Roland Garros. Radwańskiej spacerek z dreszczykiem

Agnieszka Radwańska wygrała w pierwszej rundzie Roland Garros z Brytyjką Eleną Baltachą 6:0, 7:5. W drugim secie Polka, oddając rywalce pięć setów, uratowała honor brytyjskiej federacji tenisowej LTA. Ta zainwestowała bowiem w Baltachę, która jest z pochodzenia Ukrainką, miliony dolarów, a jej gra na początku meczu wyglądała po prostu katastrofalnie.

"Dziękujemy, Aga, dziękujemy" - zaśpiewali polscy kibice schodzącej z kortu nr 3 Radwańskiej. Po niedzielnych porażkach Łukasza Kubota i Michała Przysiężnego doczekali się w Paryżu polskiego zwycięstwa.

Radwańska zaczęła mecz w sposób wymarzony - po 10 minutach prowadziła 3:0, po kolejnych 14 minutach - wygrała seta 6:0. Rządziła na korcie, kontrolowała każdą akcję i skończyła partię z imponującą statystyką: zero niewymuszonych błędów.

Zanosiło się na pogrom Baltachy (WTA 62) i na kolejny cios dla brytyjskiego tenisa, który od lat jest na Wyspach synonimem marnotrawstwa, nieudolności i przedmiotem kpin. Brytyjska federacja tenisowa LTA ma gigantyczny roczny budżet 60 mln funtów, organizuje w Wimbledonie największy turniej świata, ale nie ma z tego nawet pół dobrej tenisistki (tenisista jest jeden, ale jak na złość Szkot). Lśniące marmurami ośrodki produkują taśmowo co najwyżej miernoty, które są na dodatek leniwe i tylko wyciągają rękę po coraz więcej funtów. Media płaczą nad tym od lat, ale końca dramatu nie widać.

Baltacha miała być pomysłem na jakąkolwiek zmianę. W rzeczywistości nazywa się Jelena Bałtacza, urodziła się w Kijowie i do Brytanii została zaimportowana w wieku juniorskim. Miała dać impuls, na zasadzie: "zobaczcie, ona potrafi, wam też się uda". W zeszłym roku jej triumfalny awans do światowej setki z pompą odnotowały "Times", "Guardian" i BBC. Każde bardziej wartościowe zwycięstwo, np. pokonanie mocnej Chinki Na Li, rozlewa się w gazetach na całą kolumnę. Cieszą się też menedżerowie w LTA, mogą odetchnąć, że ich polityka odnosi sukcesy. Na Baltachę chuchają teraz, pilnują, żeby tylko włos z głowy jej nie spadł. W końcu od jej wyników zależą ich posady.

W poniedziałek po pierwszym secie menedżerowie musieli mocno zadrżeć, bo Baltacha nie dość, że nie zrobiła ostatnio postępów, to jeszcze z Radwańską grała wprost katastrofalnie. Na włoskach zawisły co najmniej kwartalne premie. Niespodziewanie panów z LTA i samą Baltachę uratował jednak drugi set, w którym Polka niepotrzebnie się zdekoncentrowała i dała się kijowiance wstrzelić z mocnymi forhendami. Końcówka była nerwowa, Polce przez moment groziła nawet utrata seta, ale ostatecznie LTA po półtorej godziny pod naporem polskiego tenisa skapitulowała. Walczyła jednak na tyle dzielnie, że chyba się obroni przed dalszą reformą. Choć dla pewności lepiej zajrzeć do wtorkowego "Timesa".

Radwańska, która do swojego ósmego miejsca na świecie doszła dzięki pieniądzom dziadka, ojca, matki, biednej rodzimej federacji wspieranej przez zwariowanego miłośnika tenisa Ryszarda Krauze, mogłaby opowiedzieć menedżerom z LTA, że najważniejsze są nie pieniądze, ale ilość przerzuconych rakietą ton węgla na treningach, czyli pot i łzy, których rozpieszczeni Brytyjczycy nie doświadczyli nigdy. Ale pewnie nie opowie, w każdym razie nic o tym nie wiadomo.

Na razie Polka w Paryżu może patrzeć z podniesioną głową na kolejne rundy. W drugiej czeka ją déja vu . Zmierzy się bowiem z Jarosławą Szwedową, Rosjanką grającą dla Kazachstanu, gdzie lokalny odpowiednik LTA postanowił zrobić tenis na pustyni. Pieniądze daje tam nie najbogatszy Wimbledon, ale miliarder Bułat Utemuradow, lecz skutek jest ten sam. Mierny. Ani Bułgarki, ani Rosjanki w barwach Kazachstanu lepiej nie grają. I jest to pewnie jedyna rzecz, jaką Kazachstan i Wielka Brytania mają ze sobą wspólnego.

