• Link został skopiowany

LOT nie wpuścił jej na pokład samolotu. "Tylko dlatego, że jestem Rosjanką"

Wiosną 2023 roku rosyjska tenisistka Witalija Djaczenko nie została wpuszczona na pokład samolotu linii lotniczych LOT. W najnowszym wywiadzie wróciła do tej sprawy. Domaga się innych zasad w stosunku do zawodników z Rosji.
Witalija Djaczenko
Instagram / Witalija Djaczenko

"Linie lotnicze LOT odmówiły mi lotu na turniej rozgrywany na Korsyce, ponieważ posiadam rosyjski paszport. Chodziło o lot z Kairu przez Warszawę do Nicei - a to dlatego, że posiadam rosyjski paszport. Zasady linii lotniczych są takie, że nagle nie pozwalają żadnemu Rosjaninowi latać liniami lotniczymi LOT" - napisała Djaczenko wiosną 2023 roku. W tym samym wpisie nazwała wojnę w Ukrainie "niefortunną sytuacją".

Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie

Djaczenko wróciła do głośnej sprawy

Kiedy Rosjanka nie została wpuszczona na pokład samolotu, to wówczas skontaktowaliśmy się z biurem prasowym firmy.

"PLL LOT nie mogły zaakceptować na swoim rejsie obywatelki Federacji Rosyjskiej, działając zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 13 marca 2020 r. w sprawie czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego na określonych przejściach granicznych (Dz.U. 2020 poz. 435 z późniejszymi zmianami). W zapisach rozporządzenia zostały wprowadzone ograniczenia na określonych przejściach granicznych, w tym lotniskowych, w stosunku do obywateli Federacji Rosyjskiej podróżujących spoza strefy Schengen" - przekazano w komunikacie.

Teraz Djaczenko udzieliła długiego wywiadu serwisowi sports.ru. W tej rozmowie wrócono do sprawy sprzed dwóch lat. Rosjanka podkreśliła, że nikt nie dba o jej rodaczki, które podobnie jak Ukrainki, mają wiele problemów.

- Nie możemy latać, zwiedzać krajów, grać w turniejach. Na przykład w Polsce, Czechach, Estonii... A w Polsce i Pradze odbywają się turnieje WTA. Ale tam w ogóle nie możemy latać, czy to normalne? - podkreśliła Djaczenko.

Kiedy tenisistka została zapytana o to, czy może latać innymi liniami lotniczymi, to jej odpowiedź nie była twierdząca. - Nieważne, która linia, nie wpuszczą nas do kraju. Wpuszczą cię tylko z pozwoleniem na pobyt. Ale ja go nie mam - dodała.

Djaczenko oburzona zasadami

Djaczenko zwróciła w wywiadzie uwagę także na fakt, że Rosjanie nie mają odpowiednika karty pobytu, który pozwalałby swobodnie podróżować po świecie.

- Mam zwykłą wizę na trzy lata. Prawie wszyscy taką mają. Nawet jeśli jakoś na niej przylecisz, to i tak nie wpiszą cię do turnieju. Dwa lata temu była historia z Werą Zwonariową. Miała lecieć do Polski, ale jej nie wpuszczono do kraju, choć wtedy mieszkała już w Europie - podkreśliła.

- Mój przykład: miałam operację w Finlandii, zrobiłam dwie operacje u najlepszego profesora od ścięgien Achillesa. Pod koniec 2022 roku doznałam kontuzji, piszę do niego: "Czy mogę znowu do pana przyjechać?" Miesiąc mnie zwodzili. Ani normalnej odpowiedzi, nic. Dopiero potem zrozumiałam, zapytałam: "Problem w tym, że jestem Rosjanką?" Odpowiedziano mi, że tak. Nie przyjęto mnie. Człowieka, któremu wcześniej zrobiono dwie operacje, nie przyjęto w klinice w Finlandii, tylko dlatego, że jestem Rosjanką - dodała.

W przeszłości Djaczenko przez pewien czas znajdowała się w czołowej setce rankingu WTA. Obecnie natomiast jest sklasyfikowana na 438. miejscu.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: