KIA Soul Open 2010 we Wrocławiu

23 pary na starcie przedostatniego turnieju kwalifikacyjnego KIA Soul Open 2010 to frekwencja, która przyjemnie zaskoczyła organizatorów. Regulamin mówi bowiem wyraźnie, że kto już zdobył awans do turnieju Masters w Warszawie (18-19 września), ten nie może startować w kolejnych eliminacjach. Chętnych powinno więc powoli ubywać, a we Wrocławiu - przybyło!

Kto by nie chciał wygrać we Wrocławiu, potem pojechać do Warszawy i na koniec polecieć do Melbourne, aby zobaczyć na własne oczy najlepszych na świecie? Chyba każdy, ale to jeszcze nie powód, żeby zapomnieć o tym, co w tenisie na trochę niższym poziomie wydaje się najcenniejsze.

Przy Stadionie Olimpijskim nikt o tym nie zapomniał, dzięki czemu wszyscy doskonale się bawili, a tenis stał się świetnym pretekstem do jeszcze jednego towarzyskiego spotkania na korcie.

Wszystkie turnieje kwalifikacyjne KIA Soul Open mają te same cele pośrednie. Pierwszym jest awans do ćwierćfinału. Kto nie da rady, ten w niedzielę może się wyspać, a na korty wrócić już tylko dla jeszcze jednej wspólnej fotografii. Drugi, chyba najważniejszy, to miejsce w półfinale. W tym roku tylko po cztery najlepsze pary z każdej eliminacji zachowują marzenia o podróży z rakietą na drugi koniec świata. Celem trzecim, aby adrenalina całkiem nie opadła, jest zwycięstwo w turnieju kwalifikacyjnym.

Wszystkie te zamiary z rzadko spotykaną łatwością zrealizowali Aleksandra Muczke i Krzysztof Pitura. W pierwszej rundzie, jako jedna z ośmiu rozstawionych par, mieli wolny los. W czterech późniejszych meczach nie tylko nie stracili seta, ale oddali rywalom zaledwie cztery gemy. W finale pokonali Annę Godlewską i Adriana Wieczorka 6:0, 6:1.

W takiej formie na pewno będą w gronie faworytów turnieju Masters.

Wyniki i szczegóły - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.