MŚ w Lahti. Polscy skoczkowie wracają do pracy po rozczarowaniu na normalnej skoczni. Rozczarowaniu skokami, a nie sędziami

W poniedziałek już o 8 rano pierwsze trzy serie treningowe na dużej skoczni w Lahti. Szansa, by odciągnąć myśli od tego co się stało na normalnej skoczni. - Jeśli będziemy w ogóle skoki treningowe odpuszczać, to raczej w następne dni, a nie w poniedziałek - mówi Sport.pl dyrektor PZN Adam Małysz

W sobotę w popołudniowym konkursie na normalnej skoczni trzech Polaków było w ósemce, ale żaden na podium. Medale zdobyli Stefan Kraft, Andreas Wellinger i Markus Eisenbichler. Medaliści pracowali również w niedzielę, w konkursie drużyn mieszanych. A dla polskich skoczków to był dzień regeneracji. I rozpamiętywania, już na spokojnie, tego co się zdarzyło w sobotę.

Horngacher prosi: jak najmniej wywiadów do wtorku

Stefan Horngacher prosił skoczków, żeby oszczędzali siły i ograniczyli wywiady, a najlepiej odmawiali ich aż do wtorku. A ton nieoficjalnych rozmów był podobny: czwarte miejsce Kamila Stocha, piąte Macieja Kota zostawiły ogromny niedosyt i złość, że akurat w sobotę nie udało się trafić z dyspozycją dorównującą najlepszym rywalom. Poziom w tym sezonie jest tak wyrównany, że wygrywa ten z pięciu, sześciu najlepszych skoczków (w 2017 konkursy wygrywało pięciu, w całym sezonie siedmiu skoczków) który akurat miał najlepszy dzień. Ale nie było, zwłaszcza w sztabie trenerskim, pretensji do sędziów za noty Markusa Eisenbichlera, który za lądowanie z zachwianiem przy odjeździe dostał od jednego z sędziów nawet notę 18,5, a Kamila Stocha wyprzedził o 1,1 pkt.

Był lot poza 100 m? Był telemark? To nie ma dyskusji

- Jeśli skoczek na normalnej skoczni poleciał ponad 100 m, zrobił telemark i ustał skok, to nie ma dyskusji, że noty były za wysokie - mówił wczoraj jeden z członków sztabu. A Stefan Horgacher w rozmowie z TVP mówił, że czeka już na dużą skocznię, gdzie różnice między skoczkami będą wyraźniejsze, gdzie minimalne zmiany kierunku i siły wiatru nie będą miały takiego wpływu jak na skoczni normalnej. - Mam skoczków z mocnym odbiciem, ale też lotników, dobrze czujących się w powietrzu, im ta skocznia będzie pasować - mówił Horngacher, który w niedzielę razem ze sztabem wybrał się pobiegać na nartach.

Stoch podnoszenie się po niepowodzeniu ma przećwiczone

W poniedziałek o 8 rano zaczynają się treningi przed czwartkowym konkursem na dużej skoczni. Początkowo były zaplanowane na 16, ale w niedzielę wieczorem zapadła decyzja, by je przeprowadzić rano. Kamil Stoch już chwilę po zawodach na skoczni normalnej mówił, że on już myślami jest na tej dużej. Stoch tylko na igrzyskach w Soczi zdobył medal już w pierwszym konkursie olimpijskim lub mistrzostw świata i zbieranie energii do walki po rozczarowaniu ma przećwiczone. Po czwartym miejscu na HS100 mówił, że jeszcze nigdy nie zajął w mistrzostwach miejsca poza podium będąc w tak dobrej formie. I powtarzał, żeby już sprawy straconego medalu nie rozpamiętywać. Ale porażka go boli, to było widać już w sobotę, gdy starał się jak najostrożniej dobierać słowa.

Horngacher, pytany przez reportera TVP, czy serii treningowych przed konkursem na mniejszej skoczni nie było za dużo, odpowiedział że nie, ale że być może przed zawodami na dużej Polacy niektóre skoki odpuszczą. - Jeśli tak będzie, to pewnie raczej w następnych dniach - mówi Sport.pl Adam Małysz - bo ze wstępnych planów na poniedziałek wynikało, że jedziemy wszyscy, i na trzy serie.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.