Doping. Igrzyska olimpijskie. Druga część raportu McLarena. Czy Rosja zostanie dopuszczona do zimowych igrzysk?

W piątek zaczyna się dopingowy sąd nad rosyjskimi medalistami z Soczi. Richard McLaren z WADA ogłosi, na czyją winę ma dowody, a potem MKOl będzie wymierzać kary. Będą dożywotnie dyskwalifikacje i wykluczenie Rosji z Pjongczang 2018?

To będzie druga już część raportu Richarda McLarena, kanadyjskiego prawnika specjalizującego się w sprawach dopingowych. McLaren został wynajęty przez Światową Agencję Antydopingową do śledztwa w sprawie systemowego dopingu w Rosji po tym jak w maju 2016 były szef rosyjskiego laboratorium antydopingowego Grigorij Rodczenkow opowiedział w "New York Timesie" o oszustwach podczas igrzysk w 2014 w Soczi. O podmienianiu próbek z moczem przez dziurę w ścianie laboratorium, o roli służb specjalnych, o ministerialnych rozdzielnikach, w których pisano którzy sportowcy mają być pod szczególną ochroną, o tym jak agenci FSB nauczyli się zrywać plomby z próbek dopingowych tak by nikt się nie zorientował, o koktajlach sterydowych, które opracował dla sportowców .

Rodczenkow mówi, McLaren sprawdza

Rodczenkow, uciekinier z Rosji, miał jeszcze wiele informacji na temat dopingu, a McLaren miał te informacje zweryfikować, korzystając ze wszystkich dostępnych środków, łącznie z przebadaniem próbek Rosjan z Soczi, analizą uszkodzeń na fiolkach (w szwajcarskim laboratorium potwierdzono wersję przedstawioną przez Rodczenkowa) itd. McLaren miał potwierdzić, czy rzeczywiście doping był w Rosji sterowany centralnie, tak jak można było podejrzewać po opublikowanym pod koniec 2015 pierwszym wielkim raporcie WADA w tej sprawie, dotyczącym lekkiej atletyki.

Pierwszy raport Kanadyjczyka powstawał w wielkim pośpiechu, pierwszeństwo w weryfikowaniu dowodów miały właśnie oszustwa w sportach letnich , by zdążyć przed igrzyskami w Rio. McLaren zebrał na tyle mocne dowody, że doprowadził do wykluczenia ze startu w igrzyskach w Brazylii ponad setki sportowców. Ale nie do wykluczenia całej rosyjskiej ekipy olimpijskiej, jak rekomendowała WADA. Bo MKOl pozostawił tu swobodę decyzji międzynarodowym federacjom poszczególnych sportów. Najsurowsza była federacja lekkoatletyczna, która normy dopuszczenia Rosjan do igrzysk wyśrubowała tak, że spełniła je tylko skacząca w dal Daria Kliszina. Ale też IAAF miała najwięcej dowodów na oszustwa, już po wspomnianym raporcie z 2015 .

Wiele innych federacji uznało, że w zestawieniu McLarena było zbyt wiele luk, by wykluczyć Rosjan hurtem.

Teraz sporty zimowe

Raport końcowy, który McLaren przedstawi w piątek w Londynie, ma uzupełnić tyle luk ile się dało, ale też skupić się mocniej na sportach zimowych, które wcześniej, gdy trwał wyścig z czasem, trzeba było potraktować pobieżnie. W ten sposób rozpocznie się weryfikacja medalistów z Soczi. Od miesięcy MKOl robi powtórne badania zamrożonych próbek z Pekinu 2008 i Londynu 2012, ze szczególnym uwzględnieniem sterydów opisanych przez Rodczenkowa, złapał w ten sposób już 88 sportowców, z czego 27 z Rosji, i zapowiada wiele podobnych rewelacji w najbliższych tygodniach. A rok 2016 już jest pod tym względem wyjątkowy, jeszcze nigdy nie odbierano medali w takim tempie. Kończy się to kuriozalnymi przypadkami, takim jak choćby w podnoszeniu ciężarów, gdzie brązowym medalistą z zamrażarki został Tomasz Zieliński, mimo że zajął w igrzyskach w Londynie dziewiąte miejsce. A Hiszpanka Lidia Valentin w 2016 roku zdobyła medale trzech igrzysk: w Pekinie 2008 awansowała po przebadaniu zamrożonych próbek z piątego na drugie miejsce, w Londynie 2012 - z czwartego na pierwsze, a w Rio 2016 zdobyła brązowy i teraz będzie czekać, czy z zamrażarki wyjdzie srebro w Brazylii, czy złoto. Wykorzystywanie najnowszych antydopingowych testów do badania zamrożonych próbek (kiedyś można to było robić do ośmiu lat po igrzyskach, teraz limit to już 10 lat) to najskuteczniejsza dziś metoda łapania oszustów. Pod jednym warunkiem: że nikt tak jak w Soczi nie podmienił próbek. I dlatego piątkowy raport McLarena i ciężar dowodów przez niego zebranych są tak ważne.

