Adam Małysz wicemistrzem świata

Po pasjonującym konkursie na dużej skoczni przegrał tylko z obrońcą tytułu, Niemcem Martinem Schmittem.

Adam Małysz wicemistrzem świata

Po pasjonującym konkursie na dużej skoczni przegrał tylko z obrońcą tytułu, Niemcem Martinem Schmittem.

Simply the best" - buchnęło z głośników, gdy na najwyższe podium wchodził mistrz świata w skokach narciarskich. Niestety, Tina Turner zaśpiewała wczoraj dla Martina Schmitta. Niemiec w drugim skoku odebrał rekord skoczni Małyszowi (131 m), a nam nadzieję. Polak został wicemistrzem świata. To największy sukces od 1978 roku, kiedy - także w Lahti - złoty medal w biegach zdobył Józef Łuszczek.

Kto będzie drugi?

Konkurs był pasjonujący do ostatniej chwili. Właściwie nikt nie liczył na Schmitta, który w tym roku wygrał tylko jeden konkurs Pucharu Świata. To było w styczniu, w Hakubie, także przy sztucznych światłach. Wtedy Adam miał upadek.

Od tamtej pory Schmitt niewiele znaczył. Stracił pierwsze miejsce w Pucharze Świata i prawdopodobnie przegra w nim rywalizację z Polakiem. Na sześć konkursów przed końcem traci 279 punktów.

Tu, w Lahti, także niczym nie imponował. Kiedy w sobotnich kwalifikacjach Małysz ustanawiał rekord skoczni (130,5 m), Niemiec lądował 15 metrów bliżej.

Na wczorajszym treningu Małysz uzyskał 122,5 m, Niemiec o pół metra mniej. To zapowiadało zaciętą walkę w konkursie.

Po pierwszej serii, kiedy jeszcze było w miarę spokojnie, prowadził Małysz. Skoczył najdalej, 126 m, ale przewaga nad Ahonenem i trzecim Schmittem była niewielka. Wszystko miało się rozstrzygnąć w ostatnich trzech skokach. Liczył się Polak, Fin i Niemiec. - Wygra Małysz - przewidywał w rozmowie z "Gazetą" drugi trener Austriaków Ernst Vettori. - Skacze najrówniej, nie psuje skoków. Nawet jeśli rywale lecą daleko, on zawsze ląduje tam, gdzie trzeba, żeby wygrać. Kto będzie drugi? Nie wiem. Ale będzie pasjonująca walka. Niech pan spojrzy, rywalizacja w PŚ nie kłamie. Medale rozdzielą między siebie trzej najlepsi skoczkowie świata. Nikt nie powie, że to były przypadkowe zawody, czy loteria.

Za żadne skarby nie chciał spaść

Druga seria rozpoczyna się pomyślnie. Robert Mateja awansuje do pierwszej piętnastki. Potem znakomicie skaczą Austriacy. Kilka minut po 18.30 rozpoczyna się jednak prawdziwa walka o medale. - Ostatnio tak bardzo denerwowałem się na maturze - mówi prezes PZN Paweł Włodarczyk.

Nerwowo wpatrujemy się w górę. Widoczność psuje gęsty śnieg. Schmitt skacze pierwszy - był za Polakiem i Finem. Wychodzi z progu jak z katapulty, tak jak ostatnio zwykł skakać Małysz. I leci, leci, i za żadne skarby nie chce spaść. Kiedy wreszcie przegrywa z siłą przyciągania ziemskiego, niemal mdlejemy. 131 m! Nota za oba skoki 276,3 pkt.

Na belce pojawia się Ahonen. Ulubieniec tłumów. 15 tysięcy ludzi na stadionie kocha go. On jest swój, mieszka w Lahti. Jako jedyny ze sportowców nie mieszka w wiosce zawodników. - Wolę budzić się w ramionach swojej ukochanej niż obok Jani Soininena, choć jest moim świetnym kolegą - tłumaczy przeprowadzkę.

Ahonen jedzie - publiczność krzyczy: "Hiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii". Kiedy wychodzi z progu, przeciągłe "iiiiiiiiii" zmienia się w "aaaaaaaa". Trwa o wiele krócej, niż kiedy leciał Niemiec. 125,5 m, nota 267,4 pkt. Wie, że zdobędzie najwyżej srebro.

I wreszcie na górze jest Adam. Osiem zwycięstw w PŚ w tym roku, zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Medal jest pewny. Tylko jaki? Minimalnie za wcześnie wychodzi z progu. Lewa narta lekko się kołysze. On jednak leci i leci. Ląduje za drugą czerwoną linią. Skaczemy do góry, ale to chyba nie jest tak długi i dobry skok jak Schmitta. 128,5 m. Nota 273,5 punktu. Polak przegrał z Niemcem o 2,8 pkt., czyli dokładnie o półtora metra.

Korespondencja, Robert Błoński, Lahti

PYTANIE DNIA

Co mają zrobić ci, którzy czują się zawiedzeni srebrnym medalem Adama?

Odpowiada Jan Blecharz, psycholog polskich skoczków.

- Radzę długi spacer i kilka głębszych oddechów. Proszę powspominać, jak wspaniały był to konkurs. Adam przegrał, bo to jest sport, tu niczego nie można zaprogramować. Ale ilu emocji nam dostarczył. Zmierzyło się trzech świetnych sportowców, z których każdy mógł wygrać.

Poza tym proszę spojrzeć na Adama. On jest zadowolony, tryska humorem, autentycznie się cieszy. Dlaczego kibice mieliby odbierać mu tę radość mówieniem, że przegrał? Dla większości jest on zwycięzcą. Kto uważa inaczej, niech ochłonie. I przygotuje się na emocje w piątek.

Wyniki konkursu

1. M. Schmitt (Niemcy) 276,3 pkt. (124,5 m; 131,0 m); 2. A. Małysz (Polska) 273,5 (126,0; 128,5); 3. J. Ahonen (Finlandia) 267,4 (124,5; 125,5); 4. M. Hoellwarth (Austria) 251,4 (117,0; 125,5); 5. S. Horngacher (Austria) 238,9 (114,5; 123,0); 6. S. Hannawald (Niemcy) 236,9 (115,5; 119,5); 7. A. Herr (Niemcy) 234,5 (115,0; 119,5); 8. H. Stensrud (Norwegia) 226,6 (113,5; 118,0) 9. V. Kantee (Finlandia) 225,3 (114,5; 116,0); 10. J. Soininen (Finlandia) 222,4 (114,0; 113,5); ... 17. R. Mateja 197,7 (107,0; 109,0); 28.W. Skupień 179,7 (108,5; 100,0).

Copyright © Agora SA