Wyścig drużyn męskich kolejny raz w mistrzostwach świata był znakomity, z dodatkowymi emocjami, kraksami, decyzjami jury.
Na finiszowych metrach pilnujący prowadzenia Norweg Emil Iversen stracił rezon na widok doganiającego go Livo Niskanena i chciał wskoczyć przed niego w tor, ale zrobił to tak, że sam upadł i jeszcze pociągnął za sobą Fina. Tyle, że to Niskanen szybciej się podniósł i zdobył przynajmniej brąz, za plecami mistrzów Rosjan i wicemistrzów Włochów.
Iversen (syn norweskiego trenera Szwedek i indywidualnego trenera Nilsson) i jego partner Johannes H. Klaebo zostali bez medalu. I w ten sposób na główną gwiazdę mistrzostw w męskich biegach wyrasta kosztem Norwegów Rosjanin Siergiej Ustiugow. Koszmar Martina Johnsruda Sundby'ego. Najpierw pokonał Norwega w ostantim Tour de Ski, już w Lahti zabrał mu złoto w biegu łączonym, gdy Sundby zrywając się do ataku na podbiegu złamał kijek. A w niedzielę objechał leżących: Norwega i Fina i popędził po złoto dla siebie i Nikity Kriukowa.
Sztafeta męska Maciej Staręga, Dominik Bury w finale finiszowała na 10 miejscu.
MŚ w Lahti. Terminarz i program. Kiedy skoki? Kiedy biegi? CZYTAJ WIĘCEJ >>>