już pewne zwycięstwo - twierdzi Łuszczek.

Były mistrz świata uważa, że po trzech pierwszych startach Kowalczyk trudno przewidzieć, jak potoczy się dla niej ten sezon. - Nie ma Marit Bjoergen, ale Norweżki cały czas są bardzo mocne. Może jest za wcześnie, żeby tak mówić, ale wygląda na to, że Johaug będzie nie do przeskoczenia. A inne zawodniczki? Nie wiem czy Kowalczyk da im radę. Mocne są też Szwedki, widać, że poza Charlotte Kallą liczyć będzie się Stina Nilsson. Na razie nie potrafię powiedzieć czy Justyna będzie stawać na podium - mówi.

Łuszczek twierdzi, że miarodajnym testem możliwości Kowalczyk tej zimy będzie następny bieg na 10 km "klasykiem". - Teraz biegała mimo przeziębienia, za tydzień w Lillehammer wystartuje tylko w biegu łączonym i w maratonie we Włoszech, a później będzie panował styl dowolny. Czyli długo nie będzie konkurencji, w której Justyna czuje się naprawdę dobrze. Przed świętami w Toblach, startując w swoim ulubionym biegu, powinna już nam pokazać, na ile będzie ją stać w ruszającym w Nowy Rok Tour de Ski - podsumowuje były mistrz.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.