Od zwycięstwa zaczął obronę tytułu Roger Federer, który szybko przegonił z kortu Australijczyka Petera Luczaka. Wygrał też Novak Djoković. Wśród kobiet zwyciężyła Ana Ivanović, która w III rundzie może grać z Radwańską, oraz rozstawiona z jedynką Serena Williams. Amerykanka miała lekkie problemy ze Szwajcarką Stefanie Vögele, ale w porę się opamiętała.

Wyniki I rundy. Kobiety: A. Radwańska (Polska, 8) - E. Baltacha (Wlk. Brytania) 6:0, 7:5; S. Williams (USA, 1) - S. Voegele (Szwajcaria) 7:6 (7-2), 6:2; L. Na (Chiny, 11) - K. Mladenovic (Francja) 7:5, 6:3; A. Parra Santonja (Hiszpania) - K. Nara (Japonia) 6:2, 6:2; C. Woźniacka (Dania, 3) - A. Kudriawcewa (Rosja) 6:0, 6:3; L. Safarova (Czechy, 24) - J. Dokić (Australia) 6:2, 6:2; A. Medina Garrigues (Hiszpania) - M. Oudin (USA) 7:5, 6:2; S. Cohen-Aloro (Francja) - S. Dubois (Kanada) 6:7 (3-7), 6:1, 6:3; P. Hercog (Słowenia) - M. Doi (Japonia) 6:3, 6:0; T. Garbin (Włochy) - K. Barrois (Niemcy) 1:6, 7:6 (9-7), 6:3; A. Wozniak (Kanada) - I. Benesova (Czechy) 6:3, 6:3; J. Dementiewa (Rosja, 5) - P. Martic (Chorwacja) 6:1, 6:1; K. Bondarenko (Ukraina, 32) - J. Coin (Francja) 6:1, 6:2; S. Ferguson (Australia) - P. Kvitova (Czechy) 1:6, 6:2, 6:2; J. Goerges (Niemcy) - M. Czink (Węgry) 6:2, 6:3; T. Bacsinszky (Szwajcaria) - T. Malek (Niemcy) 6:2, 6:3; R. Vinci (Włochy) - V. Razzano (Francja) 7:5, 6:2.

Mężczyźni: R. Federer (Szwajcaria, 1) - P. Luczak (Australia) 6:4, 6:1, 6:2; N. Djoković (Serbia, 3) - J. Korolew (Kazachstan) 6:1, 3:6, 6:1, 6:3; J. Isner (USA, 17) - A. Gołubiew (Kazachstan) 6:4, 6:3, 6:2; S. Wawrinka (Szwajcaria, 20) - J. Hajek (Czechy) 6:1, 6:3, 6:3; D. Gimeno-Traver (Hiszpania) - D. Tursunow (Rosja) 6:1, 6:1, 6:1; J. Reister (Niemcy) - F. Lopez (Hiszpania, 27) 6:1, 7:6 (7-5), 6:2; T. Dent (USA) - N. Lapentti (Ekwador) 6:3, 6:4, 7:6 (7-3); T. Berdych (Czechy, 15) - J. Aguilar (Chile) 7:6 (9-7), 6:3, 6:1; A. Beck (Niemcy) - P. Lorenzi (Włochy) 4:6, 6:3, 6:2, 6:2; O. Rochus (Belgia) - B. Paire (Francja) 3:6, 7:6 (7-4), 6:4, 7:5; L. Lacko (Słowacja) - M. Yani (USA) 4:6, 7:6 (7-5), 7:6 (7-4), 6:7 (5-7) 12:10; P. Andujar (Hiszpania) - S. Bolelli (Włochy) 7:6 (7-2), 6:4, 6:2; M. Baghdatis (Cypr, 25) - J. Witten (USA) 6:3, 6:4, 6:3; L. Mayer (Argentyna) - S. Stachowski (Ukraina) 7:6 (7-4), 6:3, 6:2; C. Ball (Australia) - P. Petzschner (Niemcy) 3:6, 6:7 (4-7), 6:2, 7:5 9:7; M. Granollers (Hiszpania) - P.-H. Mathieu (Francja) 3:6, 6:3, 3:0 - krecz.

Czytaj relację z meczu Radwańskiej ?

Więcej o: