Vancouver 2010. Adam Małysz: Skoczyłem na luzie

- Ledwo wjechałem na górę, już musiałem się ubierać, zakładać kombinezon, przypinać narty i jechać. Jak przyjdą zawody, będzie inaczej - mówi Adam Małysz po pierwszym treningu na olimpijskim obiekcie w Whistler. Polak przeszedł też pierwszą kontrolę dopingową. - Tak się opiłem, że w nocy musiałem co godzinę-dwie wstawać do toalety - opowiada skoczek.

SPORT.PL na FACEBOOK-u - wejdź na nasz profil, zostań fanem. Komentuj, dyskutuj, radź! ?

Robert Błoński : Nie chce ci się spać, przyleciałeś dość późno do Kanady?

Adam Małysz : - Nie. We wtorek mi się chciało. Bo w poniedziałek późno wróciłem do pokoju, po przylocie poszedłem na trening, a później zabrali mnie zaraz na kontrolę dopingową. I tak się opiłem, że w nocy musiałem co godzinę-dwie wstawać do toalety. Z aklimatyzacją nie ma problemu. Zresztą Morgenstern przyleciał we wtorek, a skacze tu daleko.

Jak ocenisz pierwsze skoki na tym obiekcie?

- To było rozpoznanie skoczni, skakaliśmy w trudnych warunkach. Po skoku goniliśmy na górę jak wariaci. Bo strasznie szybko przebiegał ten trening. Ten obiekt na pewno nie jest podobny do tego w Szczyrku. Chyba, że drobiazgami. Ale inaczej się leci, inaczej jedzie na rozbiegu. Profile są podobne na papierze. I tylko na papierze.

To było rozpoznanie sił?

- Trochę tak, zobaczyliśmy kto w jakim jest miejscu. Ale nie widziałem czegoś, co nie było widoczne wcześniej w Pucharze Świata. Na razie bardzo wiele razy zmieniano belkę, więc wyniki nie były miarodajne. Morgenstern jest silny, Ammann też. Będzie walka.

Dwa razy byłeś trzeci.

- To były dobre skoki. W trzecim trochę mnie wykrzywiło po wyjściu z progu, musiałem się wyprostować. Błąd spowodował, że wytraciłem prędkość.

Kombinezon już wybrałeś?

- Mam już dwa dopasowane, które wybrałem na Pucharze Świata. Wystartuję w czarnym, choć jeden jest czerwony z białymi rękawami. Może wypróbuję go podczas czwartkowych treningów.

Gdyby to był konkurs, na ile skoczyłbyś inaczej?

- Byłoby to co innego. Ciężko mi było o koncentrację. Ledwo wjechałem na górę, już musiałem się ubierać, zakładać kombinezon, przypinać narty i jechać. Nie było chwili wytchnienia, zastanowienia. Jak przyjdą zawody, będzie inaczej. Wszystko potrwa dłużej. To trudna skocznia, wielu zawodników skacze w jedno miejsce. W Turynie na normalnej skoczni Bystoel skoczył o półtora metra dalej ode mnie i wygrał. A ja byłem ósmy. Wiele będzie zależało od stylu i lądowania.

Można oswoić ten obiekt?

- Tak. Do każdej trzeba się przyzwyczaić.

Przyjechałeś do Kanady wyluzowany, spokojny i pewny...

- To pewnie moja ostatnia olimpiada. Chcę zdobyć złoty medal, ale nie mogę być tylko skoncentrowany na swoich skokach, ale być na luzie. Nie czuć presji, nie nakładać na siebie niepotrzebnego ciężaru. Jasne, wszystko to przyjdzie. Będę myślał o starcie, jak to ma wyglądać, jak trzeba skoczyć.

Wioska olimpijska?

- Fajna, choć pokoje trochę ciasne. Na piętrze mamy dwie łazienki, na parterze jedną, więc jest z tym młyn. Ogólnie jednak nie jest źle. Jedzenie bardzo dobre, mamy wszystko co trzeba. Przydałby się może telewizor czy radio, ale mamy internet. Słabo hula, ale coś można poczytać. Zresztą Stefka Hulę mam w pokoju (śmiech).

Niektórzy skakali na luzie, inni się "spinali". Jakby to był konkurs. Ammann lądował na dwie nogi...

- I to dwa razy. Koło 105 metra trudno jest wylądować. Wydaje mi się, że jury też robi rozpoznanie, ale na zawody belka zostanie obniżona. Żeby nie skakać tak daleko. To niebezpieczne.

Już od piątku na portalu Sport.pl igrzyska w Vancouver

Codzienne relacje Z Czuba i na żywo, relacje prosto z Kanady specjalnych korespondentów, wideo komentarze, rozmowy z naszymi gwiazdami i komplet wyników, także tych z nocy polskiego czasu. A rano o godz. 9 w TOK FM magazyn olimpijski Michała Pola. Zapraszamy do śledzenia igrzysk w Sport.pl ?

Specjalny serwis o Igrzyskach w Vancouver 2010 ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.