WTA Finals. Poznajcie Radwańską w wersji 3.0

Pewność siebie i wiara w to, że może sięgać po największe trofea - to główna zmiana, jaką zobaczyliśmy u Agnieszki Radwańskiej w Singapurze. Polka w cztery dni pokonała po kolei trzy zawodniczki z czołowej piątki światowego rankingu. Dokonała czegoś, co nie udało jej się nigdy przedtem. I nie ma już chyba żadnych wątpliwości, że może powtórzyć to samo w turnieju Wielkiego Szlema.

W czwartek wygrała z wiceliderką rankingu WTA Simoną Halep, w sobotę w półfinale kończącej sezon imprezy w Singapurze po bajecznym meczu zwyciężyła Hiszpankę Garbinę Muguruzę (nr 3), finalistkę Wimbledonu, a w niedzielę w nerwowym i emocjonującym finale - Petrę Kvitovą, byłą dwukrotną mistrzynię Wimbledonu, do wczoraj piątą rakietę świata.

To był idealne cztery dni terapii dla wszystkich tych, którzy z różnych powodów w Agnieszkę nie wierzyli. Radwańska w Singapurze obaliła chyba wszystkie stereotypy na swój temat.

Czy jest słaba psychicznie? Raczej nikt nie ma prawa tak powiedzieć, po tym, co zrobiła w starciu z Muguruzą, gdy wygrała mecz po przegranym pechowo tie-breaku. I po tym, jak rywalka odrobiła w trzecim secie straty na 5:5 od 1:4, 15:30. Albo po tym niesamowitym tie-breaku z Halep, gdy przegrywała już 1-5, ale nie poddała się i wyszarpała zwycięstwo. Albo po niedzieli, gdy w trzeciej partii było już 0:2. Wtedy znów zobaczyliśmy w oczach Agnieszki błysk i wolę walki. Do końca.

Czy gra pasywnie, defensywnie, nie ma "czym przyłożyć"?

Czasami gra defensywnie, to fakt. Tak naprawdę jest nawet królową defensywy, bo jeśli ktoś popełnia w finale turnieju Masters pięć niewymuszonych błędów (!), to jest to wynik kosmiczny. Ale Radwańska przestała okopywać się wyłącznie na linii końcowej, przestała się cofać, gdy wynik jest bezpieczny. W meczach z Halep i Muguruzą pokazała, że gdy trzeba, potrafi zagrać inaczej - odważnie, z wykorzystaniem długich piłek, z ostrymi, ryzykownymi returnami. Zapewne wiedziała, że grając "normalnie", przegrałaby te mecze 2:6, 2:6. Więc zastosowała lepszą taktykę. I ta taktyka zadziałała.

Czy gra tenis mało atrakcyjny? To akurat największa bzdura, bo jak się niemal miesiąc w miesiąc wygrywa plebiscyt "Shot of the month" na stronie WTA, to o czym my mówimy? W te kilka dni "shots of the month" Aga zagrała chyba wystarczająco na cały przyszły rok.

Czy wygrywa tylko, jak rywalki pomagają? Stawką w półfinale było 590 tys. dol., w finale - 1,75 mln dol! W oczach trenera Muguruzy Sama Sumyka, ani w oczach trenera Kvitovej Davida Kotyzy widziałem, że przed nami walka na całego, na serio, na 100 procent. Być może Hiszpanka i Czeszka były nieco zmęczone, obolałe i zdenerwowane, ale wierzcie mi, Agnieszka też była już bardzo zmęczona (na korcie spędziła więcej czasu niż Kvitova) i musiała opanować stres. Przygotowanie fizyczne i mentalne to element tego sportu, po prostu.

Po Wimbledonie 2012, gdy Agnieszka przegrała finał z Sereną Williams, pisałem o tym, że oto zobaczyliśmy Radwańską w wersji 2.0. Nieco agresywniejszą, nieco waleczniejszą i odważniejszą.

Ale potem nastała stagnacja, tej agresji było jednak za mało, determinacji i woli walki też. Dopiero jesienią tego roku, gdzieś między triumfami w Tokio i w Tiencinie, w Radwańską wstąpiła nowa energia. I jak to często bywa, sportowca wewnętrznie silniejszego stworzyły dość przewrotne okoliczności - ten sezon zaczął się bowiem dla Agnieszki fatalnie, od serii porażek, wpadek, zakończonej przedwcześnie współpracy z Martiną Navratilovą. Ale to wszystko na koniec roku Radwańską wzmocniło wewnętrznie. Na tyle, że zobaczyliśmy Agnieszkę w wersji 3.0.

I bardzo mi się podoba ta wersja Agnieszki. Myślę, że zaszła w niej zmiana mentalna, że w głowie w końcu otworzyła się szufladka z napisem: "Przecież ja potrafię wygrać z każdą z tych dziewczyn! Nawet w półfinałach, nawet w finałach, nawet z Sereną, mogę wszystko!".

Agnieszko, nie zamykaj już nigdy tej szufladki!

Radwańska seksowna i roześmiana podczas WTA Finals [ZDJĘCIA]

Czy Agnieszka Radwańska wygra kiedyś turniej wielkoszlemowy?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.