Dożywocie za doping? Bach już tak kiedyś zrobił

MKOl, który pokłócił się z WADA o sprawę Rosji i igrzysk w Rio, ale w międzyczasie strony wyciągnęły ręce na zgodę, od dawna przygotowuje się do tego raportu. Powołał dwie komisje: jedna ma osądzić, czy raport McLarena rzeczywiście udowodnił systemowe, państwowe oszustwo dopingowe. Druga komisja ma osądzić sportowców, którzy w raporcie zostaną oskarżeni o doping. Szefami obu komisji zostali Szwajcarzy, obydwaj z bardzo mocną pozycją: sądowi nad dowodami na państwowy doping będzie przewodniczyć Samuel Schmid, były prezydent Szwajcarii. A sądowi nad zawodnikami - Denis Oswald, jeden z najbardziej wpływowych działaczy ruchu olimpijskiego.

Komisje będą pracować oddzielnie, ale będą mocno wpływać na siebie nawzajem: jeśli było w Rosji dopingowe sprzymierzenie, to tym sportowcom i działaczom którzy brali w nim świadomie udział grozi dożywotnie wykluczenie ze sportu. Taka jest przewidziana kodeksem antydopingowym kara w przypadku szczególnie obciążających okoliczności dopingu. I szef MKOl Thomas Bach, łagodny wobec Rosji, gdy oceniano możliwość wykluczenia całej ekipy w Rio, zapowiedział już że w indywidualnych przypadkach będzie za dożywociem, jeśli dowody dadzą uzasadnienie takiej kary. Kiedyś komisja dyscyplinarna MKOl, kierowana właśnie przez Bacha, zdyskwalifikowała dożywotnio Austriaków zamieszanych w dopingowy spisek podczas igrzysk 2006 w Turynie (nalot włoskich służb na pokoje biegaczy narciarskich i biathlonistów skończył się scenami jak z bondowskich filmów: ucieczką głównego dopingowego machera, policyjną blokadą dróg itd.).

Co z Rosją w Pjongczang?

W piątek się okaże, ile pracy będą mieć te komisje. Na razie raport znają tylko McLaren i jego współpracownicy. Najważniejsze pytania brzmią: czy raport będzie na tyle mocny, że niektórzy medaliści z Soczi stracą swoje medale w ten sposób, nawet bez badania próbek? Czy będzie podstawa do dożywotnich wykluczeń? I najważniejsze: czy reprezentacja Rosji wystąpi w igrzyskach 2018 w Pjongczang?

Rosja wygrała w Soczi klasyfikację medalową, zdobywając 13 złotych medali, o dwa więcej niż Norwegia. Rodczenkow twierdzi, że pomagał tuszować doping kilkunastu medalistów z Rosji. - Dowieść, że sportowcy uczestniczyli w spisku, będzie bardzo trudno. Dowieść dopingu też. Możemy wiedzieć, że mocz był podmieniony, bo DNA nie pasuje. Ale czy wiemy, że ten który wylano był skażony dopingiem? - pyta Denis Oswald.

Czy Rosjanie staną się banitami w ruchu olimpijskim? Dziś są nimi w lekkiej atletyce, w ruchu paraolimpijskim (komitet paraolimpijski wykluczył z Rio, w przeciwieństwie do MKOl, całą ekipę Rosji), oraz w światowym systemie antydopingowym: laboratorium w Rosji nie ma akredytacji, a RUSADA, rosyjska agencja, ma zostać zreformowana zanim WADA zacznie ją znowu uznawać. Na razie Rosjan kontrolują wynajmowani przez nich do tego Brytyjczycy, a RUSADA jest reformowana pod nadzorem specjalnej rady. Jej szefową została Jelena Isinbajewa, co rozgniewało szefów WADA, bo ich nie uprzedzono , wbrew ustaleniom, o tej nominacji. A to wymowny gest ze strony Rosji: Isinbajewa nazwała pierwszy raport McLarena oskarżeniami bez pokrycia. Choć, jak przyznała, tego raportu nie czytała.

Najgorsze dopingowe tłumaczenia sportowców. Seks oralny, 40 zjedzonych cielaków. Dziennie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.