Biegi narciarskie. Krężelok asystentem, PZN szuka trenera z autorytetem

Kwotę od czterech do sześciu tysięcy euro miesięcznie muszą szykować działacze Polskiego Związku Narciarskiego dla nowego trenera kadry A w biegach. - Szukamy kandydata. To musi być człowiek z autorytetem, który sprawi, że zawodnikom będzie się chciało ciężko pracować - mówi wiceprezes związku Andrzej Wąsowicz. Janusz Krężelok, którego zawodnicy skrytykowali podczas MŚ w Falun, jest szykowany do roli asystenta.

Od środy do niedzieli mistrzostwa Polski w Istebnej, a po nich koniec sezonu, trenerskie sprawozdania składane w wydziale szkolenia i wreszcie decyzje dotyczące przyszłości. - Do dupy taka robota. Przyjechaliśmy na mistrzostwa, ale nie wiem po co. Nie jesteśmy w ogóle przygotowani, każdy start to dosłownie męczarnia - mówił trzy tygodnie temu Sebastian Gazurek. 25-latek był sfrustrowany dopiero 61. miejscem w biegu na 15 km stylem dowolnym podczas mistrzostw świata. Z jego krytycznymi uwagami pod adresem prowadzącego kadrę Krężeloka zgodzili się koledzy. W Falun stało się jasne, że zawodnicy chcą nowego trenera.

Nieczyste zagrania

Z Krężelokiem nie chcą dłużej pracować biegacze, inne opcje wybierają też biegaczki. Justyna Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec świetnie czują się w swoim zespole, który prowadzi Aleksander Wierietielny. Ewelina Marcisz biega w kadrze młodzieżowej u Wiesława Cempy, u niego bezpośrednie przygotowanie startowe przed Falun robiła też ostatnia z zawodniczek polskiej sztafety Kornelia Kubińska.

- Kornelia chciała iść do Wieśka Cempy, bo tam pracuje jej mąż [Wiktor Kubiński jako serwismen - red.]. Cały sezon ze mną trenowała, a pod koniec zagrała nieczysto, zamiast spokojnie się dogadać - mówi Krężelok.

Były biegacz, który w 2004 roku wygrał nawet jeden ze startów w Pucharze Świata (sprint w Trondheim), ma trochę żalu do swoich podopiecznych. - Wiele słów padło niepotrzebnie, w emocjach. Ale jak siedliśmy i przedyskutowaliśmy wszystko, jak powiedzieliśmy sobie, co nam się nie podoba, to i zawodnikom otworzyły się oczy na pewne sprawy - przekonuje. Na co konkretnie? Krężelok twierdzi, że pod jego wodzą biegacze wcale się nie cofają. - Czy sezon był słaby? Oczekiwania mogą być różne, ale Maciej Staręga wcale nie biegał źle, w sprintach cały czas się liczy. Trzeba też zauważyć, że - zajmując ósme miejsce z Maćkiem Kreczmerem w sprincie drużynowym - po raz pierwszy wywalczył sobie stypendium. Przez dwa kolejne sezony ma pewne utrzymanie. Czy taki wynik zrobiłby, gdyby był źle przygotowany? Wystarczy popatrzeć na czasy, jakie osiągał na poszczególnych zmianach i porównać je z wynikami najlepszych zawodników. Staręga był w dobrej dyspozycji - broni się Krężelok. - Problem jest dlatego, że jak człowiek za wysoko wiesza sobie poprzeczkę, to gdy jej nie przeskoczy, myśli "chciałem więcej" i wtedy szuka winnych - dodaje.

Pretensje zasadne

Z trenerem trzeba się zgodzić, kiedy dowodzi, że nigdy nie będziemy biegową potęgą, bo nie mamy infrastruktury i potencjału ludzkiego jak w Szwecji czy Norwegii. Można więc przytakiwać, gdy Krężelok mówi: "Zawodnikowi nie może się wydawać, że po roku czy dwóch latach mocnego treningu będzie wygrywać Puchary Świata". Można zgodzić się też wtedy, gdy twierdzi, że przygotowywana przez niego Kubińska ma za sobą niezły sezon. Ale trudno nie zdziwić się, kiedy szkoleniowiec twierdzi, że Gazurek - trzymamy się akurat tego biegacza jako przykładu, bo to on najodważniej powiedział o problemach grupy - źle patrzy na swoje wyniki, nie dostrzegając postępu. - On akurat na mistrzostwach miał gorszy okres, ale całej zimy na pewno nie ma zepsutej. Kilka dobrych biegów miał. Choćby w Davos startował bardzo przyzwoicie - twierdzi trener. W Szwajcarii, gdzie w grudniu odbyły się cztery biegi Pucharu Świata, Gazurek zajął 62. miejsce na 15 km klasykiem, 81. w sprincie łyżwą, 78. pozycję na 15 km stylem dowolnym i 71. w dowolnym sprincie.

- Byłem zły na zawodników, kiedy w Falun otwarcie skrytykowali trenera. Ale czy takie wyniki nie deprymują, czy nie zostają w głowach? Chłopcy opowiadają, że mają nabiegane dwa razy tyle godzin co Norwegowie, a na rezultaty zupełnie się to nie przekłada. Ktoś przedobrzył, to musi być sprawa warsztatu trenerskiego - mówi Wąsowicz.

