We wtorek Iga Świątek rozbiła Marie Bouzkovą z Czech 6:1, 6:1, a dzień później Szwajcarka Belinda Bencic w ogóle nie musiała wychodzić na kort, bo Belgijka Elise Mertens poddała mecz walkowerem. W czwartek Świątek (2. WTA) i Bencic (15.) zmierzyły się w walce o awans do ćwierćfinału turnieju WTA 1000 w Wuhanie.
Nasza tenisistka świetnie rozpoczęła, trafiając pierwszym serwisem, a na koniec posłała asa. - Wzorowo, nie dało się tego meczu lepiej zacząć - przyznał komentujący Dawid Celt. Po chwili było już 3:0, bo najpierw Polka zakończyła akcję efektownym wolejem, a potem pojawiły się błędy ze strony Szwajcarki.
Bencic wydawała się bardzo niecierpliwa, irytowała ją każda pomyłka. Gdy zepsuła forhend - bo chciała zagrać przeciw nogom Igi, a trafiła w siatkę - to uderzyła ze złości rakietą o but. Nasza tenisistka była dokładniejsza, ale tylko do czasu.
Zaczęło się od podwójnego błędu serwisowego Polki, a Szwajcarka stała bardzo blisko kortu, próbowała w każdej wymianie przejmować inicjatywę. Świątek nieco rozregulował się celownik, rywalka posłała na koniec kapitalny winner z returnu i po chwili było już 3:3.
- Za duży pospiech i przez to więcej błędów. Robi się niebezpiecznie - wskazał Dawid Celt. Tuż po tym Belinda Bencic raz jeszcze przełamała Igę Świątek. Szwajcarka odnalazła rytm w tym pojedynku, wiele razy atakowała faworytkę. Przy stanie 5:4 serwowała, by zamknąć pierwszą partię. Nasza zawodniczka powoli zaczynała się irytować, rozłożyła szeroko ręce patrząc w kierunku swojego teamu. Wynik wymykał jej się z rąk.
Po chwili Polka zaprezentowała się jednak lepiej, nie pozwoliła rywalce wygrać partii 6:4. Duża w tym też zasługa Szwajcarki, która zaczęła mylić się na potęgę. - Bencic nie wytrzymała ciśnienia - zauważyli komentatorzy Canal+ Sport. Było 30:30, dwa punkty od wygrania seta, ale Bencic wyrzuciła kolejne forhendy. Nie mogła uwierzyć, że wypuściła taką szansę.
Czytaj także: Rekord w Ekstraklasie!
Ostatecznie doszło do tie-breaka, w którym Polka okazała się lepsza. Odskoczyła na 3:0, ale Bencic nie zamierzała się poddać. Znów zagrała przeciw nogom przeciwniczki, ale tym razem skutecznie i było już tylko 4:2 dla Igi, a do tego serwis Szwajcarki.
Wtedy jednak wiceliderka rankingu popisała się kapitalnym returnem, który dał punkt. Zamiast 4:3 widzieliśmy na tablicy wyników 5:2. Iga zdobyła jeszcze dwa punkty i po 72 minutach mogła cieszyć się ze zwycięstwa w otwierającej partii. W końcówce kilka razy krzyknęła swoje słynne "Jazda!". Odetchnęliśmy, bo mimo zwrotów akcji, to nasza tenisistka wyszła na prowadzenie.
Na starcie drugiego seta Iga Świątek musiała odrabiać straty. Belinda Bencic wróciła na kort z dużym animuszem, atakowała Polkę w wymianach. Nasza zawodniczka wyglądała na nieco przygaszoną, przegrywała 0:2. Szybko jednak pozbierała się, przełamując rywalkę do zera (2:2). To był jeden z najlepszych gemów faworytki w całym meczu. - Podniosła poziom gry, dużo intensywniejsza gra - zauważyli komentatorzy.
Po chwili Świątek znów przełamała Bencic, grając bardzo agresywnie, ale z większym marginesem błędu. Jej uderzenia lądowały nieco dalej od linii końcowej, a jednocześnie nadal głęboko. Szwajcarce nie pomógł serwis i przegrywała 3:4. A po chwili było już 3:5 z jej perspektywy. Faworytka posłała kolejnego asa, dobrze zamknęła akcję przy siatce.
Na koniec Świątek udźwignęła presję, gdy serwowała, by zakończyć mecz. Pierwszy raz w karierze występuje w tej chińskiej imprezie i jest już w najlepszej "ósemce". Nie był to może najlepszy jej występ w tym sezonie, ale pamiętajmy, że końcówka roku jest wymagająca, Polka ma w nogach już ponad 70 spotkań rozegranych w 2025. Jej czwartkowe starcie z Belindą Bencic trwało 128 minut. Szwajcarka zagrała na pewno lepiej niż w ostatnich tygodniach, ale to Polka w decydujących momentach była skuteczniejsza. Brawa zwłaszcza za to, jak podniosła się po stracie przewagi w pierwszej partii.
Warto też docenić serwis naszej tenisistki w tym meczu. Z jednej strony trzykrotnie została przełamana, z drugiej wielokrotnie podanie pomagało jej zdobyć ważne punkty. Mogła liczyć na kilka asów, Bencic nie czytała najlepiej jej pierwszego serwisu.
W ćwierćfinale w Wuhanie Iga Świątek będzie mierzyć się z Jasmine Paolini (8. WTA). W starciu z Włoszką Dunka Clara Tauson (12.) skreczowała przy stanie 6:3, 1:6, 1:3. Warto dodać, że Paolini rywalizuje z Jeleną Rybakiną o ostatnie miejsce gwarantujące występ w kończącym sezon Turnieju Mistrzyń. Impreza WTA Finals będzie odbywać się od 1 do 8 listopada w arabskim Rijadzie. Transmisje z turniejów kobiecego tenisa w Canal+ Sport, relacje w Sport.pl.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!