Kogoś nam brakowało podczas środowej gali. Koledzy nieobecnych zapewniali, że te nieobecności są usprawiedliwione i jeszcze mocno się zdziwimy. Owszem - kiedy nadeszły wieści z hiszpańskiej Capdepery, zdziwiliśmy się, ale tylko trochę. Przecież nie ma żadnych przeciwwskazań, aby Polak był mistrzem świata amatorów np. w kategorii ponad 35 lat.
Od ostatniej niedzieli możemy mówić, że Beniamin Budziak jest mistrzem z Majorki - zupełnie jak Rafael Nadal. Jeśli miał jakieś kłopoty, to tylko w pierwszej rundzie, kiedy pokonał rozstawionego z nr 13 Niemca Thassilo Hauna 3:6, 6:3, 6:3. W kolejnych pięciu pojedynkach Budziak nie stracił już nawet seta, a w niektórych partiach nawet gema. W finale wygrał z Austriakiem Clemensem Weinhandlem 6:4, 6:0.
Wiecie, co to był za turniej? W ciągu zaledwie tygodnia 550 tenisistów w wieku przeróżnym rozegrało łącznie 865 meczów. W jednym klubie nijak by się nie pomieścili, więc zostali rozwiezieni po trzech ośrodkach.
W dwóch miejscach, choć pod wspólnym szyldem, grali kandydaci na wiosennych mistrzów Ursynowa. Na kortach przy ul. Koncertowej mogli na miejscu porównać swoje umiejętności z tym, co akurat pokazywały najlepsze profesjonalistki uczestniczące w Ursynów Cup. Popatrzyli, a potem - już po meczu - niektórzy siadali w cieniu parasola i próbowali ustalić, kto ile prowadził i ile meczboli zmarnował. Nie chcieliśmy podsłuchiwać, więc nie wiemy, na czym stanęła ta dyskusja.
Wiemy natomiast, kto wygrał. Singiel kobiet - Karolina Myszkowska; singiel mężczyzn open - Paweł Lewit; +45 - Zbigniew Wesołowski; debel kobiet - Ewa Kąkol i Monika Rajska; debel mężczyzn - Robert Laskowski i Paweł Lewit; mikst - Karolina i Michał Wojciechowscy.
To był weekend urodzajny w mistrzostwa. W Rzeszowie rozdawali puchary dla najlepszych w czempionacie Polski Południowo-Wschodniej. W kategorii open faworyci - czyli czterej najwyżej rozstawieni - odpadali parami, choć nie od razu. Jacek Rejczak (nr 1) i Damian Pszczółkowski (4) przegrali w ćwierćfinałach, a Konrad Kolbusz (2) i Krzysztof Karwański (3) o jedną rundę później. Rejczaka i Karwańskiego wyeliminował Michał Kwiecień, a Kolbusza i Pszczółkowskiego - Wojciech Nowak. Nie można więc powiedzieć, że finaliści byli przypadkowi. W pojedynku o tytuł 3:6, 6:3, 10-5 zwyciężył Kwiecień.
W kategoriach +35 oraz +45 najlepszy był Dariusz Gąbka.
Także w Olsztynie, gdzie wystartował tegoroczny cykl turniejów o Grand Prix Chłodnia, uczestnicy nie uszanowali rankingowego porządku. W finale spotkali się gracze bez numerków przy nazwiskach. Po dwóch setach był remis, ale Dariusz Kardaś musiał wtedy skreczować, więc główna nagroda przypadła Michałowi Smoczyńskiemu. Trzeba jednak zauważyć, że na starcie zabrakło mistrza ubiegłorocznego sezonu Romana Żurkowskiego (pierwsza dziesiątka atp),
Na Śląsku znów grają o Radex Cup Ziaja Trophy. O tym pomysłowym systemie pisaliśmy już nie raz i nie dwa, więc tym razem tylko nazwiska pierwszej trójki. Kobiety: 1. Monika Rogowska, 2. Beata Pawlok, 3. Iwona Szczerba; mężczyźni: 1. Tomasz Zięć, 2. Marian Rogowski, 3. Aleksander Kokosiński.
Frekwencja była rekordowa (39 osób, w tym pani Magda Stencel), ale zawiodła pogoda. Wiatr pół biedy, ale ten deszcz - nie udało się dokończyć Ziaja Grand Prix Wybrzeża. Ci, którzy wygrali mecz lub dwa, jeszcze wrócą do Rumii, aby wyłonić zwycięzcę.
Więcej szczęścia mieli tenisiści na Helu. Oni zdążyli z ostatnim meczbolem, którego Jarosław Dziekoński wygrał z Mateuszem Soldatke. Puchary i nagrody wręczał osobiście Edward Mrozik, przewodniczący Rady Miasta, która ufundowała te trofea.
Informujemy, że organizatorzy turnieju Warsaw Open przekazali dla członków atp 10 bezpłatnych biletów dziennie.
Z propozycji może skorzystać pierwszych dziesięciu naszych członków, którzy przy wejściu na obiekt okażą ważną licencję.