Renowacja kortu

- Aby utrzymać kort ziemny w dobrym stanie, potrzebne jest jego spulchnianie. Najskuteczniejsza jest metoda mechaniczna. Stosujemy ją jako jedyni w kraju - zapewnia Bernard Rejniak, założyciel i właściciel Szkoły Tenisa Tie Break na warszawskim Ursynowie.

Kort ziemny z czasem robi się bardzo twardy. Zdecydowanie brakuje przyczepności, buty zaczynają się ślizgać, a komfort gry nie jest wtedy, delikatnie mówiąc, za duży. To nie jest podręcznikowa właściwość tej nawierzchni. Trzeba więc ten kort spulchniać, najlepiej dwa razy w roku.

- Ten zabieg polega na tym, że po sezonie letnim czy zimowym nawierzchnię rozmiękcza się ręcznie, przy pomocy szpadli. To metoda skuteczna, ale i bardzo pracochłonna. Mniej skuteczna niż metoda mechaniczna, którą stosujemy w naszym klubie. Jako jedyni w Polsce dysponujemy maszyną do rozmiękczania kortu. Ta urządzenie frezuje do głębokości pięciu centymetrów. Odzyskujemy cały materiał, który jest na korcie. Dosypujemy trochę świeżej mączki i to na pół roku zapewnia odpowiedni komfort gry na korcie ziemnym - mówi Bernard Rejniak.

Spulchniać kort trzeba, aby buty odzyskały przyczepność, a gracze czuli się jak na korcie ziemnym, a nie betonowym. Zdaniem tych, którzy już wypróbowali metodę mechaniczną, każda inna jest mniej skuteczna, za to bardziej praco- i czasochłonna.

- Po zastosowaniu mechanicznej metody spulchniania kort jest bardziej miękki. Robi się elastyczny. Właśnie taki powinien być dobrze przygotowany kort ziemny, a spulchnianie to zabieg bardzo potrzebny do odpowiedniego przygotowania nawierzchni. Buty mają poślizg, ale w dopuszczalnych granicach. Na takim ślizganiu nawet się zyskuje. To zresztą różni kort ziemny od innych. Jest głęboki sens tego rodzaju zabiegów. To działanie nazwałbym rekultywacją. Nawierzchnia reaguje na wszystko: na temperaturę, wilgotność, opady. Maszyny używamy dwa razy w roku. Efekty są bardzo dobre - uważa Mariusz Pawłowski, trener w Szkole Tenisa Tie Break.

Maszyna została skonstruowana specjalnie z myślą o renowacji kortów. Wykonano ją na bazie maszyny do frezowania nawierzchni drogowych. Jest jednak mniejsza, więc może być obsługiwana przez jednego pracownika.

- Poza nami takim urządzeniem nie dysponuje nikt w kraju. W ciągu 36 godzin od chwili zerwania linii i wejścia na kort oddajemy go do użytku. Zaczynamy w nocy, dzięki czemu kort nie nadaje się do gry tylko przez jeden dzień. Te zabiegi powtarzaliśmy w kilku miejscach w Polsce i wszędzie spotkaliśmy się z dobrymi opiniami. Maszyna nie potrzebuje żadnego dodatkowego oprzyrządowania - zachwala Bernard Rejniak.

Więcej o tenisie - czytaj tutaj >

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.