13 czerwca wszystkie (no, prawie wszystkie, bo w sezonie letnim chyba każdy może znaleźć sobie turniej atp niemal pod domem) drogi prowadziły do Konina, gdzie na kortach TKKF "Korty" odbyły się XII Otwarte Mistrzostwa Polski TKKF. Poprzednie zawsze cieszyły się dobrą pogodą. Tym razem jednak aura dała się jednak we znaki organizatorom i uczestnikom. Przez prawie całą sobotę padał deszcz. W niedzielę przestał, bo w kalendarzu był już czternasty...
Tenisiści dosłownie z całej Polski rozgrywali mecze na sześciu kortach krytych, walcząc zaciekle pierwszego dnia aż do drugiej w nocy. Łącznie do mistrzostw przystąpiło aż 89 zawodniczek i zawodników (36 z licencjami atp), którzy w ciągu dwóch dni rozegrali ponad 80 spotkań.
Tytuł sprzed roku udało się obronić jedynie Annie Czarneckiej z Wrocławia, która w finałowej rozgrywce pokonała poznaniankę Katarzynę Wachowiak 6:1, 6:2. Natomiast w rozgrywkach męskich mamy komplet nowych mistrzów: kat. open - Jana Marcinkowskiego z Poznania (6:3, 6:3 w finale z Michałem Kwietniem z Warszawy), kat. +35 - Pawła Hermana z Kielc (6:0, 6:1 z Mariuszem Mijalskim z Chodzieży) oraz kat. +50 - w Leszka Hoffmana z Bydgoszczy (6:2, 6:2 z Włodzimierzem Komorowskim z Poznania).
Mimo tak niesprzyjającej pogody turniej zakończono w terminie. Tradycyjny i bardzo lubiany przez uczestników piknik tenisowy nie był zagrożony. Podczas tego spotkania odbyło się losowanie nagród i upominków ufundowanych przez licznych sponsorów, dzięki którym tak duży turniej mógł dojść do skutku. Humory dopisywały, a większość uczestników już zapowiedziała swój udział w przyszłorocznych, trzynastych mistrzostwach, licząc na to, że limit pecha został już wykorzystany.
O tym, że nasi medycy świetnie operują... rakietami, można było się przekonać w Centrum Tenisowym Kortowo w Poznaniu, gdzie odbyły się XIX Letnie Mistrzostwa Polski Lekarzy. Do rywalizacji przystąpiło aż 125 osób z całego kraju, ale także z USA, Szwecji, Niemiec i Szwajcarii.
- Przyjechali tu ludzie ustabilizowani życiowo i finansowo - powiedział Ryszard Koczorowski, prof. stomatologii z Poznania, komentując fakt, że najliczniej były obsadzone starsze grupy wiekowe. Najstarszym uczestnikiem zawodów okazał się Stanisław Kaczmarski, 78-latek z Raciborza.
- Tenis to dla nas najlepsze lekarstwo, ucieczka od codzienności, oderwanie od stresującej pracy - powiedział Ryszard Stawicki, dyrektor turnieju, na co dzień ortopeda z Poznania.
Poziom mistrzostw był wysoki. Nic zresztą dziwnego, wszak na kortach pojawiło się wielu indywidualnych mistrzów świata lekarzy. Najbardziej utytułowana z nich to Bożenna Kędzierska, stomatolog z Pułtuska. - Mistrzostwo świata lekarzy zdobywałam chyba z osiem razy, ale faworytką się nie czuję. Aby z powodzeniem rywalizować, trzeba trenować co najmniej dwa razy w tygodniu - zastrzegła pani Bożenna, która wygrała rywalizację pań w swojej kategorii.
Międzynarodowe sukcesy to nie tylko kwestia treningu, ale i dobrej organizacji w Polskim Stowarzyszeniu Tenisowym Lekarzy, którego prezesem jest Krzysztof Migała, ginekolog z Warszawy.
W finale najbardziej prestiżowej kategorii open mężczyzn stomatolog z Poznania Maciej Koczorowski pokonał chirurga z Wrocławia Marcina Krywiaka 5:7, 6:4, 6:2.
- Być może za dwa lata ponownie spotkamy się na Kortowie, bo panowała tu miła atmosfera, a osoby spoza Poznania chwaliły sobie bardzo dogodny dojazd i możliwość noclegu na miejscu - zapowiedział Grzegorz Przybylski, były mistrz świata lekarzy, który tym razem triumfował i w singlu, i w deblu w kategorii powyżej 45 lat.
