Amatorski Tenis Polski: debel w Żorach

Cesaroki i miejscowi

W Żorach, nie mylić z Żarami, grają w tenisa od lat. Pan Kazimierz dogląda kortów i pilnuje, żeby okoliczni tenisiści się nie lenili. Pan Marek pomyślał natomiast, że lepiej grać z sensem niż bez. Jak pomyślał, tak zrobił - zgłosił turniej do atp i jeszcze przysłał wyczerpujące sprawozdanie. Żeby tak wszyscy organizatorzy

Turniej, tradycyjnie, był deblowy. Kłopot polegał na tym, że w hali są tylko dwa korty nadające się do gry podwójnej, więc liczbę chętnych trzeba było z góry ograniczyć. Nie jak w Londynie do ośmiu par, lecz do dwunastu. Cztery teamy musiały więc pozostać na liście oczekujących.

Po krótkim otwarciu i spotkaniu integracyjnym uczestnicy, podzieleni na dwie grupy, rozeszli się na korty. Kto nie grał, ten czekał przy kawie i ciastkach; kto nie kibicował aktualnie grającym, ten rozmawiał o tenisie dużym i małym. Mały cieszył się zresztą większym zainteresowaniem. Dyskusja o tym, jak jeszcze bardziej rozruszać ten sport w całym regionie, była niemal tak zacięta jak mecze turniejowe.

A co to za turniej bez niespodzianek? Pierwszą zapachniało na korcie numer 1, kiedy Bronisław Kiełbasa i Krzysztof Kużdrzał przegrali drugiego seta z Markiem Dryką i Robertem Olejniczakiem, ale wywinęli się w tiebreaku. W tym samym czasie najmłodsi uczestnicy zawodów - Michał Kowalski i Sebastian Szemszur, którzy jeszcze nie skończyli 16 lat - pokonali Janusza Kosmala i Wojciecha Kozika. I wcale się tym nie zadowolili, bo z trzema zwycięstwami zajęli w grupie trzecie miejsce.

Przed turniejem za faworytów uchodzili Tadeusz Kois i Janusz Kulig oraz Michał Szołtys i Wojciech Wajda. Wojciech Jędrszczyk i Marcin Świder wcześniej w Żorach nie grali, ale po tym, co pokazali - cytujemy: "robili co chcieli z rywalami" - szybko stali się kandydatami do zwycięstwa. Z każdym ich meczem miejscowi tenisiści byli coraz bardziej pogodzeni z myślą, że imprezę wygrają "cesaroki". Tak w tych okolicach nazywani są mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego.

Najlepszy tenis tego turnieju obejrzano w meczu decydującym o pierwszym miejscu w grupie drugiej. Jędrszczyk i Świder pokonali Koisa i Kuliga 6:3, 6:4 i tak awansowali do finału, w którym zmierzyli się z Waldemarem Butanowiczem i Pawłem Michalskim (zwycięzcami, mimo porażki z Kiełbasą i Kużdrzałem, grupy drugiej).

Nic nie zapowiadało, że faworyzowani "cesaroki" zejdą z kortu pokonani. Pierwszego seta wygrali, ale w drugim lepsi byli miejscowi. I tak, już po północy, sędzia zarządził tiebreaka meczowego (do siedmiu). Jędrszczyk i Świder prowadzili w nim 5-3, od zwycięstwa dzieliły ich tylko dwie piłki Aż dwie, ponieważ cztery kolejne zdobyła para Butanowicz i Michalski, okrzyknięta przez pozostałych zawodników "czarnym koniem" imprezy. Tak kwadrans po północy można było przystąpić do dekoracji.

A za pomoc, panie Marku, nie ma co dziękować - od tego jesteśmy!

Recenzja

"Zbigniew Popieluch poszedł jak burza, dopiero w finale udało się urwać mu więcej niż gema". Czy można dostać lepszą recenzję? I to wystawioną przez jednego z rywali?

Zwycięzca kolejnego turnieju o Grand Prix Szkoły Tenisa Net w Warszawie chyba gdzieś się spieszył. Może na urodziny, bo cztery dni przed turniejem skończył 45 lat? W trzech meczach grupowych stracił jednego gema, w ćwierć- i półfinale też po jednym i dopiero w ostatnim pojedynku Maurycy Mrówczyński ugrał trzy. To nie był składkowy prezent od pozostałych uczestników - po prostu ósmy zawodnik rankingu atp wziął co swoje i wrócił do Radomia.

Ciąg dalszy nastąpi

Wielką formą błysnął także Piotr Raciborski, który grupę A turnieju na kortach stołecznego Orła wygrał nawet bez straty gema. W półfinale już z trudem - 9:7 - pokonał Piotra Gembarowskiego, a na mecz ze Zbigniewem Krajewskim musi poczekać do piątku.

W Poznaniu zaległości jeszcze większe, ponieważ nieznani są jeszcze półfinaliści Kortowo Cup. Chętnych do gry było tak wielu, a mecze tak zacięte, że nie udało się dokończyć zawodów w przewidzianym terminie. Na ustalenie nowego czekają Piotr Krawiec i Paweł Przybylski oraz Mariusz Szmyd i Ryszard Stawicki. Udało się natomiast dokończyć grupową rywalizację deblistów w kategorii +50. Pierwsze miejsce, bez porażki, zajęli Bogusław Kwiatkowski i Godzisław Wolicki przed Ryszardem Koczorowskim i Bogdanem Szymkowiakiem.

Nie inaczej na warszawskich Bielanach. Tam też turniej utknął w fazie półfinałów. Tomasz Sarnecki zagra z Tomaszem Mierzwą, a Rafał Sitarz z Kamilem Guzkiem, który Leszka Września i Piotra Pocieja pokonał dopiero po tiebreakach.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.