Clijsters (WTA 2) popełniła w pojedynku z Azarenką (WTA 8) aż 44 niewymuszone błędy i była cieniem zawodniczki, która sięgała po ostatnie wielkoszlemowe tytuły na US Open i Australian Open. Pewny serwis gdzieś wyparował, precyzja uderzeń i szybkość w nogach też. Belgijka wpadła wiosną w wyraźny dołek formy. Dzień wcześniej jeszcze się uratowała - Anę Ivanović pokonała w 1/8 finału, broniąc pięć meczboli i odrabiając straty od 1:5 w trzecim secie. Ale Serbka bardzo Clijsters pomogła. Z solidnie grającą Azarenką cudów już nie było, Białorusinka bezlitośnie wykorzystała słabości byłej liderki rankingu WTA i pokonała ją 6:3, 6:3 w zaledwie 80 minut. - Nie byłam sobą, psychicznie, fizycznie, pod żadnym względem - stwierdziła smutno Clijsters.
Azarenka, która w 2009 r. triumfowała już w Miami, o finał powalczy z Wierą Zwonariewą (WTA 3), czyli pogromczynią Agnieszki Radwańskiej (WTA 14). Polka zagrała zbyt defensywnie i dała się zdominować atakującej Rosjance, przegrywając w środę 5:7, 3:6. Radwańska nie wyjeżdża jednak jeszcze z Florydy, bo razem ze Słowaczką Danielą Hantuchovą walczy o tytuł w deblu. W piątek w półfinale zmierzy się z Shahar Peer z Izraela i Chinką Shuai Peng. Radwańska grała dotąd w trzech deblowych finałach WTA, ale nigdy w tak dużej imprezie (w Miami zwycięska para w deblu otrzyma do podziału aż 237 tys. dol.). Triumfowała tylko raz - w 2007 r. razem z siostrą Urszulą w Stambule.
Wśród mężczyzn 24. zwycięstwo z rzędu i 22. w tym sezonie odniósł Novak Djoković (ATP 2), który w ćwierćfinale pokonał 6:4, 6:2 Kevina Andersona z RPA (ATP 40). - To nie był łatwy mecz, w pierwszym secie Kevin grał naprawdę dobrze, pomogło mi trochę szczęście. Mam w sobie dużo pokory i wiem, że dzień, kiedy w końcu przegram, kiedyś nadejdzie. Robię jednak wszystko, by przyszedł jak najpóźniej - przyznał Djoković, który o finał zagra z Mardym Fishem (ATP 15). Amerykanin przeżywa kolejny nagły renesans formy (podobnie było w poprzednim sezonie, tyle że jesienią) i w najnowszym rankingu ATP wyprzedzi Andy'ego Roddicka, stając się numerem jeden w USA. - To zaszczyt - stwierdził Fish. Mniej radosne nastroje mają amerykańscy dziennikarze, którzy narzekają, że wciąż nie widać żadnych młodych rodaków w czołówce. Fish w tym roku kończy 30 lat.