Witold Bereś, Jerzy Skoczylas: Sport nie jest samotną wyspą

Dawno minęły czasy, kiedy sport był niedzielnym zajęciem dla dżentelmenów. Beztroską zabawą, oderwaną od dnia codziennego. Dziś sport spleciony jest węzłem gordyjskim z biznesem, polityką, a nawet wymiarem sprawiedliwości.

Oto mistrz olimpijski Wojciech Fortuna (znany teraz jako Wojciech F.) trafił do aresztu, bo nie stawiał się na wezwania prokuratury w prowadzonej przeciwko niemu sprawie o znęcanie się nad konkubiną.

Aresztowanie mistrza olimpijskiego wzburzyło posłów. Z inicjatywy posła Jerzego Kuleja (SLD), dwukrotnego mistrza olimpijskiego w boksie, 57 posłów udzieliło poręczenia Wojciechowi F.

Agencje milczą, ilu spośród tych 57 posłów podpisało się na cztery ręce, sfałszowało listy wyborcze, jechało po pijaku pod prąd, przepychało przez Sejm ustawy korzystne dla wybranych biznesmenów lub naparzało się z kolegami w sejmowej restauracji. W każdym razie nasi parlamentarzyści w swej masie są dobrze obeznani z wymiarem sprawiedliwości i wiedzą, co to jest bezpodstawne oskarżenie.

Jerzy Kulej powiedział, że jest zbulwersowany sposobem potraktowania Wojciecha Fortuny, który "nie jest przestępcą, a trafił do aresztu jak przestępca".

No bo faktycznie, jakie to przestępstwo, lanie własnej kobity?

Inna sprawa, że trzeba mieć koński łeb, żeby wykryć kryteria, jakimi kierują się polskie sądy, jednych podejrzanych wsadzając do aresztu tymczasowego, innym pozwalając odpowiadać z wolnej stopy choćby byli oskarżeni o dużo groźniejsze przestępstwo. Tu z kolei mamy przykład brutalnego wkraczania sportu w sądownictwo. Jest bowiem na świecie piekielnie szybki i pojemny komputer, który mógłby łyknąć wszystkie przypadki aresztowania lub nie podejrzanych, zanalizować je i dopasować teorię. No ale akurat ten komputer zajęty jest grą w szachy z Garym Kasparowem. Musimy więc być zdani na domysły. Może prokurator wysłał ekipę po napawdę groźnego bandytę. Ekipa postanowiła zacząć od relaksu w jakiejś miłej miejscowości wypoczynkowej i pojechała do Zakopca. Dwa tygodnie zleciały jak z bicza strzelił, głupio tak wracać do roboty z pustymi rękami. Ekipa idzie sobie smętnie po Krupówkach, patrzą, a tu jak z nieba spada jej Wojciech F. A w końcu ilu policjantów na świecie może się poszczycić takim sukcesem, jak ujęcie mistrza olimpijskiego?

Copyright © Agora SA