Oto zwycięzcy w pozostałych kategoriach wiekowych: singiel kobiet open - Joanna Szafranek; +45 - Bożenna Kędzierska; singiel mężczyzn open - Maciej Koczorowski; +35 - Grzegorz Szelągowicz; +45 - Grzegorz Przybylski; +50 - Marek Pudełko; +55 - Krzysztof Migała; +65 - Ryszard Urbanowicz; +70 - Zdzisław Krocz; debel kobiet - Bożenna Kędzierska, Agnieszka Widziszowska; debel mężczyzn open - Wojciech Pietrzak, Marcin Krywiak; +45 - Marcin Wroński, Grzegorz Przybylski; +55 - Daniel Leończyk, Zbigniew Cieślak; +65 - Wiesław Krakowski, Stanisław Kaczmarski; mikst - Agnieszka Widziszowska, Marcin Krywiak.
Mistrzostwa Legnicy? Proszę bardzo - do wyboru każda kategoria, ale pod warunkiem, że gra podwójna. Do turnieju zgłosiły się trzy pary kobiece. Komplet zwycięstw odniosły Natalia Gzik i Małgorzata Laskowska. Wszystkie uczestniczki przystąpiły także do miksta, więc udało się stworzyć sześć par. Pierwsze miejsce przypadło Małgorzacie Laskowskiej i Jackowi Nadybskiemu. Panowie musieli najpierw pograć w grupach, aby wyłonić półfinalistów, finalistów i w końcu mistrzów - Tomasza Kowalczyka i Jarosława Różyckiego.
Czołówka polskich amatorów - kto nie wierzy, niech porówna drabinki z listami rankingowymi - zjechała do Sosnowca na XI Memoriał Henryka Skoneckiego. Obsada świetna, bo ranga turnieju wysoka (druga). Albo odwrotnie, ale to dylemat jajka i kury.
Poziom był nie tylko wysoki, ale też bardzo wyrównany, o czym świadczą wyniki większości finałów (i nie tylko). Oto one: singiel kobiet: Teresa Stochel - Anna Wicha 6:3, 5:7, 6:2; singiel mężczyzn open: Łukasz Pudo - Michał Kałwa 6:1, 2:6, 6:4; +35: Marcin Cwalina - Michał Baczyński 1:6, 6:2, 6:4; +45: Adam Sakwerda - Dariusz Dziubiński 6:0, 6:1; +55: Zdzisław Macias - Władysław Króliczak 6:0, 2:6, 7:6(4); debel kobiet: Hanna Listek, Martina Skoczowska - Ewa Sakwerda, Anna Wicha 6:2, 6:3; debel mężczyzn open: Michał Kałwa, Artur Otremba - Paweł Lewit, Dariusz Nowak 6:2, 6:1; +45: Zbigniew Brewczyk, Michał Klimczak - Bogusław Duda, Jan Sidorowicz 6:2, 6:4; mikst: Hanna Listek, Beniamin Budziak - Anna Wicha, Piotr Wicha 6:0, 6:3.
Hel słynie z gościnności nie tylko w stosunku do turystów, którzy odpłacają się za nią w hotelach, pensjonatach, restauracjach i barach. Warto tam zabrać także rakietę tenisową (i licencję atp!), bo na kortach Barakuda wygrywają zwykle przyjezdni - z bliska lub z daleka.
Pięć pań, w tym wypoczywająca w Polsce Ester Lainer, rywalizowało systemem "każda z każdą". Austriaczka zanotowała jedno zwycięstwo i trzy porażki, co przełożyło się na czwarte miejsce. Pierwsze zajęła nie pokonana Łucja Wesołowska z Gdyni.
Mężczyźni mogą pochwalić się znacznie liczniejszą frekwencją, ale zwycięzca - Wojciech Adamczyk z Warszawy - rozegrał również cztery pojedynki. W pierwszej rundzie miał wolny los, potem odprawiał rywali w dwóch setach, a pierwszą (i jedyną) partię stracił dopiero w finale, pokonując Jarosława Dziekońskiego z Wejherowa 6:4, 1:6, 6:3.
A potem? Potem wszystkie piłki sporne i styczne z liniami wyjaśniano sobie na długim i ciekawym spotkaniu integracyjnym.
Maciej Maleńczuk tak był zajęty pracą w Opolu, że nie miał czasu na hobby - wygrał konkurs debiutów 46. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej, ale przegapił 2. Turniej Festiwalowy. A miejsce dla niego na pewno by się znalazło, bo w 32-osobowej drabince pozostały dwa "bye".
Z wolnego losu nie skorzystał Rafał Charkiewicz, który wygrał pięć pojedynków (w tym dwa przed czasem z powodu kreczu rywali) bez straty seta.
To był pracowity weekend. Ale przyjemnie pracowity, bo spędzony na kortach. W niedzielę i poniedziałek dostaliśmy od organizatorów turniejów tak wiele relacji, że nie jesteśmy w stanie wszystkich pomieścić w tym - i tak już znacznie dłuższym niż zwykle - biuletynie.
Cieszymy się, że coraz liczniej za rakiety chwytają dzieci, o czym świadczą turnieje w Radomiu Warszawie, Rzeszowie Oby tak dalej.