- Polski!
- Bo moi rodzice zdecydowali się na wyjazd do Wielkiej Brytanii.
- Ostatni raz chyba półtora roku temu. Teraz nadrobię zaległości. Z Zawady jadę do Krakowa, żeby spotkać się z przyjaciółmi, a w styczniu odwiedzę dziadków.
- Po prostu grałam w bardzo małych turniejach albo nie grałam w ogóle. Prasa nie miała o czym pisać.
- Naprawdę? Nie wierzę
- Oczywiście, że United! To przez Christiano Ronaldo Ale już nie mieszkam w Manchesterze. Rodzice, pod moją nieobecność, właśnie przeprowadzają się do Londynu. Z Polski wrócę do nowego domu. Zresztą w Wielkiej Brytanii bywam zaledwie kilka razy w roku, ponieważ trenuję głównie we Francji, w pobliżu Nicei.
- Jak na londyńskie odległości, nawet całkiem blisko - kilkanaście kilometrów.
- Nie, po prostu nie miałam pieniędzy, żeby jeździć po turniejach.
- Sama sobie pomagam. Gram przede wszystkim w lokalnych turniejach we Francji. Tam też trenuję i wynajmuję apartament. A co zarobię, to przeznaczam na starty w zawodach ITF.
- Nie, nie... Postawiłam na tenis. Moja była trenerka podpowiedziała mi, że ma znajomego, który mógłby poświęcić mi więcej czasu niż ona. I tak moim coachem został Yann le Jeune.
- Z federacji nikt, ale znajomi - owszem - pytają. Odpowiadam, że jestem Polką.
- Też nikt. Ale po tym, co pokazałam tu, w Zawadzie, nie spodziewam się żadnych telefonów. Może za bardzo chciałam?
- W ogóle o tym nie myślę, nie stawiam przed sobą żadnych konkretnych celów. Po prostu chcę grać, bo wreszcie mogę się przekonać, na co mnie stać.
- Nie oglądałam się na ranking. Ten awans wziął się pewnie z braku presji, że muszę wygrać jeszcze jeden mecz. Wreszcie mogłam wyjść na kort i normalnie grać przez cały sezon.
- Już próbuję, bo wiem, że w małych turniejach nie można ugrać zbyt wielu punktów. Jeden zwycięski mecz w większych zawodach daje więcej niż kilka w mniejszych. Zresztą nie tylko punktów i pieniędzy, ale także doświadczenia.
Więcej o tenisie - czytaj tutaj >