Wiceprezes PZN zapewnia, że do zmian w sztabie kadry A dojdzie, bo w tym układzie personalnym dłużej zespół funkcjonować już nie może. - W czwartek na posiedzeniu zarządu dyskutowaliśmy o sprawie. Prezes Apoloniusz Tajner i sekretarz generalny zdali relację z rozmów z zawodnikami przeprowadzonych w Falun. We wszystkim brał udział trener i część pretensji uznał za zasadne - opowiada Wąsowicz. - Teraz ruch należy do nas, wiemy, że zaczyna się idealny okres na transfery i działamy - zapewnia.

Hudacz jeszcze raz?

PZN czas na zakontraktowanie nowego szkoleniowca daje sobie do połowy kwietnia. Pewne jest, że całej kadry nie obejmie Wierietielny, czego chcieli szefowie związku. Zwiększenie zakresu obowiązków z równoczesnym podwyższeniem pensji trenerowi Kowalczyk i Jaśkowiec już w Falun zaproponował Tajner. Wierietielny i z racji wieku (ma 68 lat), i już i tak ogromu pracy, propozycją nie był zainteresowany. PZN musi więc przygotować się na wersję droższą, czyli utrzymanie dwóch fachowców. Wierietielny zarabia 18 tys. zł, a nowy trener będzie pewnie droższy. - Zagraniczni fachowcy na rynku kosztują od czterech do sześciu tysięcy euro miesięcznie. Poza pensją negocjuje się dodatki takie jak np. służbowy samochód - mówi Wąsowicz. - Potrzeba zatrudnienia człowieka z autorytetem jest duża, bo potencjał dziewczyn, które w sztafecie zajęły na MŚ piąte miejsce, widzą wszyscy. A i przed biegaczami nie zamykałbym drogi do przyzwoitych wyników - dodaje wiceprezes.

Co ciekawe, do nich według Wąsowicza może poprowadzić Polaków Ivan Hudacz, który po ubiegłym sezonie rozstał się z naszą kadrą. Wtedy Słowak tłumaczył, że chce się zająć życiem prywatnym, a szybko związał się z reprezentacją Szwajcarii. - Do rozstania z Ivanem doszło nie z naszej winy. On naprawdę chciał pożyć i to robi, bo kilka dni temu Petra Majdić urodziła mu piękną córeczkę - opowiada Wąsowicz. Kontrakt ze Szwajcarami Hudacz podpisał tylko na rok. - Rozpoznajemy sytuację, bo choć wielki Dario Cologna stoi za Ivanem, to różowo w tym sezonie tam nie było i może Hudacz znów będzie do wzięcia. Wiem, że naszych zawodników jego powrót by ucieszył - mówi wiceprezes. - Ale szukamy w różnych miejscach - dodaje.

Hetland na pomoc

Szuka też Krężelok, który wierzy, że z kadrą mimo wszystko zostanie. - Związek żadnych decyzji jeszcze nie podjął, a ja jeszcze nie przedstawiłem raportu, po którym wszyscy, czyli ja, serwis i zawodnicy, zostaniemy rozliczeni - mówi. - Mam ciekawe pomysły, które na pewno przedstawię. Jednym z nich jest współpraca z Torem Arnem Hetlandem - dodaje trener.

Hetland to rywal i kolega Krężeloka ze sprinterskich tras. W sezonie 2004/2005, a więc w najlepszym okresie Polaka, Norweg wywalczył Małą Kryształową Kulę za wygranie klasyfikacji sprinterskiej PŚ, w 2002 roku został mistrzem olimpijskim w sprincie w Salt Lake City, a rok wcześniej zdobył w nim złoto MŚ w Lahti. Po zakończeniu kariery prowadził zawodników z Niemiec, później przez cztery lata był trenerem Szwajcarów, a przed zakończonym właśnie sezonem objął Kanadę. W Falun srebro w sprincie i brąz w biegu łączonym na 30 km zdobył jego podopieczny Alex Harvey. - Już wstępnie umówiliśmy się na wspólne treningi z naszymi zawodnikami - mówi Krężelok.

Współpraca z Norwegiem, na której nasi biegacze - a szczególnie specjalizujący się w sprintach Staręga - mogliby dużo zyskać, nie musi być przekreślona, nawet jeśli PZN odwoła Krężeloka ze stanowiska. - Nie wiem, jak się zachowa Janusz, kiedy wybierzemy nowego trenera, ale to inteligentny człowiek, swoje błędy już zrozumiał. Jest naszym wychowankiem, na pewno ma papiery na bycie trenerem, tylko chyba teraz było jeszcze za wcześnie na jego samodzielność - mówi Wąsowicz. - Na pewno szkoda byłoby się go pozbywać, widzę go na stanowisku asystenta - dodaje. - Na żadną propozycję się nie obrażę, jeżeli zarząd tak zdecyduje, to w porządku. W końcu człowiek uczy się całe życie, a ja naprawdę jestem człowiekiem otwartym na współpracę - odpowiada Krężelok.

Materiały partnerów gazeta.pl Atomic Cloud Seven Oakley AMBUSH Gogle narciarskie lime/persimmon Alpina SPAM Kask grey pink mat

Więcej o:
Copyright © Agora SA