Zdarzały się już dłuższe majowe weekendy. W tym roku jeden ze świątecznych dni wypadł w niedzielę, więc trochę się zmarnował. Tenisiści nie tracili jednak czasu i grali, grali, grali. Niektórzy zdążyli nawet zorganizować dwa turnieje w jednym ośrodku, inni nie dali rady dokończyć jednego, bo frekwencja - nie przymierzając - iście wielkoszlemowa.
Wiosna wchodzi do Polski od południowego zachodu, więc w Olsztynie trzeba na nią czekać naprawdę długo. Kiedy już jednak przyjdzie, od razu bierze się do roboty. Szybko sprząta po zimie i można grać.
W piątek 16 par deblowych rywalizowało o Puchar Skorpiona (turniej zaliczany jest do McDonalds' Grand Prix). Po wynikach widać, że za tenisem na świeżym powietrzu najbardziej stęsknili się niekoniecznie faworyci.
Krzysztof Bartnikowski i Zdzisław Lech (rozstawieni z numerem 1) odpadli już w pierwszej rundzie po porażce z Tomaszem Chacińskim i Jackiem Tomalikiem 6:9. Mirosław Badura i Przemysław Zieliński (nr 2) zakończyli występ w ćwierćfinale, ulegając Andrzejowi Dembowskiemu i Januszowi Szajnie 3:6, 1:6. Z parami, które sprawiły te niespodzianki, wygrali natomiast Marcin Budźko i Jakub Osowski.
W sobotę i niedzielę korytarze deblowe nie były już potrzebne, ponieważ o Puchar PHU Kasia walczono pojedynczo. Bliski dubletu był Jakub Osowski, który jednak w finale nie dał rady Michałowi Głowaczowi, przegrywając 1:6, 2:6. Zwycięzca otarł się o porażkę w ćwierćfinale, ale poradził sobie z Michałem Smoczyńskim 6:2, 3:6, 10-6.
Drabinka na 64 szczeble w turnieju amatorskim to imponujący wynik. W Gdyni - z okazji XXXIII Ziaja Grand Prix Wybrzeża - okazała się jednak za krótka! Przyszło 66 chętnych i nawet tych jeszcze nie sklasyfikowanych w rankingu atp nie można było zostawić za płotem. Wystarczyło rozegrać rundę wstępną i wszyscy byli szczęśliwi.
2 + 32 + 16 + 8 + 4 + 2 + 1 = 65. Jak by nie liczyć - dokładnie tyle meczów musiał rozplanować sędzia na czterech kortach. Przy tym nikt nie szedł na skróty - do kolejnej rundy wstęp dawały dwa wygrane sety, bez żadnych tam tie breaków zamiast trzeciej partii.
Mimo to przez trzy dni udało się rozegrać wszystkie pojedynki z wyjątkiem finału. Ten uzależniony jest od pogody, bo po weekendzie prognozy nie były już tak słoneczne.
W finale na Żabiance spotkają się Paweł Ciaś (w pięciu meczach stracił tylko 23 gemy i żadnego seta) oraz Filip Ronduda (w 1/4 w trzech partiach wyeliminował rozstawionego z nr 4 Tomasza Wojtowicza).
Tylko o jeden turniej krótszą tradycję ma Grand Prix Piaseczna. I tam, podobnie jak w Gdańsku, nie zdążono rozegrać jednego z finałów. Jednego, ponieważ ze względu na sporą różnicę wieku wśród uczestników organizatorzy zdecydowali się wprowadzić podział na kategorie. Kiedy jedni grali, drudzy spędzali czas przy grillu, szachownicy bądź po prostu na pogawędkach na świeżym powietrzu.
W finale kat. +60 Marek Cieciera pokonał Lesława Markowicza 7:6, 6:2, natomiast o zwycięstwo w kat. +45 w najbliższych dniach zmierzą się Stanisław Batorski i Krzysztof Ryński.
Mistrzostwa Śląska zgromadziły na starcie aż 95 graczy, którzy rywalizowali o 51 medali. Jedynym zawodnikiem, który zdobył tytuły we wszystkich trzech konkurencjach, jest Michał Baczyński: singiel +35, debel +35 w parze z Kazimierzem Leśkiewiczem i mikst +70 (suma wieku partnerów) z Anną Czarnecką.
W pozostałych kategoriach zwyciężyli: singiel kobiet open - Patrycja Szmidt; +35 - Beata Mnichowska; +45 - Jadwiga Gołda; singiel mężczyzn open - Artur Otremba; +55 - Kazimierz Listek; +65 - Aleksander Deńca; debel kobiet open - Hanna Listek, Martina Skoczowska; +35 - Danuta Burchard, Małgorzata Poloczek; debel mężczyzn open - Adam Bara, Tomasz Bara; mikst open - Katarzyna Bieniec, Dariusz Nowak.
Prezes Rzeszowskiego Towarzystwa Tenisowego też nie mógłby narzekać na brak chętnych na ufundowane przez siebie puchary, gdyby jeszcze poza panami do gry stanęło choć kilka pań. Najbardziej udanie sezon letni zainaugurowali oczywiście zwycięzcy: singiel open - Łukasz Puk; +40 - Dariusz Gąbka/ Grzegorz Cudo; +55 - Aleksander Tor; debel - Grzegorz Domino, Kamil Guzek.
Turniej otwarcia sezonu dla dorosłych i dzieci w Sieradzu zgromadził 54 zawodników dosłownie z całego kraju. W kategorii +35 wygrał Michał Andrzejczak, a w + 50 Stanisław Potrzebny. Kategoria otwarta jeszcze czeka na zwycięzcę, ponieważ finał zostanie rozegrany we wtorek (zagrają w nim Piotr Jaros i Paweł Lewandowski.
Na koniec na krótko zajrzyjmy do Legnicy, gdzie odbył się turniej o LST Cup 2009. Oto lista zwycięzców: singiel kobiet - Małgorzata Laskowska; singiel mężczyzn - Damian Jeżak; +40 - Jan Janiszak; +50 - Bogusław Rogowski.