Tenis. Anna Korzeniak pojechała ratować karierę do Czech

Teraz albo nigdy. Anna Korzeniak podjęła decyzję, która ma naprowadzić jej karierę na właściwe tory i dać skok w rankingu. 22-letnia tenisistka Grzegórzeckiego Kraków zrezygnowała ze współpracy z ojcem i wyjeżdża do Czech. Czy podobnie nie powinna postąpić jej młodsza koleżanka Agnieszka Radwańska?

Ściągnij na komórkę grę z Agnieszką Radwańską i zagraj w tenisa! ?

Obok sióstr Radwańskich była jedną z najlepiej zapowiadających się tenisistek. W marcu 2008 roku zajmowała 182. miejsce w rankingu WTA i nigdy już nie awansowała. Obecnie balansuje na granicy trzeciej i czwartej setki, a ostatni turniej wygrała 18 miesięcy temu (najniższej rangi).

Od początku jej trenerem był ojciec Stanisław. Wszystko kręciło się wokół tenisa. Przed maturą rzuciła szkołę, bo obowiązków nie pogodziła z treningami. Dziś kontynuuje naukę w zaocznym liceum.

W krakowskim światku tenisowym ma opinię pracowitej i utalentowanej, ale marnującej swój potencjał. - Ania jest najciężej trenującą zawodniczką w Polsce i mogłaby awansować do czołowej setki rankingu - uważa Joanna Sakowicz-Kostecka, była sparingpartnerka Korzeniak.

W czym tkwi problem? - Korzeniak stawiała na ilość, a nie na jakość. Trenowała często, ale za duży nacisk kładła na szlifowanie techniki - mówi osoba z krakowskiego środowiska tenisowego.

Przez lata zawodniczka nie chciała słuchać o zmianach. Wyjazd do Czech ma dać jej nową szansę. - Dojrzałam do tej decyzji. Z tatą zrobiliśmy już wszystko, co było do zrobienia. Czas leci, a nie będę grała wiecznie - mówi Korzeniak.

Przed kilkoma tygodniami odwiedziła trzy zagraniczne akademie i wybrała tę w Ołomuńcu. Trenowała tam przez pięć dni, a w poniedziałek dopięła szczegóły kontraktu.

Przemysław Braniecki, trener Grzegórzeckiego: - Monotonia zabija kreatywność. Zmiana może mieć zbawienny wpływ, a jest tylko niewielkie ryzyko, że będzie gorzej. Każda zawodniczka z pierwszej trzysetki rankingu ma techniczne możliwości, by awansować do setki. Ania także.

Za południową granicą Korzeniak ma trenować od poniedziałku do piątku, a na weekendy wracać do Krakowa. Czesi pokryją część kosztów, ale w przyszłości chcą pobierać procent z dochodów zawodniczki. - Widzą, że mam możliwości. Twierdzą, że mogę znaleźć się nawet w okolicach 50. miejsca. Zajęcia wyglądały podobnie, ale czeski trener dawał inne wskazówki niż tata - przyznaje Korzeniak.

W Małopolsce nie ma podobnych ośrodków, a Czesi słyną z zaplecza. Szlaki są już przetarte. Za południową granicą trenuje lub trenowało wielu polskich tenisistów (m.in. Magdalena Grzybowska). Na początku roku z Krakowa do Czech wyprowadziła się 16-letnia Paulina Czarnik, również zawodniczka Grzegórzeckiego. - Tenis w Czechach jest popularniejszy niż w Polsce. Tylko w Ostrawie jest około 30 klubów, podczas gdy w Krakowie można je policzyć na palcach jednej ręki. Koszty treningów są dużo niższe, a trenerzy inaczej podchodzą do zawodnika. Polacy od razu są nastawieni na wynik, Czesi mają więcej cierpliwości - przekonuje Wiesław Czarnik, ojciec tenisistki.

Slogan reklamowy akademii ITS Tennis Centre "Czas na zmianę. Czas na zwycięstwo" pasuje do Korzeniak. Jednym z jej opiekunów będzie Libor Nemeczek, kiedyś 164. zawodnik rankingu ATP. - Cele? Mierzę najwyżej jak się da. Do tej pory nie wychodziło. Był moment, kiedy treningi nie sprawiały mi frajdy, ale teraz marzenia napędzają mnie do pracy - kończy tenisistka.

Agnieszka pójdzie w ślady Ani?

- Przebywamy ze sobą prawie non stop. Czasami można zwariować  - wyznała ostatnio Agnieszka Radwańska, komentując swoje relacje z rodzicami. - Niech ktoś spróbuje takiego życia, ciągle razem, skupieni na tym samym celu. Czy inni młodzi ludzie spędzają całe dnie z rodzicami? Ja i Ula nie chodzimy z mamą i tatą na kolacyjki. To się skończyło, za duże jesteśmy. Trzeba od siebie odpocząć. Oni mają swój świat, my swój - dodała Polka. Wielu komentatorów już od dawna doradza Radwańskim, by dopuścili do swojego zamkniętego obozu trochę świeżego powietrza w postaci eksperta z zagranicy. Ojciec Agnieszki wielokrotnie podkreślał jednak, że tego nie zrobi.

Kubot: Rodzicom powinno się zakazać wstępu na korty

- Może nie mają ekskluzywnych warunków, ale stworzyli świetny system - mówi o naszych południowych sąsiadach Łukasz Kubot, który od lat trenuje w Czechach. - Przede wszystkim większość trenerów to byli zawodnicy. Czesi są bardzo skromni i poukładani. Traktują mnie jak swojego - reklamuje.

Najlepszy polski tenisista ma też swój pogląd na tenisowe związki dzieci - rodzice. - Rodzicom powinno się zakazać wstępu na korty.  Niech nie bawią się w sędziów, trenerów, doradców - stwierdza kategorycznie Kubot.

Kolejny półfinał Fyrstenberga i Matkowskiego ?

Co powinna zrobić Agnieszka Radwańska?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.